Reklama

Russell Crowe: 36 dni w deszczu

Miłośnicy Russella Crowe'a będą zachwyceni. Już 20 sierpnia w wersji Blu-ray ukazuje się bowiem film "Noe. Wybrany przez Boga" Darrena Aronofsky'ego, w którym zagrał legendarnego biblijnego patriarchę.

Decydując się przyjąć rolę, znał pan historię patriarchy Noego?

Russell Crowe: - Tak, i to bardzo dobrze. Przeczytałem ją w Biblii, przestudiowałem także kilka interpretacji tej opowieści.

Praca na planie była dużym wyzwaniem?

- Zdecydowanie, ponieważ przez większość czasu padało... Na Islandii było też bardzo, bardzo zimno.

Czy to prawda, że sporo chorował pan z powodu ciągłego deszczu?

- Nie. Choć deszcz rzeczywiście był niezłą męką. Mieliśmy na planie maszynę, która go wytwarzała i miała taką moc, że mogłaby zatopić kilka boisk piłkarskich w przeciągu kilku sekund. Prawda jest taka, że staliśmy na zimnym deszczu 36 dni pod rząd.

Reklama

Był pan zaskoczony, że film został zakazany w wielu państwach islamskich?

- Nie, nie byłem, nawet pomimo tego, że postać Noego jest obecna w Koranie. Rozpoczynając pracę nad projektem, wiedzieliśmy, że nie można tworzyć opowieści, czy pokazywać obrazów, dotyczących Proroka. Wierzę jednak, że ludziom coś umknie, jeśli nie będą mogli zobaczyć naszego filmu.

Z drugiej strony, papież Franciszek zaprosił pana i kilka innych osób z ekipy do Watykanu. To musiało być niezłe doświadczenie.

- Było, naprawdę było! Obecny Ojciec Święty jest wyjątkowym człowiekiem. Fakt, że mogłem się tam znaleźć, był dla mnie nieprawdopodobnym zaszczytem.

Noe ocalił zwierzęta z potopu. Myśli pan, że potop wydarzył się naprawdę?

- Nigdy nie myślałem o Noem jak o opiekunie zwierząt. W mojej świadomości funkcjonuje raczej jako postać z Apokalipsy. Przeczytałem wszystko, co znalazłem na ten temat i byłem bardzo zdziwiony, że opowieść o potopie pojawia się we wszystkich religiach i że jeden "bohater" uratował świat. To pokazuje, że Noe i jego Arka nie są jedynie opowieścią religijną, lecz dowodem na to, że ludzkość faktycznie przeżyła potop.

Wierzy pan w przeznaczenie?

- Tak. Było w moim życiu kilka sytuacji, kiedy śniły mi się nierealne rzeczy, jednak jak się okazywało później, były to sny prorocze. Wiem też, że jeżeli uważnie się słucha i obserwuje, można zauważyć nadnaturalne znaki, które wyznaczają przyszłość. Wszyscy mierzymy się z różnymi codziennymi trudnościami, pokonujemy je, stajemy się dojrzalsi i rozwijamy dzięki temu.

Jest pan w show-biznesie od wielu lat. Jaki jest pana sekret na długowieczność?

- Musisz nauczyć się żyć z popełnionymi przez siebie błędami. Musisz też wiedzieć, że czasami warto po prostu powiedzieć "nie". To bardzo ważne zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym.

Niebawem będzie pan obchodził 50. urodziny.

- Przeważnie nie świętuję urodzin i wygląda na to, że kolejne spędzę po prostu na planie. Tak właśnie lubię.

Koniec świata jest możliwy?

- Mam dwójkę dzieci, wolę myśleć o szczęśliwej przyszłości dla nich. Poza tym to, co jest przed nami, i tak czeka nas wszystkich.

Rozmawiał D-ICP

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy