Reklama

Sandra Bullock: Do schrupania?

Największy mit na mój temat? Chyba ten, że jestem skromna i milutka - mówi gwiazda filmów "Miss Agent", "Miasto gniewu" czy "Narzeczony mimo woli". Jaka jest naprawdę Sandra Bullock?

Piękna aktorka może i ma szczęście w pracy, nie ma go jednak zbyt wiele w... miłości. Choć bowiem prasa nazywa ją z uporem Właścicielką Najładniejszego Uśmiechu Na Świecie i Kobietą, Której Nie Oprze Się Nikt, ona sama, jakby na przekór opinii panienki do zakochania i schrupania, facetów zwyczajnie odstrasza.

W 2010 r. dostała nie tylko pierwszego, zasłużonego Oscara (rola Leigh w "Wielkim Mike'u. The Blind Side"). Rozwiodła się także z mężem Jesse Jamesem.

- Tatuaże, noże, wybijane ćwiekami kurtki, czaszki i cała ta fascynacja światem pijanych, skłonnych do rozróby i zdrad małżeńskich motocyklistów, zaczęły mnie mierzić - twierdzi gwiazda.

Reklama

- Niezgodność charakterów, jej diabelny upór i ciągła potrzeba rywalizacji - wie swoje eks mąż.

Prawda jest pewnie po środku. Sandra, córka niemieckiej śpiewaczki operowej Helgi Meyer i nauczyciela głosu Johna Bullocka, miała prawo stać się ofiarą sławy. Ta bowiem spadła na nią nagle, wraz z kasowym sukcesem przeboju "Speed: Niebezpieczna prędkość" (1994).

Wtedy to zaczęto mówić o niej dziewczyna z sąsiedztwa, w domyśle - dostępna dla każdego. Wtedy także paparazzi postanowili śledzić każdy jej krok...

Kochana przez miliony, sama kocha tylko jedną, malutką osóbkę. Mowa o rocznym, adoptowanym synku Louisie Bardo.

- Okropnie go rozpieszczam. Ostatnio kupiłam mu nawet kilka obrazów współczesnych malarzy. Niech rośnie wiedząc, że warto mieć dobry gust! - wyznaje Bullock.

MAM

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Sandra Bullock | Sandro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy