Reklama

Rosati u boku Dustina Hoffmana

- Teraz kręcę serial dla HBO. To drobna rola u boku Dustina Hoffmana - ujawniła Weronika Rosati, którą niedługo będziemy mogli oglądać w hollywoodzkim hicie "Largo Winch 2".

- Niestety nie mogę na ten temat rozmawiać - Rosati odmówiła podzielenia się wrażeniami ze spotkania z wybitnym aktorem. Aktorka pokusiła się jednak o krótką charakterystykę Hollywood.

- W Polsce myśli się na temat Hollywood bardzo stereotypowo i ma to niewiele wspólnego z rzeczywistym Hollywood. Dla Amerykanów to dzielnica, w której jest ulica z odbitymi rękami znanych gwiazd. Jeśli chodzi o Hollywood w pojęciu świata filmowego, to zależy, czego się oczekuje. Jeśli chce się grać, to mówi się na to: "film business", a jeśli się chce robić karierę celebrytki, to może mówi się i "Hollywood" - powiedziała aktorka.

Reklama

- Nie mam tam znajomych, którzy pracują w restauracjach czy kawiarniach, bo moimi znajomymi są ludzie, których poznałam na planach i od dawna pracują w filmie. Ale jest tak, że gdy wchodzi się do restauracji, to ma się wrażenie, że obsługiwać cię może aktor czy aktorka - dodała Rosati.

Polska aktorka zdaje sobie sprawę, że sukces można osiągnąć dzięki przypadkowemu zbiegowi okoliczności.

- Zdarza się to niezwykle rzadko, ale tak było w przypadku m.in. Charlize Theron (laureatka Oscara za film "Monster"). W banku wpadła w szał, zaczęła krzyczeć na obsługę i dzięki temu zobaczył ją agent, który od razu zaproponował jej współpracę. Zadecydowało to, że była "dobra w emocjach". To był zbieg okoliczności, ale dawniej takich przypadków było więcej - powiedziała Rosati, zastrzegając, że oprócz odrobiny szczęścia nieodzowna jest też ciężka praca i determinacja.

- Żadna aktorka nie przeszła do historii kina i nie przetrwała przez przypadek. Dzisiaj nie mówi się o dziewczynach, które miały ładne buzie, grały nawet główne role, ale nie odniosły sukcesu. W filmach z lat 40. i 50. były ich tysiące. Te, o których wciąż mówimy i pamiętamy, mądrze wybierały role i były zdeterminowane. Determinacja potrzebna jest nawet nie po to, żeby odnieść sukces, ale żeby go utrzymać.

Według aktorki kreowanie gwiazd odbywa się dziś w zupełnie inny sposób.

- Działa machina agentów, menedżerów, PR-owców i castingowców. Agent zgłasza aktorkę na casting, a castingowiec ją ewentualnie przyjmuje. Ale jeśli agent nie zgłosi aktorki, to nie dostanie się ona na casting. To jest o wiele bardziej skomplikowane niż kiedyś. Za to dzisiaj są nowe możliwości. Dziewczyny bardzo często zaczynają jako modelki. Najpierw zostają dostrzeżone na wybiegach, a potem przechodzą do świata filmu - powiedziała Rosati.

Aktorka przyjechała do Łodzi, by wziąć udział w spotkaniu z Claudia Cardinale, która była gwiazdą festiwalu Philips Cinema Mundi. - Żeby przyjść na spotkanie z nią odwołałam wszystkie wcześniejsze plany - zdradziła Rosati, dodając, że duże wrażenie zrobiła na niej autobiografia włoskiej gwiazdy.

- Podziwiam także Catherine Deneuve. Takich ikon jest kilka, ale teraz skłaniam się, że największą była jednak Elizabeth Taylor. Od zawsze jestem nią zafascynowana. Parę miesięcy temu na okładce jednego z magazynów wystąpiłam nawet w koszulce z jej podobizną. Pisuję artykuły o znanych aktorkach i właśnie miałam o niej napisać, gdy dowiedziałam się o jej śmierci. Przeczekam ten szum i napiszę później - zakończyła Rosati.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Weronika Rosati | bok | B.O.K | Dustin Hoffman | Claudia Cardinale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy