Reklama

Ukryty mrok Charlize Theron

Charlize Theron to piękność klasy światowej, jedna z najbardziej wziętych aktorek w Hollywood i laureatka Oscara. Kto uwierzyłby, że w szkole była klasową ofermą - i że do dziś nie udało jej się do końca otrząsnąć z tych wspomnień?

- Często bywałam obiektem złośliwości koleżanek - mówi aktorka, popijając kawę w jednym z hoteli na Manhattanie. - To dlatego, że byłam nieźle pokręcona.

Kłopotów przysparzały jej między innymi okulary o grubych szkłach, ale przede wszystkim - sposób bycia, który nie zjednywał jej przyjaciół.

- Miałam obsesję na punkcie jednej dziewczyny, bardzo popularnej w naszej szkole. Dzisiaj za takie zachowanie trafiłabym za kratki. Pamiętam, że pewnego dnia rozpłakałam się, bo nie mogłam koło niej usiąść.

To już jednak przeszłość. Ale...

- Kilka tygodni temu poleciałam na przymiarkę do Londynu. I tam ją spotkałam! Kiedy mnie zobaczyła, zawołała: "Hej, ja cię znam! Ty jesteś Sharlene!". To była ona... I nic się nie zmieniło. Nawet nie wiedziała, jak mam na imię - śmieje się aktorka.

Reklama

Narcystyczna alkoholiczka

Te wspomnienia świetnie wpisują się w główny temat naszej rozmowy - a jest nim film "Kobieta na skraju dojrzałości", w którym Theron wciela się w postać rozwiedzionej autorki powieści dla nastolatków, Mavis Gary. Pisarka wraca do swojego rodzinnego miasteczka w stanie Minnesota z mocnym postanowieniem odzyskania względów swojego chłopaka z czasów szkolnych (Patrick Wilson) - a także pochwalenia się wszem i wobec oszałamiającym sukcesem, jaki odniosła w życiu.

O tym, że Theron nie jest już tamtą kujonką w okularach, nie trzeba nikomu przypominać. Urodzona w RPA aktorka zwraca na siebie powszechną uwagę, kiedy idzie przez hotelowe lobby, imponując sięgającymi do nieba nogami w czarnych legginsach, opinających je jak druga skóra i kontrastujących z białym, kaszmirowym swetrem. Podczas naszej rozmowy regularnie odgarnia z twarzy sięgające podbródka pasma jasnych włosów.

"Kobieta na skraju dojrzałości" - kolejny wspólny projekt scenarzystki Diablo Cody i reżysera Jasona Reitmana, których film "Juno" został w 2007 r. nagrodzony Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny - to historia z gatunku tych, które nie pomagają głównej bohaterce w zyskaniu sympatii widza. Mavis jest narcystyczną alkoholiczką, która w swoich próbach odzyskania dawnego chłopaka nic nie robi sobie z faktu, że dziś jest on szczęśliwym mężem i świeżo upieczonym ojcem...

- Nigdy nie byłam fanką etykietek - tłumaczy aktorka. - Bardzo łatwo jest spojrzeć na kogoś i przypiąć mu jakąś łatkę: wiedźma, wariatka... To droga na skróty.

Nie znaczy to jednak, że ona sama rozgrzesza Mavis z dokonywanych przez nią wyborów, czy to przeszłych, czy teraźniejszych.

- Owszem, w tym filmie postępuje naprawdę podle - mówi - ale, co zabawne, jej osoba ani przez chwilę nie wywoływała we mnie uczucia obrzydzenia. Nigdy nie dała mi popalić tak, żebym pomyślała: "Wiesz co, nie lubię cię!". Prawdę mówiąc, to chciałabym wybrać się z Mavis na piwo... Ale nigdy, przenigdy nie pozwoliłabym jej wyjść z moim chłopakiem - kończy ze śmiechem.

Dla Theron Mavis to po prostu fascynujące aktorskie wyzwanie, w które z przyjemnością "zatopiła zęby".

- Lubię grać postaci, które usuwają całe otoczenie w cień - wyjaśnia. - Tak właśnie jest z Mavis - ale robi to ona w zabawny sposób, i to czyni ją fascynującą.

Wrak bez szans na wyleczenie

Aktorka nie zawracała sobie głowy pytaniami o podłoże zachowania swojej bohaterki.

- Nie prowadziliśmy z Jasonem Reitmanem długich rozmów na jej temat - mówi. - Mogłaby przez to stracić na autentyczności jako osoba. Nie dyskutowaliśmy o jej problemach ani nie stawialiśmy sobie pytań w rodzaju: Czy jest 37-letnią ofiarą losu? Nie zastanawialiśmy się nawet nad tym, czy jest szalona albo czy potrzebuje pomocy. To oczywiste, że Mavis karmi się złudzeniami, ale nie chciałam rozpatrywać tego w kategoriach liczby potrzebnych jej godzin terapii, ani leków, jakie powinna zażywać. Dla mnie była po prosty pięknym wrakiem bez szans na wyleczenie - kończy, uśmiechając się szeroko.

Zobacz zwiastun filmu "Kobieta na skraju dojrzałości":


Theron chwali sobie również współpracę z Diablo Cody, która od czasu swojego Oscarowego sukcesu jest chyba najbardziej rozchwytywaną scenarzystką w Hollywood.

- W scenariuszu Diablo spodobał mi się wątek kobiety, która staje w obliczu dylematów bardzo typowych dla trzydziestokilkulatek - mówi Theron, która sama ma 36 lat. - W tym wieku zaczynasz się już zastanawiać nad tym, co robisz ze swoim życiem. Niestety, w filmie moja bohaterka podchodzi do kwestii odnowienia kontaktów z byłym chłopakiem w sposób właściwy raczej szesnastolatce. Mavis mówi na przykład coś takiego: "Nie wiesz, że miłość pokona wszystkie przeciwności?". To bardzo niedojrzałe spojrzenie na miłość...

A czy ona sama utrzymuje kontakty z byłymi partnerami? Na początku 2010 r. rozstała się z irlandzkim aktorem Stuartem Townsendem, z którym była związana przez dziewięć lat.

- Nie wiem, czy kontaktowanie się z byłymi to coś właściwego, czy nie - odpowiada aktorka. - Ja nigdy tego nie robiłam. A już z całą pewnością nie robiłabym tego, gdyby mój "eks" był żonaty i gdyby miał maleńkie dziecko.

Dotyczy to zwłaszcza szkolnych miłości...

- W szkole średniej zwyczajnie nie byłam popularna - mówi Charlize. - Miałam obsesję na punkcie baletu, a do tego paradowałam w tych wielkich okularach-kujonkach. Byłam ślepa jak przysłowiowy kret. Mimo to kochałam się w jednym takim chłopaku... Całkiem niedawno opowiedziałam o tym dziennikarzowi "Vogue'a", a on... odszukał tego gościa.

- Proszę sobie wyobrazić: powiedział mu, że była to obopólna fascynacja - w głosie mojej rozmówczyni pobrzmiewa niedowierzanie. - Powiedziałabym, że było wręcz odwrotnie. Co ciekawe, pamiętał nawet, że nosiłam te grube okulary...

Zobaczcie, jak Charlize Theron odbierała Oscara:


Wracając do wątpliwej kwestii sympatii widzów dla Mavis - Theron deklaruje, że jest jej to całkowicie obojętne. W końcu swojego Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej otrzymała za rolę seryjnej morderczyni Aileen Wuornos w filmie "Monster" (2003) - a poza tym nigdy nie unikała postaci mogących budzić niechęć. Wręcz przeciwnie.

- Nie lubię współczucia na ekranie - mówi. - Nie lubię również, kiedy mi samej ktoś współczuje. Proszenie innych o współczucie to robienie z siebie ofiary. Wolę być kimś, komu przyświeca dewiza: "to mój bałagan i ja muszę go posprzątać" - i takie też osoby wolę grać.

- Poza tym nigdy nie rozumiałam tego myślenia o bohaterach filmowych w kategoriach sympatyczności. Bohaterowie mają odzwierciedlać ludzką naturę - a ludzie nie są w stu procentach źli albo dobrzy. Wydaje mi się, że ludzie po prostu szukają u innych zrozumienia.

- Podczas zdjęć do "Monster" dużo przeprowadziłam dużo rozmów na temat mojej postaci, tej "złej kobiety". Przeraża nas świadomość, że istnieją takie kobiety, które mają większe problemy ze sobą, niż mężczyźni. W naszym społeczeństwie wciąż istnieje ta wygodna tendencja do klasyfikowania kobiet na dwa sposoby: kobieta jest albo madonną, albo dziwką. Jesteśmy świetnymi k... albo świetnymi matkami - nie ma nic "pomiędzy".

Charlize Theron urodziła się w Benoni w RPA, a dorastała na farmie w okolicach Johannesburga. W 1991 r. jej matka śmiertelnie postrzeliła swojego męża, ojca aktorki, który regularnie dopuszczał się wobec rodziny przemocy fizycznej, zmagając się z problemem alkoholowym (sąd orzekł później, że matka Charlize działała w obronie własnej).


Wkrótce Theron wyprowadziła się z domu, kierowana chęcią spróbowania sił w zawodzie modelki i w balecie. Przez pewien czas uczęszczała nawet do prestiżowej Joffrey Ballet School w Nowym Jorku. Niestety, kontuzja kolana położyła kres jej marzeniom o tanecznej karierze. Zmuszona do tego, by w wieku 19 lat zacząć wszystko od nowa, Theron kupiła bilet do Los Angeles. Tam, w kolejce do bankowego okienka, zauważył ją agent gwiazd, John Crosby...

Odkryła w sobie ukryty mrok

Na dużym ekranie zadebiutowała w mało ambitnym horrorze "Dzieci kukurydzy III" (1995). Wkrótce jednak zaczęła otrzymywać propozycje bardziej konkretnych ról. Zagrała w "Szaleństwach młodości" (1996), "Adwokacie diabła" (1997), u Woody'ego Allena w "Celebrity" (1998), we "Wbrew regułom" (1999), "Włoskiej robocie" (2003), "W Dolinie Elah" (2007) i "Drodze" (2009). Dwa lata po tym, jak triumfowała na Oscarowej gali, znów była nominowana do Nagrody Akademii, tym razem za rolę w dramacie "Daleka północ" (2005), w którym wcieliła się w kobietę walczącą o swoje prawa z wrogą, zdominowaną przez mężczyzn społecznością górniczego miasteczka.

Najnowsze filmy z udziałem Theron to, oczywiście, "Prometeusz" Ridleya Scotta i "Królewna Śnieżka i Łowca", gdzie zagrała złą królową Ravennę. To kolejna postać, w przypadku której trudno mówić o wzbudzaniu sympatii - ale, podobnie jak w przypadku innych ról, aktorka jest z tego faktu zadowolona.

- Wychowywałam się na filmach, w których bohaterowie musieli być mroczni - mówi. - Uwielbiałam kreacje Gene'a Hackmana i Roberta De Niro. Odkryłam w sobie to samo wewnętrzne napięcie - i ten sam ukryty mrok.


Cindy Pearlman

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Mrok | Hollywood | film | aktorka | Charlize Theron
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy