Reklama

"Śmierć Stalina" zakazana w Rosji?

​20 października do brytyjskich kin zawitać ma komediodramat Armando Iannucciego "The Death of Stalin". Film może jednak nie doczekać się swojej rosyjskiej premiery. Na Kremlu trwa dyskusja nad jego oficjalnym zablokowaniem.

​20 października do brytyjskich kin zawitać ma komediodramat Armando Iannucciego "The Death of Stalin". Film może jednak nie doczekać się swojej rosyjskiej premiery. Na Kremlu trwa dyskusja nad jego oficjalnym zablokowaniem.
Kadr z filmu "The Death of Stalin" /materiały prasowe

Armando Iannucci to szkocki reżyser znany z satyrycznego podejścia do tematów wielkiej polityki i historii. W 2009 stworzył "Zapętlonych", w których udzielający wywiadu brytyjski minister omyłkowo ogłaszał poparcie dla wojennej ekspedycji. W serialu "Figurantka" przedstawił zaś parodystyczny portret fikcyjnej wiceprezydent Stanów Zjednoczonych i całego jej gabinetu. Uhonorowaną niezliczoną ilości nagród serię okrzyknięto "House of Cards" w wersji komediowej, mimo tego że autorskie dzieło Iannucciego rozpoczęło emisję rok wcześniej.

Reklama

Teraz Szkot zapragnął zajrzeć za kotary rosyjskiej, a w zasadzie radzieckiej, polityki. "The Death of Stalin", oparty na francuskiej noweli pod tym samym tytułem, ma przedstawiać chaos wydarzeń związany ze śmiercią Józefa Stalina. Spadek, jaki pozostawia po sobie dyktator, jest bowiem ogromny. Wielu jednak już od lat czyha na właściwy moment, by przejąć państwową schedę. Na ekranie zobaczymy m.in. Nikitę Chruszczowa (Steve Buscemi), Wasilija Stalina (Rupert Friend), Wiaczesława Mołotowa (Michael Palin) czy Ławrientija Berię (Simon Russel Beale). Obraz miał swoją prapremierę na festiwalu w Toronto. Za miesiąc zawita do brytyjskich kin.

Pod dużym znakiem zapytania stoi jednak kwestia wyświetlania go w ojczyźnie naszych wschodnich sąsiadów. Pavel Pozhigailo, który pełni rolę konsultanta przy Ministerstwie Kultury Federacji Rosyjskiej, stwierdził, że obraz może nie doczekać się tam premiery. "Eksperci muszą przeprowadzić recenzję filmu, by stwierdzić czy jest to próba wzniecania nienawiści na polu narodowym, albo - czy obraz może obrazić czyjeś uczucia. To zadecyduje o tym czy ten film stanowi dla nas zagrożenie" - powiedział Pozhigailo w oficjalnym komunikacie. Urzędnik dodał również, że w jego osobistym mniemaniu produkcja jest "zaplanowaną prowokacją" Zachodu wymierzoną w rosyjskich komunistów. Warto dodać, że Partia Komunistyczna jest drugą największą partią w rosyjskim parlamencie. Już wcześniej odniosła się ona do filmu, nazywając go "oburzającym".

Sprawę skomentował również rzecznik Kremlu, Dmitry Peskov. Powiedział on, że ufa Ministrowi Kultury i uważa, że ten podejmie właściwą decyzję co do zatrzymania lub wyświetlania kontrowersyjnej produkcji.

Kult Stalina odżył w Rosji szczególnie po militarnych konfrontacjach z krajami zachodnimi na terenach Ukrainy i Syrii. W czerwcu moskiewski instytut Levada Center przeprowadził badania społeczne, zadając ludziom pytanie o "najwybitniejszą postać w historii świata". Wygrał właśnie radziecki dyktator. Drugie miejsce, ex aequo, zajęli Aleksander Puszkin i Władimir Putin.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy