Reklama

Russell Crowe groził angielskiemu reżyserowi

Jak się okazuje, tegoroczna uroczystość wręczania nagród BAFTA - angielskich odpowiedników Oscarów - zakończyła się skandalem. Russell Crowe, laureat wyróżnienia dla najlepszego aktora za najlepszą rolę w filmie "Piękny umysł", zaatakował realizatora transmisji z gali, ponieważ ten znacznie skrócił jego wystąpienie. Australijski gwiazdor chciał, by telewidzowie usłyszeli przeczytany przez niego na scenie wiersz.

Częścią "dziękczynnej" przemowy Russella Crowe'a było odczytanie wiersza Patricka Kavanagha, "Sanctity" ("Świętość") . Gwiazdor "Gladiatora" i "Tajemnic Los Angeles" podobno wpadł w szał po zakończeniu uroczystości, gdy okazało się, że pokazywana przez BBC transmisja z wręczania nagród została skrócona o jego recytację.

Jak twierdzi angielska gazeta Sun, Crowe dopadł reżysera Malcolma Gerrie, którego firma Initial Productions odpowiedzialna była za transmisję, pchnął go na ścianę i zwymyślał najgorszymi słowami. Na koniec miał zapewnić nieszczęsnego realizatora, iż ten "nigdy nie znajdzie pracy w Hollywood".

Reklama

Sam artysta wyjaśniał w wywiadzie dla internetowej witryny www.theage.com, że wycięcie jego przemowy było rezultatem niekompetencji Gerriego, który nie zarezerwował odpowiedniej ilości czasu ekranowego dla laureatów poszczególnych nagród.

Niezbyt skruszony Russell Crowe stwierdził, że jego oponent "nie został pobity, nie ma siniaków, lecz z całą pewnością nadal dzwoni mu w uszach". Aktor zapewne nawiązał w ten sposób do zawierającej słowa na k*** i s*** wiązanki, którą poczęstował swoją ofiarę.

24 marca odbędzie się wręczenie Oscarów. Russell Crowe ma szansę na złotą statuetkę, został bowiem nominowany do tej nagrody za rolę w filmie Rona Howarda, "Piękny umysł". Ciekawe jakie przemówienie przygotuje na tę ceremonię?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Russell Crowe | umysł | gwiazdor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy