Reklama

Polski aktor międzynarodowy

Chociaż grał w wielu znanych filmach i serialach, m.in.: "Boża podszewka", "Cwał" czy "Sława i chwała", to dopiero film Jerzego Antczaka "Chopin. Pragnienie miłości", rozpoczął jego karierę na dużym ekranie. Ugruntowały ją główne role w międzynarodowych koprodukcjach "Karol. Człowiek, który został papieżem" i "Karol. Papież, który pozostał człowiekiem".

Piotrowi Adamczykowi, pomimo tego, że jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów, udaje się unikać rozgłosu, zwykle towarzyszącemu współczesnym gwiazdom.

"Często drugie życiorysy, które ludziom popularnym tworzą media, mają niewiele wspólnego z prawdą. Obawiam się, że coraz rzadziej można przeczytać ciekawy wywiad, bo my, aktorzy zaczynamy uważać na to, co mówimy. Wiemy, że te słowa i tak później się przekręci w portalach internetowych" - wyznaje aktor.

I dodaje: "Niektórzy dziennikarze mówią, że jestem skryty. Nieprawda, jestem osobą bardzo otwartą, uwielbiam opowiadać, moi przyjaciele o tym zaświadczą. Natomiast w kontaktach z dziennikarzami faktycznie, bywam lakoniczny. Obawiam się, że moje wypowiedzi mogą zostać później kompletnie zmienione".

Reklama

Za granicą Adamczyk także jest niezwykle popularny. Gra w teatrze, wystąpił we włoskim filmie telewizyjnym "Einstein", a także zdobył główną rolę w portugalskiej produkcji "Second life".

"W przypadku włoskiego filmu to reżyserka, Liliana Cavani zaprosiła mnie na rozmowę, bo widziała film o papieżu. I przewrotnie pomyślała, że w roli czarnego charakteru byłbym interesujący dla włoskiego widza. Potem nagle telefon z Portugalii. Myślałem, że dzwoni do mnie jeden z kolegów i robi mi kawał, udając portugalskiego reżysera. Ale to był autentyczny portugalski reżyser Miguel Gaudencio, który zaproponował mi główną rolę w swoim filmie. Pojechałem tam zaraz po Naznaczonym, gdzie na planie czołgałem się błotnistymi korytarzami, w nocy, w towarzystwie szczurów i nietoperzy - by zagrać producenta filmowego, otoczonego luksusem i pięknymi kobietami. Większość zdjęć kręciliśmy w Alentejo, w winnicy na brzegu basenu..." - opowiada artysta.

Wcześniej zobaczymy jednak aktora w rodzimych produkcjach: komedii familijnej "Funio, Szefunio i reszta? czyli dzieciaki ratują świat!" i sensacyjnym "Tricku".

"Szykuje się sezon bardzo zróżnicowanych gatunkowo polskich filmów... A ostatnio, jeśli mówimy o tych produkcjach, w których wziąłem udział, spotkałem się z Adamem Woronowiczem na planie M20. To historia, która dotyka naszej polskiej religijności. Komedia. Gramy braci, niedarzących się bynajmniej braterską miłością, którzy dziedziczą auto, należące kiedyś podobno do Karola Wojtyły. Jest to pretekst, by wypowiedzieć się na temat podejścia Polaków do świętości" - zdradza artysta.

W ostatnim czasie Adamczyk bardzo dużo gra.

"Na brak ról nie narzekam. Kiedy te filmy będą miały emisję, ludzie pomyślą, że teraz jestem bardzo zajęty. A ja mam nadzieję, będę wtedy na wakacjach" - żartuje.

Aktor zaczął też ostatnio produkować filmy.

"Zadzwonił do mnie Giacomo Battiato, reżyser filmu o papieżu, z prośbą, abym znalazł polskiego współproducenta do jego nowego projektu Rezolucja 819. To opowieść o ludobójstwie w Srebrenicy. Battiato odkrył tam polski wątek i chciał, aby w filmie zagrała Karolina Gruszka, a bez udziału strony polskiej nie byłoby to możliwe. Scenariusz tak mnie poruszył, że doszedłem do wniosku, dlaczego ja sam mam się tym nie zająć. Rezolucja 819 wygrała festiwal w Rzymie, najważniejszy we Włoszech, po Wenecji. Otwierał go sam Al Pacino..." - kończy gwiazdor.

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy