Reklama

Toronto celebruje Bollywood

- W piątek zaczyna się w Toronto wielki festiwal filmu hinduskiego. W najbliższą sobotę gwiazdom Bollywood zostaną wręczone nagrody International Indian Film Academy (IIFA).

Toronto jest pierwszym miastem w Ameryce Północnej goszczącym galę IIFA. Festiwal odbywa się od 12 lat, co roku w innym mieście, poprzednio były to m.in. Londyn, Singapur, Johannesburg i Amsterdam. Jak podają kanadyjskie media, oczekuje się, że sobotnią galę obejrzy ponad 600 mln telewidzów na całym świecie, a w rozmaitych imprezach w Toronto i okolicach, związanych z nagrodami IIFA, weźmie udział ok. 40 tys. osób.

Wybór Toronto nie jest przypadkowy. W tym największym mieście Ontario i okolicach mieszka bardzo duża społeczność pochodząca z Indii, a tym samym jest tu stała widownia bollywoodzkich filmów.

Reklama

Festiwalowi towarzyszy wiele imprez, zarówno pokazy filmów, jak i warsztaty o muzyce filmowej, pokazy mody, tańca, prezentacje kuchni z Indii, instalacje artystyczne. Przedstawiciele kina z Indii chętnie podkreślają, że w Toronto czują się jak w domu. W wielokulturowym Toronto w dużych sklepach można kupić tradycyjną odzież z różnych regionów Indii, biżuterię czy nagrania, a na ulicy codziennym widokiem są kobiety w sari. Organizatorzy festiwalu zwracali też uwagę na sprawność Toronto w organizacji innych dużych festiwali filmowych, jak Toronto International Film Festival.

Media od wtorku pokazywały fanów Bollywood czekających na torontońskim lotnisku na filmowe gwiazdy z Indii. Wśród gości IIFA są znani miłośnikom indyjskiego kina Shahrukh Khan, Anil Kapoor, Bobby Deol czy Sonu Sood. Jest też Kajol, która grała w kręconym w polskich Tatrach w 2006 r. filmie "Fanaa". W Toronto do nagród nominowany jest w kilku kategoriach (w tym "najlepszy film") tegoroczny film "My Name is Khan", w którym gra ona z supergwiazdą Shahrukh Khanem.

Zobacz zwiastun filmu "My Name is Khan":


Kanadyjska prasa podkreśla rozmach, skalę i kolory filmowych widowisk z Indii. Jednocześnie zwraca się uwagę, że dla wielu zachodnich odbiorców filmy Bollywood to egzotyczny kicz. Agencja "The Canadian Press" cytowała kanadyjską reżyserkę o indyjskich korzeniach, Deepa Mehta, że Bollywood nie reprezentuje kultury Indii, że jest to raczej indyjska popkultura. "To jakby powiedzieć, że kanadyjską kulturę mógłby promować tylko Justin Bieber" - mówiła Mehta. Niemniej, reżyserka, która sama otrzymała nagrodę IIFA w 2007 r., podkreśliła, że festiwal jest wielkim hołdem dla indyjskiego przemysłu rozrywki.

Jakkolwiek oceniać filmy Bollywood, znajdują one odbiorców w ponad 100 krajach, a w samych Indiach sprzedaje się rocznie 4 miliardy biletów - podkreślała telewizja CBC. Filmowy przemysł w Indiach, jak przypominały kanadyjskie media, to około tysiąca filmów rocznie, znacznie więcej niż w Stanach Zjednoczonych.

Bollywoodzkie filmy, w których gra aktorów odpowiada bardziej gustom widzów z Azji Południowej, a imponujące sceny taneczne są dalekie od wyrafinowanego klasycznego tańca hinduskiego, wydają się jednak dobrze służyć promocji marki "India". Dziennik "The Globe and Mail" podkreślał przy tym, że kino bollywoodzkie się zmienia, a wraz z pojawiającymi się młodymi reżyserami i aktorami młodszej generacji coraz swobodniej podchodzi się do tematów takich jak seks czy niemałżeńskie związki, dotychczas tabu w kinematografii indyjskiej i sygnalizowanych jedynie bardzo symbolicznie. Coraz częściej słyszy się też język, jakim rozmawia młode pokolenie.

Kanadyjsko-indyjska aktorka Lisa Ray zwracała uwagę w rozmowie z "The Canadian Press", że właśnie popularyzowaniu szeroko pojętej kultury Indii oraz gospodarki kraju służy kino Bollywood.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: festiwal | bollywood | toronto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy