Reklama

Prokuratura nie złoży zażalenia na decyzję sądu ws. ekstradycji Polańskiego

Krakowska Prokuratura Okręgowa nie złoży zażalenia na postanowienie sądu o niedopuszczalności ekstradycji do USA reżysera Romana Polańskiego - poinformowała w piątek prokuratura w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie internetowej.

Krakowska Prokuratura Okręgowa nie złoży zażalenia na postanowienie sądu o niedopuszczalności ekstradycji do USA reżysera Romana Polańskiego - poinformowała w piątek prokuratura w komunikacie zamieszczonym na swojej stronie internetowej.
Romanowi Polańskiemu nie grozi ekstradycja do USA /AFP

Oznacza to, że postanowienie sądu pierwszej instancji o niedopuszczalności wydania Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych jest prawomocne i ostateczne, a Roman Polański nie zostanie wydany do USA. 

Prokuratura po analizie materiału dowodowego i pisemnego uzasadnienia decyzję sądu pierwszej instancji określiła jako "słuszną". "Uzasadnienie postanowienia sądu, bardzo obszerne i szczegółowe w treści, zawiera wyczerpujące ustalenia dotyczące stanu faktycznego sprawy, kompletne wskazanie podstaw prawnych rozstrzygnięcia, a także w sposób logiczny przedstawia tok rozumowania i wnioskowania sądu" - napisała prokuratura w komunikacie.

Reklama

Informuje w nim, że nie znalazła podstaw do formułowania zarzutów w zakresie procedowania, nie znalazła również błędów w ustaleniach faktycznych sądu. 

W szczególności prokuratura nie znajduje argumentów pozwalających skutecznie zakwestionować wyrażony przez sąd pogląd o możliwości naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego w przypadku wydania ściganego - napisano w komunikacie.

Chodzi głównie o "nadmierną podatność sędziów i prokuratorów amerykańskich na krytykę medialną; wypowiedzi przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości dla prasy, wyprzedzające i zapowiadające dalszy tok postępowania; nieetyczne i dyskwalifikujące sędziego rozmowy na temat meritum sprawy z którąś ze stron bez obecności drugiej strony, względnie z osobami postronnymi; wydawanie na posiedzeniach in chambers (posiedzenie niejawne w gabinecie sędziego) instrukcji stronom; naruszenie prawa do obrony; wydawanie sędziom dyrektyw tzw. 'marching orders'; zaginięcie części sądowych dokumentów sprawy i zniszczenie istotnych dokumentów z akt sprawy oraz dostarczenie przez władze amerykańskie na wniosek sądu niekompletnego raportu kuratora Irvina Gold".

Prokuratura podziela też argumenty sądu, że "poszukiwany na terenie USA zawarł skutecznie z tamtejszym wymiarem sprawiedliwości ugodę dotyczącą wymiaru kary i uzgodnioną karę odbył". "W świetle powyższych ustaleń jedynym celem wydania Romana Polańskiego byłoby zapewnienie jego stawiennictwa przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, którego procedowanie ograniczyłoby się do potwierdzenia zawartej ugody i odbycia już przez wymienionego orzeczonej kary".

Powołuje się także na orzeczenie Sądu Apelacyjnego Kalifornii z 21 grudnia 2009 roku, zawierające stwierdzenie, że postępowanie prowadzone na terenie USA przeciwko Romanowi Polańskiemu może zakończyć się bez jego obecności - o ile sąd amerykański uzna, że w interesie wymiaru sprawiedliwości leży ogłoszenie wyroku bez obecności poszukiwanego.

- Nie dziwi mnie stanowisko prokuratury ze względu na to, że uzasadnienie sądu pierwszej instancji merytorycznie nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że te argumenty są słuszne. Sami szereg tych argumentów przedstawiliśmy sądowi, a sąd podzielił nasz punkt widzenia i dodatkowo uzasadnił go szeregiem innych elementów - powiedział w piątek jeden z obrońców Romana Polańskiego mec. Jan Olszewski.

- Uzasadnienie merytorycznie jest bardzo wysokiej jakości i zmierzenie się z nim byłoby naprawdę bardzo trudnym zadaniem i nie dawałoby wielkich szans, a prawdopodobnie nie dawałoby w ogóle szans na to, żeby zażalenie w ogóle zostało uwzględnione - dodał adwokat.

Ekstradycji Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Obrońcy Polańskiego - adwokaci Jan Olszewski i Jerzy Stachowicz - wykazywali przed sądem, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny z powodu zawarcia ugody przed sądem amerykańskim i odbyciu kary przez poszukiwanego. 

Jak informowali, w ramach uzgodnionej kary reżyser dobrowolnie stawił się do zakładu karnego Chino w Kalifornii i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej, która maksymalnie może trwać 90 dni. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne, według których jego dalszy pobyt w więzieniu nie był wskazany. Jednak przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej ugody. O tych okolicznościach mówi m.in. film dokumentalny "Roman Polański. Ścigany i pożądany" Mariny Zenovich z 2008 r., z którym zapoznał się sąd. W filmie w wypowiedziach świadków po raz pierwszy ujawnione zostały nieprawidłowości w postępowaniu wobec Romana Polańskiego w USA. Transkrypcja wypowiedzi sędziego i prokuratora z filmu została zaliczona w poczet materiału dowodowego.

W wystąpieniu końcowym obrońcy powoływali się m.in. na zgromadzone do sprawy dokumenty, oświadczenia uczestników postępowania w USA, ich wywiady i wypowiedzi do filmu Mariny Zenovich, oraz notarialne oświadczenie reżyserki, że wywiady na potrzeby filmu są autentyczne. 

30 października Krakowski Sąd Okręgowy wydał postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji Romana Polańskiego do USA. Uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Romanem Polańskim, a kara, która mu groziła - została wykonana z nawiązką. Ponadto stwierdził, że zgoda na ekstradycję wiązałaby się z naruszeniem praw i wolności Romana Polańskiego. Wskazał również na "uzasadnioną obawę, że sprawa Romana Polańskiego nie zostanie rozstrzygnięta w niezawisły i bezstronny sposób przez sąd w Los Angeles".

Sąd zwrócił też uwagę na "wyraźną asymetrię sprawy" - z jednej strony Polański jest poszukiwany od kilkudziesięciu lat, z drugiej - te same organy nie robią nic, by wyjaśnić nieprawidłowości w tym postępowaniu. Co więcej, organy te robią wiele, by zatuszować swoje uchybienia. "Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że prawa Romana Polańskiego zostały złożone na ołtarzu dobrej opinii sądu, nadszarpniętej w latach 1977-78 przez sędziego Laurence'a Rittenbanda i prokuratora Davida Wellsa" - powiedział sędzia Dariusz Mazur w uzasadnieniu. 

Wskazał także, że "poszczególne osoby zaangażowane na przestrzeni lat w postępowanie przeciwko Romanowi Polańskiemu prezentowały skrajnie różne postawy, poczynając od rażąco nieetycznego, nieprofesjonalnego, a momentami wprost bezprawnego postępowania sędziego Rittenbanda czy prok. Wellsa, kończąc na budzącej ogromny szacunek postawie prok. Gunsona, który z równą konsekwencją i zaangażowaniem najpierw domagał się dla Romana Polańskiego surowej kary pozbawienia wolności, a następnie w imię prawdy zaświadczał o treści ugody zawartej przed sędzią Rittenbaumem".

Sąd docenia również "postawę sędziego Fidlera z sądu I instancji w Los Angeles i sędzi SA Laurie Zelon, która w 2009 r. wszechstronnie opisała liczne nieprawidłowości, do jakich doszło w trakcie postępowania przeciwko Romanowi Polańskiemu, i apelowała o zakończenie sprawy wyrokiem pod nieobecność, choć - jak stwierdza polski sąd - nie doprowadziło to do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy. 

Z uwagi na zawiłość sprawy sąd odroczył o tydzień sporządzenie pisemnego uzasadnienia. Po przepisaniu uzasadnienie zostało doręczone stronom.

Po ogłoszeniu postanowienia Roman Polański powiedział na popołudniowym spotkaniu z dziennikarzami, że jest bardzo szczęśliwy z zakończenia sprawy. "To mnie kosztowało dużo wysiłku, zdrowia i kłopotów. Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Byłem zawsze przekonany, że to się dobrze skończy" - powiedział Polański. 

Wniosek USA o ekstradycję Polańskiego trafił do Polski na początku 2015 r. 20 stycznia prokuratura skierowała do sądu formalny wniosek o stwierdzenie dopuszczalności ekstradycji. Wskazała w nim, że z umowy ekstradycyjnej zawartej między Polską a USA wynika, że można wydać obywatela polskiego do USA - także w przypadku przedawnienia ścigania w Polsce, gdy w USA okres przedawnienia nie upłynął. Prokuratura podkreślała jednocześnie, że zajmuje stanowisko "jedynie w odniesieniu do przesłanek formalnych i nie odnosi się do innych okoliczności".

Polański, który ma polskie i francuskie obywatelstwo, w 2009 r. został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Po trzymiesięcznym pobycie w areszcie i siedmiomiesięcznym areszcie domowym został uwolniony. Władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go USA, ponieważ "nie można wykluczyć z całkowitą pewnością błędu we wniosku ekstradycyjnym USA". 

Po aresztowaniu Polańskiego w Szwajcarii pokrzywdzona Samantha Geimer (poprzednio Gailey) wezwała sąd apelacyjny w Kalifornii, by umorzył sprawę karną przeciwko Polańskiemu, ale sąd odrzucił zarówno jej wniosek o umorzenie sprawy, jak i późniejszy wniosek obrońców - o zaoczny proces.

Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał w 2003 r. Oscara, przyznanego mu za reżyserię "Pianisty".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy