Reklama

To nie jest rola dla każdego!

Powstała 120 lat temu powieść Oscara Wilde'a pt. "Portret Doriana Graya" stanowiła inspirację dla co najmniej kilkunastu adaptacji kinowych. Najnowszą ekranizacją, skandalizującej swego czasu książki, jest produkcja Olivera Parkera - specjalisty od twórczości Wilde'a - zatytułowana po prostu "Dorian Gray".

Co sprawia, że historia młodego mężczyzny, uwodzącego swoją urodą i niewinnym urokiem zarówno kobiety, jak i mężczyzn, który uświadamiając sobie ten fakt, zawiera pakt z diabłem, została opowiedziana już tyle razy?

Niewątpliwie doskonały pomysł, błyskotliwy dowcip, pełno paradoksów i wiele cennych obserwacji, umieszczonych między wykładem o sztuce a kwestią moralności. Jednym słowem umiejętność autora do wykorzystania kunsztownej formy, w celu przekazania niezwykle ważnych treści.

Czy zatem łatwo jest zagrać Doriana Graya?

Reklama

W adaptacji słynnego komiksu Alana Moore'a i Kevina O'Neilla - "Liga niezwykłych dżentelmenów", którą wyreżyserował Stephen Norrington pośród wielu niezwykłych postaci występuje także Dorian Gray. W roli dystyngowanego młodzieńca wystąpił Stuart Townsend ("Wszystko o Adamie", "Królowa potępionych").

Sam film okazał się wielką klapą, ale jak pisali krytycy, jedynym aktorem, dla którego warto obejrzeć adaptację komiksu był właśnie Townsend.

W 2004 roku David Rosenbaum do tytułowej roli w "Portrecie Doriana Graya" zaprosił Josha Duhamela - męża Fergie, gwiazdy Black Eyed Peas.

Film był tak słaby, że nie doczekał się nawet premiery. I choć Duhamelowi nic nie brakuje, jego ufarbowane na żółto włosy bardziej przerażały niż zachwycały.

Artysta nie zraził się jednak tym doświadczeniem i został gwiazdę serialu NBC - "Las Vegas".

W najnowszej ekranizacji powieści Wilde'a główną rolę odtwarza Ben Barnes, wcześniej znany m.in. z tytułowej roli w obrazie "Opowieści z Narnii: Książę Kaspian". Teraz pojawia się jako Dorian Gray u boku Colina Firtha ("Dziennik Bridget Jones"), Bena Chaplina ("Cienka czerwona linia") i Rebeki Hall ("Vicky Cristina Barcelona").

Jak spisał się w swojej roli będzie się można przekonać już 1 października, kiedy to produkcja Olivera Parkera wejdzie na ekrany polskich kin.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Po prostu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy