Spektakle Krystyny Jandy za darmo w Poznaniu. Protesty PiS

Radni PiS krytykują decyzje o zaproszeniu do Poznania teatru Krystyny Jandy /Adam Jankowski /Reporter

Monodram Krystyny Jandy "Biała bluzka" otwiera w poniedziałek w Poznaniu cykl nieodpłatnych, plenerowych spektakli prezentowanych na dziedzińcu urzędu miasta. Do 15 sierpnia pokazanych zostanie 10 spektakli - 5 tytułów Teatru Polonia i Och-Teatru.

Spektakle obejrzy w sumie ok. 8 tys. osób. Wejściówki były nieodpłatnie dystrybuowane wśród mieszkańców Poznania. Koszt całego przedsięwzięcia to ok. 320 tys. zł.

W ramach przedsięwzięcia pod hasłem "Teatr na Wolnym" prezentowane są spektakle: "Biała bluzka", "Flamenco namiętnie", "Lament na placu Konstytucji", "Jaś i Małgosia" oraz "Związek otwarty". Ze względu na duże zainteresowanie widzów, każdy spektakl będzie pokazywany także na telebimie ustawionym przed dziedzińcem urzędu miasta.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak podkreślił w poniedziałek na konferencji prasowej z udziałem Krystyny Jandy, że wydarzenie ma ułatwić mieszkańcom Poznania dostęp do interesujących wydarzeń artystycznych. Zdaniem części miejskiej opozycji, prezydent zapraszając teatry Krystyny Jandy nie kierował się względami artystycznymi, ale politycznymi.

Reklama

- Kiedy ten pomysł został mi przedstawiony, nie wiedziałem, że spotka się on z takim zainteresowaniem. To oznacza, że poznaniacy bardzo chcą kultury. Chcę zapewnić wszystkich artystów, że niezależnie od tego, czy będą w stosunku do tej władzy, mojej samorządowej, krytyczni, to ja ich zawsze będę chętnie gościł i nie będę się obrażał za krytykę. Artyści wiedzą więcej, widzą więcej, szybciej czują - powiedział Jaśkowiak w trakcie konferencji.

Janda podkreśliła, że jest wdzięczna Poznaniowi za zaproszenie, zwłaszcza w sytuacji, gdy po raz pierwszy od ośmiu lat nie będzie plenerowych spektakli w Warszawie. - Repertuar stworzyliśmy, by grać go na ulicy, na pl. Konstytucji i na ul. Grójeckiej w Warszawie. Powstało 10 tytułów, bardzo lubianych przez publiczność warszawską i każdego roku graliśmy 60-80 spektakli za darmo. Każdego roku na naszych spektaklach było 15-20 tys. ludzi, których normalnie nie stać na teatr. Niestety, w tym roku zadecydowano inaczej, okazało się, że w Warszawie nie są potrzebne te nasze spektakle, ale one przetrwają - dzięki temu zaproszeniu - powiedziała.

Jaśkowiak stwierdził, że zaproszenie Jandy do Poznania było możliwe właśnie dlatego, że w tym roku nie ma ona spektakli plenerowych w Warszawie. - Tylko dzięki temu, że tam podjęto takie decyzje - mogliśmy to wykorzystać. Ja skorzystałem z okazji - powiedział.

Zaproszenie Jandy do stolicy Wielkopolski spotkało się z krytyką m.in. części opozycyjnych radnych. Zdaniem radnego Michała Grzesia (PiS), przedsięwzięcie jest reakcją Jaśkowiaka na ograniczoną rządową dotację dla teatrów Jandy. - Szkoda, że takie wydarzenia w Poznaniu odbywają się ze względów politycznych, gdy prezydent Poznania chce zrobić na złość rządowi - powiedział.

- Gdyby pani Janda nie miała problemu z dotacją rządową, pan prezydent nigdy nie wpadłby na pomysł, by ją zaprosić. To nie jest dbanie o mieszkańców, tylko dbanie o panią Jandę. Życzyłbym sobie, by takich wydarzeń było w Poznaniu jak najwięcej, niekoniecznie, by to było związane z polityką - ocenił Grześ.

Zdaniem prezydenta krytyka związana z wydarzeniem ma charakter polityczny. - Obecna władza nie toleruje krytyki, nie rozumie, czym jest kultura, sztuka. Ona ma pobudzać do myślenia, a nie prawić komplementy i wprawiać w dobry nastrój rządzących - powiedział.

- Kiedy oglądałem "Przesłuchanie", czy "Człowieka z marmuru", "Człowieka z żelaza", to tam też władza nie darzyła artystów sympatią. Ale była na trochę wyższym poziomie intelektualnym i w taki chamski sposób nie reagowała. Jeśli artysta odnosi się krytycznie w swoim dziele, czy poprzez wypowiedź o danej władzy, a władza się obraża, wyciąga sankcje - to to jest paranoja - dodał.

Także Janda przyznała, że jest zaskoczona negatywnymi emocjami towarzyszącymi cyklowi spektakli jej teatrów w Poznaniu. - Nigdzie nie było takiej kampanii negatywnej. To traumatyczne przeżycie. To, co przeczytałam o sobie z mediów poznańskich - nie wiem, czy którakolwiek inna artystka wytrzymałaby psychicznie. Strasznie mi przykro, nie wiem, o co ta burza. Nie wiem, czy to nie przeciwko panu, panie prezydencie, a ja się tylko załapałam - powiedziała.

- Ja do Poznania przyjeżdżam od 25 lat, przynajmniej 5 razy w roku tu gram. Nie wiem, czy istnieje jakakolwiek moja rola, której bym tu nie zagrała. Do Poznania jadę jak do rodziny, to jest nadzwyczajna publiczność - dodała

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krystyna Janda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy