Reklama

Sean Penn: Artysta wszechstronny

Mówi się o nim, że potrafi zagrać dosłownie wszystko. Do każdej z kolejnych ról bardzo dokładnie się przygotowuje, dlatego mimo ponad 30 lat kariery nie ma na koncie nawet 50 filmowych kreacji... Sean Penn - zdobywca dwóch Oscarów, laureat Złotego Globu, aktor nagradzany na festiwalach w Cannes, Wenecji i Berlinie - kończy 17 sierpnia 55 lat.

Mówi się o nim, że potrafi zagrać dosłownie wszystko. Do każdej z kolejnych ról bardzo dokładnie się przygotowuje, dlatego mimo ponad 30 lat kariery nie ma na koncie nawet 50 filmowych kreacji... Sean Penn - zdobywca dwóch Oscarów, laureat Złotego Globu, aktor nagradzany na festiwalach w Cannes, Wenecji i Berlinie - kończy 17 sierpnia 55 lat.
Sean Penn to jeden z najlepszych współczesnych hollywoodzkich aktorów /Thomas Niedermueller /Getty Images

Musiał zostać aktorem

Penn już od wczesnych lat dzieciństwa wiedział, co to znaczy atmosfera showbiznesu. Jego ojciec, Leo, był reżyserem i aktorem, podobnie zresztą jak matka, Elieen Ryan. Jako nastolatek Sean uwielbiał włóczyć się po plażach Malibu i bawić z kolegami w amatorską realizację filmów.

Aktorstwa i reżyserii uczył się w Los Angeles Repertory Theatre. Tam również miała miejsce premiera jego debiutanckiego spektaklu, jednoaktowego "Terrible Jim Fitch". W tajniki zawodu wprowadzali go najwyższej klasy profesjonaliści, m.in. legendarna Peggy Feury.

Szybko dostał też angaż do telewizyjnych produkcji. W 1980 roku zagrał w serialu "Bamby Jones". Posypały się kolejne propozycje, ale Sean zniechęcił się do telewizji. W głowie miał już wyłącznie Hollywood. W Los Angeles dopisało mu szczęście - już kilka miesięcy po przyjeździe pojawił się na planie obok Toma Cruise'a i Timothy'ego Huttona w "Szkole kadetów" Harolda Beckera.

Reklama

Wielkim sukcesem okazała się komedia dla nastolatków "Beztroskie lata w Ridgemont High", a role w "Niegrzecznych chłopcach" i "Wyścigu z księżycem" potwierdziły jego nietuzinkowy talent i zwróciły baczną uwagę amerykańskiej krytyki.

Jego kariera podążała w dobrym kierunku, ale jednocześnie na horyzoncie coraz wyraźniej pojawiały się problemy osobiste. Nieudane, burzliwe małżeństwo z Madonną (od 1985 do 1989 roku) i rosnąca popularność zaczęły go przytłaczać.

Penn nigdy nie lubił oślepiających blasków reflektorów (w przeciwieństwie do ówczesnej żony) i przemarszów po czerwonym dywanie. "Męczy mnie ciągłe uśmiechanie się i ściskanie rąk" - przyznawał w wywiadach.

Często takie podejście kończyło się dla niego kłopotami. Problemy zagłuszał używkami, które jednak nie hamowały rosnącej agresji. Za pobicie fotoreportera, robiącego mu zdjęcia z ukrycia, Penn został skazany na 32 dni więzienia stanowego w Los Angeles.

Artysta nigdy nie odmawiał udziału w kontrowersyjnych projektach. W 1988 roku zagrał w "Barwach" - opowieści o policjantach, która nie została dopuszczona do kinowej dystrybucji.

Pechową passę przerwała świetnie przyjęta rola w "Ofiarach wojny" Briana De Palmy z 1989 roku. Kilka miesięcy później aktor pojawił się na planie "Stanu łaski", gdzie poznał Robin Wright, z którą sześć lat później zawarł związek małżeński. Para rozwiodła się pięć lat temu. Mają córkę Dylan i syna Hoopera.


Pełen pasji

Sporym zaskoczeniem był początek lat 90., kiedy Penn ogłosił, że rezygnuje z aktorstwa. Jak powiedział, przestało mu sprawiać przyjemność, dlatego zamierzał poświecić się sztuce pisania scenariuszy, a także filmowej reżyserii.

Na efekty nie trzeba było długo czekać - już w 1991 roku na ekranach pojawił się jego reżyserski debiut - niebanalny "Indiański biegacz". Do napisania scenariusza zainspirowała go podobno piosenka Bruce'a Springsteena "The Highway Patrolman".

Oczywiście wciąż spływały do niego propozycje aktorskie, ale w większości je odrzucał. Nie potrafił jednak odmówić Brianowi De Palmie i ponownie nawiązał z nim współpracę - tym razem przy "Życiu Carlita" - rola adwokata, Davida Kleinfelda, przyniosła mu nominację do Złotego Globu.

W tym samym czasie otrzymał także nominację do najważniejszej nagrody w filmowym świecie, za doskonałą rolę w "Przed egzekucją" Tima Robbinsa. Zabłysnął także na festiwalu w Cannes - za kreację w "Jak jej nie kochać" Nicka Cassavetesa otrzymał aktorską Złotą Palmę.

Aktorstwo, scenopisarstwo, reżyseria. To tylko jedne z wielu zamiłowań Penna, który ma na swoim koncie także działalność dziennikarską. Rozpoczął ją już w latach 80. Pisze teksty do takich tytułów, jak: "Rolling Stone", "Interview" czy "Time". Przeprowadził wiele wywiadów z światowej sławy artystami, m.in. z Charlesem Bukowskim (podobno Penn jest jedną z nielicznych gwiazd show-biznesu, którą pisarz toleruje).

Swoje polityczne zaangażowanie ujawnił m.in. w 2005 roku, pisząc artykuł w "The San Francisco Chronicle", dotyczący sytuacji w Iraku. Penn był zagorzałym przeciwnikiem polityki rządu George'a W. Busha, a obecnie popiera pierwszego czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Baracka Obamę.

Penn zawsze głośno i dobitnie wyrażał swoje poglądy. "Ci, którzy głosowali przeciwko równouprawnieniu par gejowskich, powinni się teraz zastanowić, jaki wstyd przynoszą sobie, swoim dzieciom i wnukom" - powiedział, odbierając drugiego w karierze Oscara, za tytułową rolę w filmie "Obywatel Milk" Gusa Van Santa.

Przypominamy 10. najwybitniejszych kreacji Seana Penna:

"Życie Carlita" (1993) - dobrze, że Penn nie potrafił odmówić Brianowi De Palmie i zgodził się zagrać w jego "Życiu Carlita", które skierowało na zupełnie inne tory jego aktorską karierę, a przy okazji przyniosło mu pierwsze ważne wyróżnienie (nominację do Złotego Globu). Rola adwokata, Davida Kleinfelda, przyjaciela głównego bohatera, przyćmiła nawet występ Ala Pacino, odtwórcy tytułowej roli.

"Przed egzekucją" (1995) - w filmie kolegi po fachu, Tima Robbinsa, Penn wcielił się w Matthew Ponceleta, młodego człowieka skazanego na karę śmierci za gwałt i morderstwo. Tuż przed egzekucją nawiązuje on głęboką więź z siostrą zakonną (nagrodzona Oscarem Susan Sarandon), która pomaga mu zrozumieć istotę jego czynu i kary, jaką musi za niego ponieść. Przygotowuje go to na spotkanie ze śmiercią.

"Jak jej nie kochać" (1997) - Penna nie często można oglądać w romantycznych komediach, ale scenariusz do tej napisał słynny John Cassavetes, a wyreżyserował ją jego syn - Nick. Aktor wciela się tu w Eddie'ego Quinna (za tę rolę dostał nagrodę w Cannes), krewkiego mężczyznę szaleńczo zakochanego w swojej żonie. Przez swój charakter trafia jednak do więzienia, a po wyjściu z niego musi ponownie walczyć o jej uczucie (jego rywala do serca ukochanej gra John Travolta).

"Słodki drań" (1999) - w filmie Woody'ego Allena Penn wcielił się w fikcyjnego gitarzystę jazzowego, Emmeta Ray'a. Aktor znakomicie balansuje tu na granicy śmieszności i tragizmu, portretując artystę owładniętego pragnieniem bycia najlepszym, którego niepowodzenia i komplikacje w życiu osobistym, zdają się równoważyć sukcesy twórcze oraz uznanie w środowisku muzycznym.

"Sam" (2001) - fenomenalna kreacja Penna, który zagrał upośledzonego mężczyznę, walczącego o odzyskanie praw rodzicielskich. Tytułowy Sam znajduje się na podobnym poziomie intelektualnym, co jego 7-letnia córka (Dakota Fanning) i nie sprawia wrażenia odpowiedzialnego oraz zdolnego do opieki nad nią, ale gotów jest się zmagać się ze wszystkimi swoimi słabościami, byle tylko móc się zajmować swoim dzieckiem.

"21 gramów" (2003) - w filmie Alejandro Gonzaleza Inarritu Penn wcielił się w Paula, śmiertelnie chorego (oczekującego na transplantację serca) matematyka i profesora college'u. Traf chce, że dostaje potrzebny mu organ od męża Cristiny (Naomi Watts), który właśnie zginął w wypadku. Teraz kobieta żąda od niego, by "pomścił" jej męża, mordując kierowcę, który doprowadził do tego tragicznego zdarzenia.

"Rzeka tajemnic" (2003) - za rolę Jimmy'ego Markuma Penn otrzymał pierwszego w swojej karierze Oscara (wcześniej był trzykrotnie nominowany do tej nagrody). W filmie Clinta Eastwooda, opowiadającym o trzech przyjaciołach, którzy zmuszeni są stanąć po przeciwnych stronach barykady, aktor gra mężczyznę pałającego żądzą zemsty za brutalne morderstwo na jego córce.

"Zabić prezydenta" (2004) - w tym opartym na prawdziwych wydarzeniach filmie, artysta wciela się w rolę biznesmena, który aby zrealizować swój "amerykański sen" sięga po radykalne środki. Z bronią ukrytą w nogawce spodni postanawia dokonać zamachu na prezydenta Richarda Nixona. Przerażające studium ludzkiej depresji i Penn, który swoją rolą niesie na barkach cały film.

"Obywatel Milk" (2008) - Harvey Milk był pierwszym działaczem na rzecz równouprawnienia gejów i lesbijek, który zasiadał we władzach miejskich. Ten uważany obecnie za jednego z najważniejszych homoseksualnych męczenników w Stanach działacz, został zastrzelony przez... innego polityka. Penn jest perfekcyjnym Milkiem, charyzmatycznym, odważnym, pewnym swoich racji. Nie dziwi więc, że otrzymał za tę kreację kolejnego Oscara.

"Wszystkie odloty Cheyenne'a" (2011) - porywające aktorstwo Penna, który jest tu trudny do rozpoznania: pod burzą kruczoczarnych włosów, z uszminkowanymi na czerwono ustami i pudrem na twarzy (przypomina nieco Roberta Smitha z The Cure). W filmie Paolo Sorentino gwiazdor wcielił się w postać emerytowanego rockmana, postanawiającego znaleźć hitlerowskiego oficera, który niegdyś prześladował jego ojca w obozie koncentracyjnym, a obecnie ukrywa się w USA.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sean Penn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy