Reklama

"Szamanka": Seks i śmierć

10 maja mija 25 lat od premiery "Szamanki" Andrzeja Żuławskiego. Film, który powstał według scenariusza znanej pisarki Manueli Gretkowskiej, od początku wzbudzał wiele kontrowersji, głównie za względu na odważne sceny.

10 maja mija 25 lat od premiery "Szamanki" Andrzeja Żuławskiego. Film, który powstał według scenariusza znanej pisarki Manueli Gretkowskiej, od początku wzbudzał wiele kontrowersji, głównie za względu na odważne sceny.
Bogusław Linda oraz Iwona Petry w filmie "Szamanka" /COLLECTION CHRISTOPHEL / Alhena Films, Canal+ Polska /East News

Szamanka" była historią "osobliwego" i burzliwego związku pomiędzy młodym antropologiem Michałem i niezwykłą studentką o ksywce Włoszka. Iwonie Petry partnerował na ekranie Bogusław Linda. Tematem obrazu było "seksualne zatracenie, które w najwyższej ekstazie zrównuje się ze śmiercią".

Najwięcej emocji wywołała scena zjedzenia mózgu przez Włoszkę (Iwona Petry) swemu kochankowi Michałowi (Bogusław Linda). Andrzeja Żuławskiego oskarżano o pornografię, sadystyczne operowanie przemocą, brak klasy i przekroczenie wszelkich zasad dobrego smaku.

Reklama

"W Polsce niewiele osób w ogóle ośmiela się otworzyć gębę w poważnych sprawach, a ja mam takie przyzwyczajenie, aby w swoich filmach mówić pełnym głosem. I to nie po to, by epatować burżuja polskiego czy francuskiego - zresztą głęboko mylą się ci, którzy sądzą, że Gretkowska kokietuje swoja arogancją, czasami obcesowością, "brzydkimi" wyrazami. Za ta chropowatą fasadą kryje się jej cichy dramat samotności. A w samym filmie ujęło mnie sprzęgnięcie bardzo dosłownej fizyczności w celu wydobycia wielkiej metafizyki. W tym jest cała Gretkowska i taki scenariusz to świetny materiał dla reżysera" - Żuławski  mówił w wywiadzie dla "Wprost".

Odkryciem filmu uznano odtwórczynię głównej roli kobiecej - Iwonę Petry. Żuławski mówił, że Petry spotkał przypadkiem w kawiarni. "Miała czerwony nos i czerwone spodnie. 'To ta!' - powiedziałem do producenta, który był ze mną. 'Zwariowałeś?' - odpowiedział. byłem pewien. spytałem, czy interesuje ją zagranie w filmie. Przeczytała scenariusz i powiedziała tak. Była odważna, godząc się, nie była aktorką, nie uczęszczała do żadnej szkoły aktorskiej. Ludzie myślą, że aktor to taki, co ma dyplom. Dla mnie aktor to taki, co potrafi nie jeść przez trzy tygodnie, co jest gotów (niepotrzebnie) nawet umrzeć z głodu. (...) Dla mnie Iwona była aktorką" - Żuławski mówił w rozmowie z Sergio Naitzą.

Po występie w "Szamance" Petry wyjechała z Polski. W Mediolanie pracowała jako modelka, w Nowym Jorku zarabiała w charakterze barmanki. W 1998 roku pojawiła się na okładce "Playboya", w 2004 roku zadebiutowała jako pisarka zbiorem opowiadań "Gabinet żółcieni".

"Zaczęli ją obszczekiwać: 'Grasz nago, więc jesteś kur...'. Cierpiała przez dwa lata, potem wypsnęła się z tej debilnej spirali obelg" - konkludował Żuławski.

Informacja, jakoby rola w "Szamance" była jej aktorskim debiutem, jest jednak nieprawdziwa. Jako Iwona Petrykowska pojawiła się w 1993 roku w jednej scenie w filmie Radosława Piwowarskiego "Uprowadzenie Agaty". Zagrała w nim dziewczynę aresztowanego Ryśka, która oddaje się na stogu siana funkcjonariuszowi policji w zamian za gwarancję uwolnienia ukochanego.

Film nie miał dobrej prasy.  8 lat po premierze, w 2004 roku, "Szamanka" została uznana najgorszą polską produkcją wszech czasów. Zabawę w opracowanie listy najgorszych polskich tytułów zaproponowała swoim czytelnikom gazeta "Super Express". "Nieprawda, że się nie podobał. Niestety, nie zrozumiano go" - Żuławski mówił o recepcji filmu w Polsce.

Reżyser twierdził, że "Szamanka" była filmem "o zuchwałości zderzenia się systemu z wyzwalającym impulsem".

"Reakcja Kościoła, prawicy, była gwałtowna. Znienawidzili film, chcieli zabić mnie i ją [Manuelę Gretkowską - przyp. red.], stali pod kinem wrzeszcząc 'nie wchodźcie', podczas gdy młodzi w wieku 17-30 lat poszli. Prawica miała za sobą prasę i krytyków, a nie tych młodych, którzy mogli jedynie pisać listy. Otrzymałem około 2000 listów poparcia, w których pisali: 'Zrobiłeś coś istotnego dla nas, nie w pełni pojęliśmy znaczenie, lecz zdaliśmy sobie sprawę, że w tym filmie mówi się o wolności'. A wolność to coś, co jest w tobie, masz w sobie wyrytą. Zaś film opowiada także o zuchwałości zderzenia się systemu z wyzwalającym impulsem" - przyznawał reżyser.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy