Reklama

Teresa Orlowski: Od skromnej Polki do królowej biznesu

Na jej cześć gwiazdor lat 80. Larry Bonville napisał piosenkę "The Fire Inside". Piękna Polka rzeczywiście rozpalała ogniste uczucia w milionach mężczyzn. Ale przedsiębiorcza Teresa była nie tylko gwiazdą porno, lecz także niezwykle skuteczną bizneswoman.

Na jej cześć gwiazdor lat 80. Larry Bonville napisał piosenkę "The Fire Inside". Piękna Polka rzeczywiście rozpalała ogniste uczucia w milionach mężczyzn. Ale przedsiębiorcza Teresa była nie tylko gwiazdą porno, lecz także niezwykle skuteczną bizneswoman.
Teresa Orlowski /Galuschka/ullstein bild /Getty Images

Mimo odmiennych oczekiwań rodziców z Dębicy, Teresa Maduzia nie została weterynarzem, jak marzyła. Jej życie wybrało inny kierunek, który przyniósł jej popularność wśród wielu mężczyzn.

W miarę dorastania Teresę coraz mocniej uwierała siermiężna rzeczywistość PRL. Marzyła o wyjeździe na Zachód, gdzie w sklepach młoda, ładna dziewczyna może sobie kupić to, czego zapragnie, a nie farbować gazę, by z niej uszyć coś przypominającego spódnicę. "Polska była wtedy szarym, komunistycznym krajem, gdzie zwykły człowiek nie miał prawa głosu. Nic nie można było robić. Pragnęłam innego życia" - wyznała po latach.

Reklama

"Foxy Lady" z dworcowego baru

Sen o wyjeździe udało jej się spełnić w 1976 r. Miała wtedy 26 lat, nieudany czteroletni związek na koncie (po nim zachowała nazwisko Orlowski) i głowę pełną marzeń. Celem jej wyjazdu były Niemcy, a konkretnie - miasto Bochum. Na początku zakładała, że spędzi tu tylko wakacje, ale została na stałe. Nauka języka szła jej na tyle dobrze, że już wkrótce mogła obsługiwać gości w klubie w dzielnicy Wattenscheid, a później w dworcowym barze w pobliskim Duisburgu.

Kelnerka z obcym akcentem przyciągała uwagę klientów, zwłaszcza tych zainteresowanych jej osobą. A takim z pewnością był Peter Filip, fotograf specjalizujący się w aktach i ze znajomościami w przemyśle dla dorosłych. Zaproponował Polce, obdarzonej atrakcyjnymi naturalnymi kształtami, próbną sesję zdjęciową, na którą ona entuzjastycznie przystała.

Szybko okazało się, że kamera ją bardzo lubi, a ona sama, pozując, czuje się jak ryba w wodzie. A gdy po kilku miesiącach poznała producenta filmów dla dorosłych Hansa Mosera, wszystkie elementy układanki nagle wskoczyły na właściwe miejsce. 

Decyzję o zaangażowaniu się w pornobiznes przyszło jej podjąć tym łatwiej, że zakochała się w Hansie. Swój burzliwy związek sformalizowali w 1982 r. w Las Vegas. Pierwszym filmem z udziałem pięknej Polki był "Idź do niego" z 1983 r. Świetnie bawiła się na planie i... z miejsca zaczęła myśleć o tym, jak najlepiej zainwestować fortunę męża.

Dzięki jego pieniądzom powołała do życia firmę Verlag Teresa Orlowski (VTO). I tu pierwszy raz udowodniła, że ma głowę do interesów. Błyskawicznie zorientowała się, gdzie są prawdziwe pieniądze i zbudowała rozległe imperium w branży porno. Zajęła się produkcją i dystrybucją filmów, których była gwiazdą.

Wyglądała jak wcielenie wyuzdanych męskich fantazji i nie miała zahamowań, nic więc dziwnego, że filmy cieszyły się sporym powodzeniem. Były - zwłaszcza jak na tamte czasy - niezwykle odważne, a dla bardziej pruderyjnej widowni nawet szokujące, poza tym na tle konkurencji prezentowały wysoką jakość techniczną. Co ciekawe, to sama gwiazda je reżyserowała!

Wydawała także magazyn "Foxy Lady", nazwany tak na cześć jednej z najpopularniejszych serii filmów z jej udziałem. W tamtych latach niemal każdy Niemiec miał w swojej tajnej kolekcji przynajmniej jeden z 20 nakręconych przez Orlowski filmów. Hurtowo przemycano je za granicę. W Polsce kopiowano je na potęgę, a nastolatkowie (i nie tylko) traktowali je jako swoisty seksualny instruktaż.

Kasety wideo okazały się biznesowym hitem i pomogły Teresie zarobić prawdziwą fortunę. Pieniądze inwestowała w nowe technologie, a jej imperium rosło w siłę. Zarabiała krocie. Pieniędzy miała tak dużo, że na samą budowę nowoczesnego studia (1000 m kw. powierzchni plus dodatkowo biura) wydała 30 mln dolarów, a VTO w najlepszym momencie miało na liście płac aż 110 osób!

Ucieczka do Hiszpanii

Niestety, nie wszystkie przedsięwzięcia okazały się trafione. Kamieniem u szyi stały się dla Polki problemy finansowe jej małżonka. To był także gwóźdź do trumny ich związku. Po przeprowadzonym w 1989 r. rozwodzie Orlowski została praktycznie bez grosza. Nie zamierzała jednak składać broni i spróbowała odwrócić złą passę. Wykorzystując lukę w niemieckim prawie, przedsiębiorcza Polka zainteresowała swoją działalnością telewizje satelitarne. Pomogła jej w tym sława  królowej porno, choć w 1988 r. miała już 35 lat i była na filmowej "emeryturze".

W kanale nocnym emitowanym na satelicie Eutelsat II-F3 można było oglądać kilkugodzinne pasmo erotyczne "Der heisse Kanal", firmowane jej nazwiskiem. Oczywiście nie użyczyła go charytatywnie - trafiały do niej zyski ze sprzedaży dekoderów i abonamentu. I to niemałe, toteż w końcu sprawą zainteresowały się niemieckie władze. Skala telewizyjnej działalności Teresy zaskoczyła urzędników, postanowili więc ją ukrócić. Dowodzili, że produkcje są gorszące i nie zmienia tego faktu czas ich emisji. Nie był to pierwszy konflikt Teresy Orlowski z władzami.

W 1989 r., po udziale w teledysku do utworu "Bitte, bitte" niemieckiej grupy punk-rockowej Die Ärzte, miała problemy z urzędem kontroli treści zagrażających osobom nieletnim. Gdy satelitarne źródło dochodu wyschło, Teresa jeszcze raz spróbowała szczęścia. Założyła nową firmę - New Age Communications, ale nie przynosiła ona spodziewanych profitów i w 2005 r. zakończyła działalność. Przyzwyczajona do luksusów, drogich samochodów i popołudni spędzanych na grze w golfa, zaczęła łatać dziury w budżecie gigantycznymi kredytami. Problem polegał na tym, że nie bardzo miała z czego je spłacać.

Sprawa jej niejasnych operacji finansowych znalazła finał w sądzie, a Teresie groził pobyt za kratami. Do tego jednak "Foxy Lady" nie mogła dopuścić. Nie po to pisała swoje życie na nowo, by wracać do szarej egzystencji! W 2005 r. zdecydowała się na ewakuację do słonecznej Hiszpanii, gdzie nie sięgały wpływy niemieckich władz.

Mieszka w Marbelli, w pięknej, willi położonej nad samym morzem, ponoć w towarzystwie przystojnego instruktora tenisa, rozkoszuje się miejscową kuchnią i przejażdżkami luksusowymi autami. Dba też o wygląd, plotki głoszą, że albo ma wyjątkowe geny, albo - co bardziej prawdopodobne - korzysta z usług dobrych chirurgów. Nie tęskni za żadnym z poprzednich miejsc zamieszkania, ale czy można jej się dziwić?             

Joanna Lenart

Życie na Gorąco Retro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy