Reklama

Reżyser "Diany" odpiera krytykę

Oliver Hirschbiegel zareagował na ostrą krytykę jego filmu biograficznego o księżnej Dianie.

Niemiecki reżyser Oliver Hirschbiegel powiedział, że jego podejście do realizacji filmowej biografii księżnej Diany było zdecydowanie "niebrytyjskie".

"To chyba oczywiste, że lubię stawiać przed sobą duże wyzwania. Spodobał mi się pomysł wkurzenia niektórych osób poprzez nakręcenie bardzo prostolinijnej, szczerej, głębokiej, niezwykle emocjonalnej historii miłości Diany i Hasnata Khana" - powiedział w trakcie konferencji prasowej na Festiwalu Filmowym w Zurychu.

"Starałem się podejść do tematu z jak największą szczerością oraz, jeśli można to tak nazwać, niebrytyjskością, by stworzyć na ekranie wrażenie autentyczności".

Reklama

Zapytany o wyjaśnienie tego, co kryje się pod pojęciem "niebrytyjskości", Hirschbiegel odpowiedział: "Kluczowe w podejściu Brytyjczyków są ironia i sarkazm, nieprawdaż? Właśnie w nich swoje źródło ma najwspanialsze poczucie humoru na świecie. Brytyjczycy są mistrzami humoru. Tyle że jednocześnie korzystają z tych środków do omijania - nie chciałbym zabrzmieć rasistowsko - życiowych dramatów oraz trudniejszych emocji".

"My, Niemcy, a także przykładowo Francuzi, podejmujemy życie takim, jakie jest. W przypadku Brytyjczyków zawsze mi się wydaje, że potrzebują ironicznego filtra, ponieważ w innym wypadku czują się w pewnym sensie zawstydzeni przez własną emocjonalność - nie lubią pokazywać jej otwarcie".

"Diana była zupełnie inna. Nie korzystała z ironii i sarkazmu. Była osobą bezpośrednią, bardzo szczerą i w pewnym sensie niewinną, co zawsze brano jako oznakę naiwności, choć to nie była prawda. Diana była bardzo uduchowioną kobietą" - dodał reżyser.

Odnosząc się do swojego nominowanego do Oscara "Upadku" z 2004 roku, w którym opowiadał o ostatnich dniach Hitlera, reżyser dodał: "Kręcąc film, nigdy do końca nie wiadomo, co z niego wyjdzie. Odczuwam wyraźne déja vu, ponieważ reakcja niemieckiej krytyki na 'Upadek' była bardzo podobna do tego, co dzieje się teraz z 'Dianą'".


Opowiadając o zebranych na potrzeby projektu informacjach, Hirschbiegel wyznał, że odkrył przy okazji coś, co nie zostało wykorzystane w oficjalnym śledztwie, lecz trafiło w kadry jego filmu. Reżyser twierdzi, że Diana miała dziwne przeczucie związane z fatalnym w skutkach wypadkiem w Paryżu, 31 sierpnia 1997 roku.

"Diana zawsze nosiła ze sobą telefon, przynajmniej jeden, lecz wówczas zostawiła go w Ritzu, tak jak swoją torebkę" - powiedział Hirschbiegel.

"Zawsze nosiła ze sobą ogromne torebki. Nigdy przenigdy nie ruszała się bez jednej z nich. Gdy o tym usłyszałem, stwierdziłem, że to nie może być prawdą i przeprowadziłem własne śledztwo. Skontaktowaliśmy się z policją i przeczytaliśmy ponownie cały raport, który nam wyjaśnił, że rzeczywiście tak się stało" - dodał reżyser.

"Dlatego postanowiłem pokazać to w filmie, wydawało mi się, że musiała przeczuwać, że nie będzie już więcej potrzebowała tych wszystkich rzeczy. To dość upiorna myśl. To jeszcze bardziej podkreśla moją interpretację Diany jako bardzo uduchowionej kobiety" - zakończył niemiecki twórca.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Diana [film] | Oliver Hirschbiegel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy