Reklama

"Terminator 2: Dzień sądu": Hasta la vista, baby

Pierwszy "Terminator" na dobre rozpoczął błyskotliwą karierę reżyserską Jamesa Camerona i ostatecznie uczynił z Arnolda Schwarzeneggera gwiazdę kina akcji. Jego sequel przewyższał pierwszą część niemal w każdym aspekcie. Przełomowe efekty specjalne do dziś robią wrażenie, a grany przez Roberta Patricka T-1000 uchodzi za jednego z najbardziej przerażających złoczyńców w historii. W filmie debiutował także nastoletni Edward Furlong, któremu wróżono błyskotliwą karierę. 1 lipca 2021 roku mija 30 lat od premiery filmu "Terminator 2: Dzień sądu".

Pierwszy "Terminator" na dobre rozpoczął błyskotliwą karierę reżyserską Jamesa Camerona i ostatecznie uczynił z Arnolda Schwarzeneggera gwiazdę kina akcji. Jego sequel przewyższał pierwszą część niemal w każdym aspekcie. Przełomowe efekty specjalne do dziś robią wrażenie, a grany przez Roberta Patricka T-1000 uchodzi za jednego z najbardziej przerażających złoczyńców w historii. W filmie debiutował także nastoletni Edward Furlong, któremu wróżono błyskotliwą karierę. 1 lipca 2021 roku mija 30 lat od premiery filmu "Terminator 2: Dzień sądu".
Sequel "Terminatora" ma już 30 lat! /Mary Evans Picture Library /Agencja FORUM

Sequel "Terminatora" był rozważany zaraz po premierze filmu w 1984 roku. Na drodze do jego realizacji stanęły jednak ograniczone możliwości techniczne, przez które Cameron nie mógł w pełni przenieść swojej wizji na ekran. Nie pomagały także niesnaski między właścicielami praw do franczyzy, wytwórniami Hemdale Film Corporation i Carolco Pictures. Gdy w 1990 roku pierwsza z nich znalazła się w kłopotach finansowych, Schwarzenegger namówił Mario Kassara, szefa Carolco, by odkupił od konkurencji prawa do "Terminatora". Kosztowało go to pięć milionów dolarów.

Reklama

Kassar zaraz skontaktował się z Jamesem Cameronem oraz gwiazdami pierwszego "Terminatora": Lindą Hamilton i Schwarzeneggerem. Gdy cała trójka zgodziła się na nakręcenie sequela, projekt otrzymał zielone światło. Cameron zdawał sobie jednak sprawę, że czas nie działa na ich korzyść. Kassar chciał ogłosić powstanie filmu w maju 1990 roku podczas festiwalu w Cannes i wprowadzić go do kin przed następnym świętem niepodległości. Chociaż reżyser przez lata rozwijał projekt, nie miał jeszcze gotowego nawet pierwszego draftu scenariusza.

Za punkt honoru postawił sobie, by tekst był skończony przed ogłoszeniem w Cannes. Cameron i jego współscenarzysta William Wisher pracowali dzień i noc. Dzień przed wylotem na festiwal obaj nie spali, wprowadzając ostatnie poprawki. Twórca "Otchłani" dosłownie drukował scenariusz, gdy limuzyna, mająca zawieźć go na lotnisko, czekała pod jego domem. Ostatecznie samolot z delegacją Carolco Pictures, w skład której wchodzili Kassar, Schwarzenegger, a także Oliver Stone i Paul Verhoeven, został opóźniony. Gdy Cameron w końcu zjawił się w maszynie, bez słowa wręczył aktorowi i producentowi kopie scenariusza, po czym zasnął w swoim fotelu. Obudził się na chwilę przed lądowaniem we Francji.

Pierwszy "Terminator" skupiał się na Sarze Connor (Linda Hamilton), dwudziestokilkuletniej kelnerce, która musi uciekać przed ścigającym ją androidem (Arnold Schwarzenegger). Okazuje się, że w niedalekiej przyszłości światem zawładną maszyny, a kobieta urodzi syna, Johna Connora, który stanie się przywódcą ludzkiego ruchu oporu. By wyeliminować kłopot, maszyny opracowują technologię podróży w czasie i wysyłają w przeszłość terminatora, mającego zabić Sarę przed narodzinami dziecka. W sequelu kolejny android bierze na cel nastoletniego Johna. W jego obronie zostaje wysłany przeprogramowany starszy model terminatora - wyglądający identycznie, jak ten, który przed laty ścigał Sarę.

Pomysł na postać antagonisty, zmieniającego kształt terminatora T-1000, pojawił się jeszcze przed realizacją pierwszej części. Według pomysłu Camerona, nowy android miałby być ostatecznym przeciwnikiem Sary Connor i pojawić się zaraz po zniszczeniu przez nią zagrożenia granego przez Schwarzeneggera. Reżyser rozważał użycie efektów praktycznych i zamaskowanie ich sztuczności poprzez grę światłem i cieniem. Ostatecznie zrezygnował jednak z tego, gdy zdał sobie sprawę, że obecna technologia nie pozwoli mu w satysfakcjonujący sposób ukazać zdolności bohatera. Po nakręceniu "Otchłani" w 1989 roku, Cameron stwierdził, że T-1000 może zostać powołany do życia tylko dzięki efektom komputerowym.

Gdy "Terminator 2" dostał zielone światło, pozostało znaleźć odtwórcę roli zabójcy z przyszłości. Początkowo myślano o Michaelu Biehnie, który w pierwszej części wcielił się w Kyle'a Reese'a, obrońcę Sary Connor i ojca Johna. Miało to odwrócić dynamikę z poprzedniego filmu - tym razem to Schwarzenegger byłby zwierzyną, a nie łowcą. Szybko zrezygnowano jednak z tego pomysłu, bojąc się o reakcje publiczności. Cameron zaznaczył, że potrzebuje kogoś o ciele tancerza - niekoniecznie umięśnionego, ale elastycznego i szybkiego.

Reżyser zaproponował Roberta Patricka, mało znanego aktora, którego zauważył w czasie seansu "Szklanej pułapki 2". Wcielił się on w pierwszego terrorystę zabitego przez Bruce'a Willisa i miał tylko jedną kwestię dialogową. Patrick pojawił się na przesłuchaniu i, jak sam później przyznał, zachowywał się jak "rekin zbliżający się do swojej ofiary". "Cokolwiek robisz, rób tak dalej" - miał usłyszeć. Wkrótce został oficjalnie zakontraktowany do roli.

Trudniejsze okazało się znalezienie aktora do roli nastoletniego Johna Connora. Reżyserka castingu Mali Finn początkowo szukała wśród profesjonalnych dziecięcych odtwórców - bez skutku. Postanowiła więc spróbować znaleźć kogoś bez doświadczenia aktorskiego. Tak oto trafiła do jednej z filii Boys & Girls Club of America (organizacji zajmującej się zajęciami pozaszkolnymi dla nastolatków) w Pasadenie. Tam też spotkała trzynastoletniego Edwarda Furlonga. Chłopiec wydawał się mieć wystarczająco dużo buty, cwaniactwa i wrażliwości, by wcielić się w Connora.

Mimo to jego pierwsze przesłuchanie, u boku Lindy Hamilton, nie wypadło najlepiej. Nastolatek mówił później, że czuł się przytłoczony obecnością aktorki. Cameron stwierdził jednak, że znaleźli właściwą osobę. Pod okiem nauczyciela dykcji Furlong robił szybkie postępy. Bardzo dobrze dogadywał się także ze Schwarzeneggerem. Hamilton żartowała nawet, że ich relacja była tak udana, ponieważ obaj byli emocjonalnie w tym samym wieku.

Zdjęcia rozpoczęły się w październiku 1990 roku i trwały przez sześć miesięcy. W tym czasie aktorzy i pozostali członkowie ekipy natrafiali na liczne problemy. Schwarzenegger miał kłopot z przeładowywaniem strzelby podczas jazdy na motorze. Zanim opanował tę sztukę, broń często zahaczała o jego palce i zrywała z nich skórę. Z kolei w czasie zdjęć raz uderzył Furlonga lufą w głowę, przez co nastolatek prawie zemdlał. Podczas innej sceny Schwarzenegger wypalił z naładowanej ślepymi nabojami broni w małej przestrzeni. Huk był na tyle duży, że Linda Hamilton straciła permanentnie słuch w jednym uchu. W dodatku w czasie zdjęć Furlong urósł kilkanaście centymetrów, a jego głos zaczął się zmieniać. Na początku był wyraźnie niższy od Lindy Hamilton. Podczas prac nad jedną z ostatnich scen musiał stać w dole, by wydawało się, że jego filmowa matka jest od niego wyższa.

"Terminator 2" okazał się najbardziej dochodowym filmem 1991 roku. W weekend otwarcia zarobił rekordowe 52 miliony dolarów. Łączny przychód szacowano na 520 milionów dolarów. Za sukcesem finansowym przyszły także nagrody. Film otrzymał sześć nominacji do Oscara w kategoriach technicznych, a ostatecznie skończył z czterema statuetkami: za efekty specjalne, charakteryzację, dźwięk i montaż dźwięku. O jego popularności świadczyło także sześć MTV Movie Awards. Do potocznego języka weszło kilka cytatów z filmu, przede wszystkim "Hasta la vista, baby", które Terminator kieruje do zamrożonego T-1000 na chwilę przed oddaniem strzału. Krytycy chwalili także przede wszystkim Camerona, który według nich osiągnął mistrzostwo w kreowaniu scen akcji.

Reżyser zamierzał już nie wracać do filmów o terminatorach. Nie do końca podobało się to Mario Kassarowi. Liczący na kolejne filmy producent zdecydował o usunięciu ostatniej sceny, przedstawiającej Sarę i Johna w przyszłości bez androidów (znalazła się ona dopiero w wersji rozszerzonej na DVD).

Kolejna kontynuacja - "Terminator 3: Bunt maszyn" - pojawiła się w kinach w 2002 roku. Cameron nie miał z nią nic wspólnego, a Hamilton odmówiła udziału. Furlong miał powrócić jako dorosły John Connor, jednak producenci zdecydowali się nie zatrudniać go z powodu jego problemów osobistych. Zaraz po premierze "Dnia sądu" aktor wdał się w romans z kobietą starszą od siebie o 13 lat, co wywołało reakcję jego opiekunów, chcących oskarżyć kochankę chłopca o gwałt na nieletnim. Związek zakończył się w 1999 roku, gdy Furlong został oskarżony przez kobietę o stosowanie przemocy.

Na początku XXI wieku walczył on z uzależnieniem od heroiny i kokainy, a jego kariera ograniczała się do ról w filmach przeznaczonych na rynek DVD. Rolę Connora otrzymał ostatecznie Nick Stahl. W filmie pojawił się jedynie Schwarzenegger. Na przestrzeni lat pojawiały się kolejne filmy o "Terminatorze", często ignorujące poprzednie. Żaden z nich nie spotkał się jednak z tak dobrym przyjęciem, jak części wyreżyserowane przez Camerona.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Terminator 2: Dzień sądu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy