Reklama

"Pół na pół", czyli rachunek za miłość

Czy można zadurzyć się w kimś od pierwszego wejrzenia? Czy miłość do grobowej deski istnieje? I wreszcie: czy można kochać równocześnie dwie osoby, które… chętnie podzielą się nami po połowie?

Czy można zadurzyć się w kimś od pierwszego wejrzenia? Czy miłość do grobowej deski istnieje? I wreszcie: czy można kochać równocześnie dwie osoby, które… chętnie podzielą się nami po połowie?
Valérie Bonneton w filmie "Pół na pół" /materiały dystrybutora

Ostatnie pytanie brzmi niedorzecznie. A jednak bohaterowie przezabawnej komedii „Pół na pół” w reżyserii Alexandry Leclère godzą się na taki układ. I nie są to bynajmniej dwudziestolatkowie w wolnych związkach! Mowa o dojrzałych ludziach. Dojrzałych przynajmniej na pierwszy rzut oka…

Sandrine (Valérie Bonneton) od 15 lat jest żoną Jeana (Didier Bourdon). Para wiedzie udane życie z dwójką dzieci. Bohaterka doznaje jednak wstrząsu, kiedy odkrywa romans swojego męża. Historia jak ich wiele? Nic bardziej mylnego – szczególnie we francuskiej komedii!

Reklama

Kiedy szok mija, a żądania o dokonanie wyboru między nią a „tą drugą” nie przynoszą rezultatu, Sandrine wpada na iście szalony pomysł. Chce poznać kochankę męża i zaproponować jej… podzielenie się Jeanem po połowie. O ironio, Virginia (w tej roli Isabelle Carré) przystaje na ten układ. Kobiety wymieniają się regularnie, co dwa tygodnie. Odtąd zaczyna się prawdziwa rywalizacja w walce o względy mężczyzny, który – jak to samiec – jest zachwycony takim obrotem spraw. Wkrótce jednak to, co dotychczas wydawało mu się spełnieniem marzeń przestaje sprawiać mu przyjemność…

Reżyserka Alexandra Leclère w jednym z wywiadów przyznała, że inspiracją do powstania tej historii był pewien epizod z jej własnego życia. Sama wdała się niegdyś w romans z żonatym mężczyzną i nie potrafiła się z nim rozstać kiedy wszystko się wydało. W akcie desperacji zaproponowała, żeby dzielił czas… między nimi obiema. I właśnie ten wątek postanowiła rozwinąć w filmie „Pół na pół”.

„Pół na pół” porywa widzów nietuzinkowym scenariuszem, pełnym niespodziewanych zwrotów akcji, którzy chwalą sami aktorzy. Czy ktokolwiek z widzów mógł spodziewać się kobiet, które chętnie dzielą się wybrankiem swojego serca? Tylko Francuzi mogli wymyślić coś takiego! Filmowa Virginia (Isabelle Carré) twierdzi przy tym, że to właśnie dzięki temu filmowa historia – chociaż dotyka trudnych tematów –potrafi być lekka, a humorem zarazić widza.

Bohaterowie komedii: Sandrine, Jean i Virgnia to przezabawna trójka, którą widz z pewnością polubi od pierwszych minut filmu. Równocześnie zauważy, że każdy z nich szuka miłość, a ich emocje ewoluują podczas filmu. Komedia (celowo!) momentami miesza się tu z dramatem, ale reżyserka stale dba o to, by widz nie zapominał, że ich historia jest opowiedziana z przymrużeniem oka. Alexandra Leclère pokazuje również, że siłą w jej historii jest także postawa kobiet, które same podejmują decyzje – Sandrine nie decyduje się przecież odejść od kapryśnego męża, lecz spróbować czegoś zupełnie niedorzecznego.

Czy jej i pozostałym postacią przyjdzie za to zapłacić słony rachunek – widzowie dowiedzą się z filmu „Pół na pół”, który na ekrany polskich kin wejdzie już 13 kwietnia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy