Reklama

Przełamać złą passę komedii

Katarzyna Bujakiewicz po urodzeniu córki planowała dłuższy urlop macierzyński, jednak szybko dała się namówić na kolejną filmową i serialową produkcję. Aktorka opowiada o swoich nowych rolach w "Listach do M." i "Szpitalu Alicji".

Po urlopie macierzyńskim wracasz rolą Larwy w komedii romantycznej "Listy do M.". Jak udało ci się pogodzić to z rolą matki?

Kasia Bujakiewicz: - Wróciłam na plan jako świeżo upieczona mama. Na szczęście wszystko było tak zorganizowane, że mogłam spokojnie grać. Choć oczywiście nie obyło się bez pomocy niezawodnej 'instytucji babci' (śmiech).

Co zdecydowało o tym, że przyjęłaś tę rolę?

- Najpierw powiedziałam nie (śmiech), bo od początku zakładałam sobie, że przez pewien czas będę na tzw. macierzyńskim. Zresztą od czasów 'Magdy M.' zdecydowałam, że chcę trochę odpocząć od seriali, a ludziom dać od siebie. Ale w końcu po rozmowach z reżyserem i produkcją dałam się namówić, z czego się bardzo cieszę.

Reklama

Myślisz, że ten "odpoczynek" to dobry sposób na zachowanie wierności widza?

- Nie rozważałam tego w takich kategoriach. Przede wszystkim chciałam zwolnić tempo. Poza wszystkim lubię żyć. Dlatego zostawiłam sobie rolę w 'Na dobre i na złe' i włączyłam się w kilka mniej medialnych projektów. Czasem trzeba odpuścić, nabrać trochę dystansu, żeby później z chęcią wrócić do pracy.

Kim jest filmowa Larwa? Jej pseudonim jest chyba dość mylący?

- W rzeczywistości Larwa to bardzo dobra przyjaciółka, na którą zawsze można liczyć. Dla głównej bohaterki - Doris (Roma Gąsiorowska), Larwa jest jak starsza siostra, próbuje ją ustawiać życiowo. Bardzo kibicuje jej w kwestiach sercowych, zachęca Doris żeby nikogo i niczego nie przegapiła.

Prywatnie ty też miałaś wokół siebie takich doradców, a może sama czasem lubisz wcielić się w rolę "starszej siostry"?

- Długo byłam sama i wszyscy znajomi i przyjaciele, podobnie jak moja bohaterka, starali mi się tłumaczyć, że powinnam ruszyć się z domu i wyjść do ludzi. Ja zaś nikogo na siłę nie namawiałam do związków. Wychodzę z założenia, że co ma wisieć, nie utonie.

A jak odniesiesz się do stwierdzenia, że gra w polskich komediach to ryzyko? Oglądasz je w ogóle?

- W pewnym momencie przestałam, bo przestały mnie śmieszyć. Oczywiście, można wskazać kilka filmów, do których wracam z przyjemnością. Są to 'Zakochani', 'Nigdy w życiu', 'Lejdis'. Niestety, później komedie romantyczne zaczęły przypominać masową produkcję. Jednak ilość nie szła w parze z jakością. Złudne okazało się przekonanie, że widz niezależnie od wszystkiego zawsze pójdzie do kina zobaczyć konkretnych aktorów. To nie jest do końca prawdą.

Z "Listami do M." będzie inaczej?

- Mam nadzieję, że 'Listy do M.' przełamią złą passę polskich komedii romantycznych. Film podejmuje trudne tematy, opowiada kilka historii, które nie zawsze są zabawne i romantyczne. Ktoś kogoś zdradza, jest dziecko z domu dziecka. Oczywiście, jak to bywa w przypadku komedii romantycznych, mamy happy end, ale mnie osobiście ten film wzruszył. Przede wszystkim jest o czymś.

Wracasz również na mały ekran. Ruszyły już zdjęcia do nowego serialu z twoim udziałem "Szpital Alicji"...

- Miałam dopiero jeden dzień zdjęciowy i na razie nie chcę zdradzać zbyt wiele. Chcemy zrobić fajny serial medyczny, coś co osobiście uwielbiam, w końcu sama przez wiele lat związana jestem z tą konwencją. Prywatnie też lubię oglądać 'Dr. Housa' czy 'Chirurgów'. To właśnie do nich będzie zbliżony klimat serialu 'Szpital Alicji'. Poza tym zdjęcia kręcone są w Toruniu, w pięknej scenerii, co będzie dla widza wytchnieniem.

Czy podczas pracy nad takim medycznym serialem, poza nauką tekstu, musisz zdobyć podstawową wiedzę z zakresu medycyny?

- Dzięki pracy w 'Na dobre i na złe' zdołałam nauczyć się już kilku rzeczy. W 'Szpitalu Alicji', będę musiała wykazać się nieco innymi 'umiejętnościami'. Mieliśmy spotkanie z bardzo fajną młodą panią chirurg, z warszawskiego szpitala przy Banacha. Pokazała nam kilka operacji, widziałam jak wycinają wyrostek, montują rozrusznik serca.

- Teraz czeka mnie wizyta w szpitalu, podczas której zapoznam się z różnymi przyrządami, urządzeniami. Oczywiście nie jesteśmy w stanie posiąść całej medycznej wiedzy, którą lekarze zdobywają latami, ale serial musi być realistyczny, a zadaniem aktora jest wierne oddanie szpitalnej atmosfery, a to wymaga przygotowania.

Katarzyna Bujakiewicz to polska aktorka teatralna i filmowa. Szerokiej publiczności znana jest z ról w filmach "Kochaj i rób co chcesz", "Rh+" i seriali "Na dobre i na złe" oraz "Magda M.". Aktualnie współpracuje z Teatrem Polskim w Poznaniu.

Rozmawiała Monika Dzwonnik (PAP Life).


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Listy do M. | Katarzyna Bujakiewicz | katarzyna | Na dobre i na złe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama