Reklama

"Ranczo Wilkowyje": Wyścig furmanek

Każdy szanujący się przebój kinowy powinien mieć swój wątek miłosny, komediowy i nierozwiązaną zagadkę, jednak naprawdę ciężko wyobrazić sobie przyzwoitą historię bez dobrego pościgu... "Ranczo Wilkowyje" spełnia te warunki w 100 procentach.

Jest miłość Lucy (Ilona Ostrowska) i Kusego (Paweł Królikowski), jest przezabawny duet Wójt - Pleban (w obu rolach Cezary Żak), tajemnicę zapewnia zaś pojawiający się znienacka mąż Lucy - Louis (Radosław Pazura). Ale z prawdziwym pościgiem w tej umiejscowionej na głębokiej prowincji historii mógł być nie lada problem.

Choć budżet filmu przekroczył trzy i pół miliona złotych, trzeba było chwilę pogłówkować, by pościg płynnie wpisał się w fabułę filmu. I właśnie tak powstała najbardziej spektakularna scena - brawurowy rajd... furmankami.

Reklama

"Pościgi samochodowe są specjalnością Amerykanów. W Wilkowyjach samochody nie rozwijają imponujących prędkości, natomiast jest sporo koni, które nie mają zbyt wiele do roboty. Zdecydowaliśmy się zatem na furmanki" - ujawnia kulisy powstania sceny scenarzysta Jerzy Niemczuk.

W pościgu wzięło udział kilkadziesiąt koni, furmanek oraz kaskaderów.

Drugi scenarzysta, Robert Brutter, wspomina: "Scena, a właściwie sekwencja scen, zwana roboczo wyścigiem rydwanów, powstała, bo producent Maciek Strzembosz marzył o wielkiej scenie epickiej. A ponieważ lubimy Maćka, to postanowiliśmy spełnić jego chłopięce marzenie".

Szczegółowy przebieg samego pościgu wymyślił i opracował reżyser, Wojtek Adamczyk.

"Ranczo Wilkowyje" w kinach od 26 grudnia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyścig | Ranczo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy