Reklama

Trwają zdjęcia do "Excentryków" Janusza Majewskiego

W swoim najnowszym filmie - "Excentrycy" - Janusz Majewski zabiera nas w filmową podróż do lat 50., kiedy królował swing i wolność.

W główne role wcielają się w jego produkcji takie gwiazdy, jak: Maciej Stuhr, Sonia Bohosiewicz, Anna Dymna, Natalia Rybicka, Wiktor Zborowski, Wojciech Pszoniak, Adam Ferency, Marian Dziędziel oraz Władysław Kowalewski. Ponadto na ekranie zobaczyć będzie można jednego z najlepszych polskich jazzmanów - Wojtka Mazolewskiego.

W filmie wykorzystano również nieśmiertelne standardy jazzowe znakomitych klasyków gatunku: Glenna Millera, Billyego Strayhorna czy Cole'a Portera. Scenariusz napisał autor książki "Excentrycy" - Włodzimierz Kowalewski. Premiera kinowa została zaplanowana na 2016 rok.

Reklama

Koniec lat 50. Z Anglii wraca Fabian, emigrant wojenny, puzonista jazzowy i znakomity tancerz. Wraz z grupą miejscowych dziwaków i muzyków amatorów zakłada swingowy big band, który szybko zyskuje popularność.

Fabian poznaje intrygującą Modestę, która wkrótce zaczyna śpiewać w jego zespole. Zostają kochankami. "Król i królowa swingu", dwa barwne ptaki, żyją razem, zmagając się z trudną rzeczywistością tamtych lat. Pewnego dnia Modesta nagle znika, a historia miłosna zmienia się w opowieść z wątkiem szpiegowskim - o marzeniach i tęsknocie za światem Zachodu.

"Jazz był religią mojego pokolenia. W pierwszych latach po wojnie zanim zapadła noc stalinizmu do Polski docierała prasa z Zachodu, radio i amerykańskie filmy, a z nimi ta porywająca muzyka. Była to era swingu, era big bandów - wielkich orkiestr, tańców boogie-woogie" - wspomina Janusz Majewski.

"W 1948 roku wszystko to się skończyło, jazz został wyklęty jako symbol imperialistycznego Zachodu, wrogi i dekadencki, musiał zejść do podziemia. Stalin w końcu umarł, Chruszczow rozwiał wszelkie złudzenia, a Gomułka wzbudził nadzieje na niezawisłość umysłów, jazz wrócił i triumfalnie podbił następne pokolenie, znów stał się synonimem wolności i przynależności do kultury Zachodu" - opowiada.

"Chciałem zrobić film o sile optymizmu, o wierze w niezależność ducha, o ciemnocie i nikczemności tamtych lat, o pięknie muzyki i miłości, o brzydocie kłamstwa i hipokryzji. Tym filmem chciałem się pożegnać z ideałami mojej młodości i mojego pokolenia oraz pewnie - co tu ukrywać - z zawodem, który był moją pasją przez ponad pół wieku" - podsumowuje.

Zdjęcia do filmu, których autorem jest Adam Bajerski, są realizowane w Toruniu, Nieszawie oraz przede wszystkim w Ciechocinku. Producentem filmu jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, a za jego dystrybucję odpowiada Next Film.

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy