Reklama

Silna Anna Dymna

- Z młodymi ludźmi pracuje się świetnie, bo mają energię i tysiące oryginalnych pomysłów. Wszystko, co robią, jest prawdziwe. Uwielbiam to. Praca z młodymi jest ożywcza. Przypomina sytuację, w której człowiek wchodzi do pokoju ze świeżym powietrzem - mówi Anna Dymna.

- Z młodymi ludźmi pracuje się świetnie, bo mają energię i tysiące oryginalnych pomysłów. Wszystko, co robią, jest prawdziwe. Uwielbiam to. Praca z młodymi jest ożywcza. Przypomina sytuację, w której człowiek wchodzi do pokoju ze świeżym powietrzem - mówi Anna Dymna.
- Aktorstwo to zawód, który polega na spotykaniu wspaniałych ludzi - uważa Anna Dymna /Marek Ulatowski /MWMedia

Z jedną z najlepszych polskich aktorek spotykamy się podczas  34. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film.

Anna Dymna pojawiła się w Koszalinie w podwójnej roli - przyjechała porozmawiać z widzami podczas spotkania z cyklu "Zawód: aktor“ i reprezentowała jeden z najciekawszych krótkich metraży wyświetlanych w tegorocznym konkursie shortów: "Dzień babci“ Miłosza Sakowskiego.

- To historia o tragicznej samotności dwojga ludzi - starej kobiety i młodego mężczyzny, bardzo prawdziwa, życiowa, śmieszna i straszna zarazem - tłumaczy aktorka. Z estymą wypowiada się o młodym twórcy, który niebotycznie ją zaskoczył wysyłając świetnie napisany scenariusz. - To rzadkość - mówi Dymna. 

Reklama

Rola, którą zgodziła się zagrać dowodzi jak dużo dystansu aktorka ma do siebie. Wcieliła się w starą kobietę, która insulinę zapija wódką i z lęku przed samotnością decyduje się zaszantażować młodego chłopaka, który z niecnym celem i na swoje nieszczęście puka do jej drzwi.

Niebawem do kin trafi kolejny film Janusza Majewskiego ("Zaklęte rewiry“), w którym Anna Dymna wcieli się w postać nieco podobną do wulgarnej babci Judyty.

Aktorka mówi, że to była jedna z najbardziej ryzykownych decyzji w jej karierze; z drugiej strony przyznając też, że ma już dosyć eterycznych panienek, na granie królowych też już nie czas, "najbardziej wiarygodna jestem w rolach nieco wulgarnych babci“ - śmieje się aktorka.

Dymna zadebiutowała na dużym ekranie w filmie Wandy Jakubowskiej "150 na godzinę“ w 1971 roku, ale w pamięci widzów zapisała się jako Ania Pawlakówna z "Nie ma mocnych“ i "Kochaj, albo rzuć“ Sylwestra Chęcińskiego i Barbara Radziwiłłówna z serialu "Królowa Bona“. Za swoją przełomową rolę uważa jednak rolę Dziewicy w "Dziadach“ Konrada Swinarskiego. Swoją mistrzynią nazywa też Lidię Zamkow, polską reżyserkę i aktorkę teatralną. Mówi, że przyjaźniła się również z Zofią Jaroszewską (grały razem u Andrzeja Wajdy w "Nocy listopadowej“), dzięki której uniknęła w życiu wielu błędów.

- Aktorstwo to zawód, który polega na spotykaniu wspaniałych ludzi - cieszy się dziś Dymna, choć często przyznaje, że nigdy nie chciała być aktorką. Na spotkaniu z widzami w Koszalinie wspominała siebie jako chorobliwie nieśmiałą młodą dziewczynę, która wstydziła się głośno mówić, ale wspinała się po drzewach i gwizdała na wyścigi z chłopakami.

Szkoła teatralna otworzyła przed nią podwoje do nowego, wspaniałego świata, w który wpadła po uszy. Dziś mówi, że jej zawód jest żywą pasją. - Traktuję aktorstwo bardzo poważnie i nigdy nie pozwoliłam sobie na to, by wejść na scenę znużona i zniechęcona. Kiedy wchodzę na scenę, zawsze chcę być najlepsza na świecie. Pasja budzi w człowieku nieprawdopodobne siły - wyznaje. Aktorka nie wykorzystuje jej tylko na scenie. - Kocham życie i jestem szczęśliwa - zapewnia. - Kiedy byłam młoda, piękna i szczupła nie wiedziałam o tym. Zawsze miałam jednak w pamięci to, czego nauczyła mnie mama - zdolność zachwycania się światem.

Kiedy rozmawiamy w holu hotelu w nadmorskim Mielnie, wokół nas biegają dzieci. Dymna wodzi za nimi wzrokiem. - Małe księżniczki - mówi o dziewczynkach, które tupią i trzaskają drzwiami. Jest w niej mnóstwo cierpliwości, spokoju i pokory. - Miałam fantastycznych rodziców i najważniejszych dla mnie rzeczy - szacunku i miłości do ludzi - nauczyłam się właśnie od nich - wspomina na koniec Dymna.

Kończymy rozmowę, bo czeka na nią samochód na lotnisko. Atmosfera, którą kreuje swoimi opowieściami, pozostaje jednak żywo obecna - zarówno na festiwalu jak i wśród młodych aktorów, którym w roli mentorki poświęca swój czas na planie i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.

Z Anna Dymną rozmawiały w Koszalinie Anna Bielak i Małgorzata Steciak


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Anna Dymna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy