Reklama

Quentin Tarantino: Bękart kina

"Tworzę filmy o ludziach niezależnych, o ludziach, którzy łamią zasady" - mówi Quentin Tarantino. Reżyser, scenarzysta, producent i aktor w środę, 27 marca, kończy 50 lat.

"Do realizacji filmu podchodzę jak do procesu technicznego, ja się w to wszystko rzucam głową naprzód, raz się zajmuję tym, raz tamtym, w jednym momencie patrzę na obraz, chwilę później pracuję nad dźwiękiem - film postrzegam jako całość, wszystkie te drobne kawałeczki nagle składają się w jedną wielką konstrukcję. Uwielbiam, kiedy coś takiego dzieje się na moich oczach - opowiada twórca, zaliczany do czołowych przedstawicieli postmodernizmu filmowego.

Filmowiec bez szkoły

Quentin Tarantino urodził się 27 marca 1963 r. w Knoxville w stanie Tennessee w rodzinie pielęgniarki i muzyka. Rodzice rozstali się krótko po narodzinach syna, Quentin (nadano mu imię na cześć pół-Indianina, odgrywanego przez Burta Reynoldsa w serialu "Gunsmoke") wychował się w mieście Torrance w Kalifornii, gdzie przeprowadził się z matką i ojczymem.

Reklama

Chłopak uczęszczał do szkoły średniej w dzielnicy Harbor City w Los Angeles, jednak porzucił ją w dziewiątym roku nauki. Ważniejsza była dla niego kinematografia, zainteresowanie którą zdradzał od najmłodszych lat. Gdy skończył ich szesnaście, podjął pierwszą pracę - został bileterem w kinie wyświetlającym filmy pornograficzne. Zwolniono go jednak, gdy wyszło na jaw, że nie jest pełnoletni.

Kolejne zatrudnienie znalazł w wypożyczalni kaset Video Archives. Długie godziny w pracy umilał sobie, oglądając przeróżne filmy - chłonął wszystko, co wpadło mu w ręce, gdyż jak twierdził, każdy film przedstawia jakąś wartość, ale miał też swoje ulubione gatunki: produkcje klasy B, filmy karate, kino samurajskie i japońską animację - co miało znaczący wpływ na jego późniejszą karierę. "Oglądałem wszystko, najchętniej krwawe kino klasy B. Nagle w ręce wpadła mi kaseta z filmem Briana de Palmy 'Człowiek z blizną'. Obejrzałem go kilka razy i już wiedziałem, jak zrobić własny film" - wyznał po latach. W Video Archives Tarantino poznał podobnego jak on pasjonata, Rogera Avary'ego (jest współscenarzystą "Pulp Fiction", napisał też scenariusze m.in. do "Wybranego", "Silent Hill" czy "Beowulfa").

W 1985 roku Tarantino wraz z Craigiem Hamannem, z którym zaznajomił się z kolei na kursach aktorskich, zaczął kręcić na taśmie szesnastomilimetrowej amatorski film zatytułowany "My Best Friend's Birthday". Nie został on jednak ukończony z powodu narastających trudności w produkcji.

Podczas pracy w wypożyczalni Tarantino opracował również scenariusze dwóch innych filmów: "Urodzeni mordercy" i "Prawdziwy romans". Pierwszy z nich sprzedał... Oliverowi Stone'owi (na jego podstawie powstał w 1994 roku kultowy dziś film z Woodym Harrelsonem i Juliette Lewis), a drugi... Tony'emu Scottowi (zrealizowany w 1993 roku w gwiazdorskiej obsadzie). W ten sposób zebrał pieniądze potrzebne do stworzenia własnego filmu. W 1990 roku udał się do wytwórni Cinetel Productions, gdzie zdołał podsunąć producentowi Lawrence'owi Benderowi pomysł na film pod tytułem "Wściekłe psy". Dzięki wsparciu finansowemu zafascynowanego scenariuszem Harveya Keitela budżet filmu został zwiększony z 35 tysięcy do 1,5 mln dolarów.

Film otwierała scena, która ma już zapewnione miejsce w annałach kina. Ośmiu mężczyzn w typowym amerykańskim "diner" rozprawia przy śniadaniu o szczegółach planowanego skoku. Sześciu z nich używa kolorystycznych pseudonimów: pan Blond (Michael Madsen), pan Niebieski (Eddie Bunker), pan Brązowy (Quentin Tarantino), pan Pomarańczowy (Tim Roth), pan Różowy (Steve Buscemi) oraz pan Biały (Harvey Keitel). Towarzyszą im: organizator akcji - gangster Joe (Lawrence Tierney) oraz jego syn, Eddie (Chris Penn).

Sam Tarantino przyznawał, że największy wpływ na kształt "Wściekłych psów" wywarło "Zabójstwo" Stanleya Kubricka. Kinomani dostrzegli jednak w jego obrazie także masę innych inspiracji i wpływy takich twórców, jak Martin Scorsese czy Sergio Leone. Za swój fabularny debiut reżyser otrzymał nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) na festiwalu w Toronto (podczas pobytu na tej imprezie spotkał innego niezależnego reżysera, Roberta Rodrigueza, z którym później będzie wielokrotnie współpracował).

W poszukiwaniu stylu

Przede wszystkim jednak popularność "Wściekłych psów" pozwoliła Tarantino na zawarcie kontraktu z wytwórnią Miramax, a nowy film jego autorstwa otrzymał budżet 8 mln dolarów. "Pulp Fiction", w którym reżyser zrezygnował z linearnej narracji i chronologii wydarzeń, a sam film był naładowany przemocą i licznymi odniesieniami do popkultury, opowiada historię poważnych gangsterów i drobnych złodziejaszków-nieudaczników z Los Angeles, których losy w absurdalny sposób splatają się ze sobą. W głównych rolach wystąpili w nim Samuel L. Jackson, John Travolta, Bruce Willis i Uma Thurman. Ta ostatnia jest zresztą jedną z ulubionych aktorek artysty, który przyznaje się, że ma obsesję na punkcie jej... stóp!

Podobnie jak "Wściekłe psy", "Pulp Fiction" także został entuzjastycznie przyjęty przez krytyków, którzy zwracali uwagę na niezwykle staranne dialogi, znakomitą grę aktorską oraz nowatorski sposób opowiadania. Właśnie z tego względu jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes przyznało filmowi Złotą Palmę - ku oburzeniu części publiczności, która za faworyta festiwalu uznawała "Trzy kolory. Czerwony" w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego. "Pulp Fiction" otrzymało także siedem nominacji do Oscara i choć walkę o miano najlepszego filmu przegrało z "Forrestem Gumpem" Roberta Zemeckisa, to ostatecznie Tarantino otrzymał wraz z Avarym statuetkę za najlepszy scenariusz oryginalny (wcześniej nagrodzono ich także Złotym Globem).

Po kolejnym ogromnym sukcesie filmowiec-samouk nawiązał współpracę z wspomnianym, poznanym w Toronto, Rodriguezem. Najpierw wystąpił w jego przebojowym filmie "Desperado" (1995), a następnie obaj wzięli udział w kręceniu "Czterech pokoi" (wraz z dwojgiem innych twórców niezależnych: Allison Anders i Alexandre'em Rockwellem) - Tarantino wyreżyserował etiudę "Człowiek z Hollywood", inspirowaną serialem "Alfred Hitchcock przedstawia". Opowiadała ona o zepsutym hollywoodzkim reżyserze, zmuszającym boya hotelowego (Tim Roth) do obcięcia palca swojemu koledze. Nowela Tarantino, jak również i cały film, okazała się jednak klapą - została źle przyjęta przez widzów i krytyków, zarzucających reżyserowi... brak poczucia humoru.

W 1996 roku Rodriguez nakręcił na podstawie scenariusza Tarantino "Od zmierzchu do świtu". Jednak filmowy żart i pastisz - opowiadający o walce ludzi z wampirami - również nie przypadł do gustu krytykom. Status gwiazdy artysta mocno nadwyrężył także drugoplanową rolą w filmie "Włącz się do gry" w reżyserii Jacka Barana.

Swoją zachwianą pozycję Tarantino próbował odbudować dramatem gangsterskim "Jackie Brown" (1997), zrealizowanym na podstawie powieści Elmore'a Leonarda. Opowiadał on o stewardessie uwikłanej w przemyt pieniędzy dla handlarzy bronią. Obraz stanowił odniesienie do tradycji kina "blaxploitation", czyli filmów klasy B, których bohaterami byli czarnoskórzy mieszkańcy USA, a główne role zagrali w nim ikona tego nurtu - Pam Grier, a także Samuel L. Jackson i Robert De Niro. "Jackie Brown" została pozytywnie przyjęta przez krytyków - wskazywano na większą dojrzałość opowiadanej historii, ale też na niedoskonałość techniczną i zbyt powolną akcję. Jackson za swą kreację otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu w Berlinie.

Sztuką może być wszystko?

Po "Jackie Brown" reżyser zrobił sobie kilkuletnią przerwę od kręcenia filmów, poświęcił ją na pisanie scenariusza do dzieła osadzonego w realiach II wojny światowej. Ostatecznie jednak zdecydował się na stworzenie filmu sensacyjnego "Kill Bill" z Umą Thurman w roli zawodowej morderczyni, która po latach śpiączki budzi się z zamiarem dokonania zemsty na swoim dawnym szefie (David Carradine). "Kill Bill" ukazał się w dwóch częściach w 2003 i 2004 roku; pierwsza z nich, pełna brawurowej akcji, inspirowana była azjatyckim kinem sensacyjnym. Natomiast druga, bardziej stawiająca na dialogi, czerpała inspirację ze spaghetti westernów, głównie z dzieł Sergia Leone.

W 2005 roku Tarantino wziął udział w pracach nad filmem "Sin City: Miasto grzechu" Rodrigueza oraz Franka Millera, wyreżyserował też jeden odcinek serialu "CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas". Dwa lata później ponownie podjął współpracę z Rodriguezem, owocującą dylogią filmową "Grindhouse", która nawiązywała do horrorów klasy B z lat 70. XX wieku. Tarantino nakręcił pierwszą jej część, "Death Proof", traktującą o Kaskaderze Mike'u (Kurt Russell), uwielbiającym zabijać młode piękne kobiety przy pomocy swojego samochodu. Mimo że został pokazany z sukcesem na festiwalu w Cannes, "Death Proof" poniósł klęskę finansową.

Bardziej udany okazał się komediodramat wojenny "Bękarty wojny" (2009) na podstawie porzuconego niegdyś scenariusza. Jego bohaterami byli amerykańscy żołnierze żydowskiego pochodzenia, których zadaniem ma być krwawy odwet na nazistach. Przy kręceniu "Bękartów", Tarantino inspirował się filmem "Bohaterowie z piekieł" (1978) w reżyserii Enzo Castellariego. W filmie wystąpił sam Castellari, a także Bo Svenson, odtwórca jednej z głównych ról w "Bohaterach". "Takie zabiegi są typowe dla aktualnej sytuacji w kulturze, która przetwarza kulturę niską w kulturę wysoką. Bardzo często zdarza się, że artyści tworzą swoje prace - rzeźby, obrazy, meble - wykorzystując do tego wieszaki, gazety i inne tego typu przedmioty, tworząc w ten sposób półki na książki, krzesła czy biurka. To tylko udowadnia, że sztukę można zrobić ze wszystkiego, także tego, co sztuką nie jest i co jest bieżącym, marnym elementem codzienności" - tłumaczy w rozmowie z PAP Tomasz Raczek.

Obraz odniósł sukces jako wyrafinowana parodia kina wojennego, był nominowany do Oscara w ośmiu kategoriach (m.in. za najlepszy film, reżyserię i scenariusz), a odgrywający rolę nazistowskiego pułkownika Hansa Landy Christoph Waltz otrzymał statuetkę dla najlepszego aktora drugoplanowego.

W grudniu 2012 roku odbyła się premiera kolejnego filmu Tarantino, westernu "Django", inspirowanego filmem Sergio Corbucciego z 1966 roku, o tym samym tytule. Głównym bohaterem produkcji jest czarnoskóry niewolnik (Jamie Foxx), który wraz z płatnym zabójcą (Christoph Waltz) poszukuje swojej żony. "Django", chwalony za udaną grę konwencją westernu, a także podejmowanie trudnych tematów rasowej segregacji, a jednocześnie piętnowany za nadmierną brutalność i przesadne eksponowanie obraźliwych określeń rasistowskich, został uhonorowany dwoma Złotymi Globami oraz dwoma Oscarami - w obu przypadkach dla Tarantino za scenariusz oryginalny oraz dla Waltza za rolę drugoplanową.

"Zanim zajmiecie się oskarżaniem mnie o epatowanie przemocą, może napiszecie o problemie szerokiego dostępu do broni w Stanach?" - kwitował zarzuty reżyser w wywiadzie dla stacji radiowej NPR. "Gadanie o przemocy w filmach jest obraźliwe dla ofiar strzelanin" - podsumował w swoim stylu Tarantino.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tarantino Quentin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy