Reklama

Phoebe Waller-Bridge: Zakamarki kobiecego umysłu

Aż trudno uwierzyć, że coś, co miało być jedynie 10-minutowym skeczem, zdobyło w tym roku dwie statuetki Emmy. Za sprawą serialu "Fleabag" Phoebe Waller-Bridge stała się jednym z najgłośniejszych nazwisk telewizji.

Aż trudno uwierzyć, że coś, co miało być jedynie 10-minutowym skeczem, zdobyło w tym roku dwie statuetki Emmy. Za sprawą serialu "Fleabag" Phoebe Waller-Bridge stała się jednym z najgłośniejszych nazwisk telewizji.
Ostatnie miesiące to znakomity okres w karierze Phoebe Waller-Bridge / Axelle/Bauer-Griffin/FilmMagic /Getty Images

71. ceremonia rozdania nagród Emmy przyniosła jej dwie statuetki w kategoriach: najlepszy scenariusz w serialu komediowym i najlepsza aktorka pierwszoplanowa w serialu komediowym. Niewątpliwie serial "Fleabag" okazał się jej losem na loterii, a ona sama często określana jest mianem kolejnej Amy Schumer, choć sama zręcznie ucieka od tego porównania.

"To niesamowite, że jestem porównywana do osób, które podziwiam. Ale poza tym, że jesteśmy w podobnym wieku, rozmawiamy na temat seksu, osobistych doświadczeń, traum, do wielu rzeczy podchodzimy z dystansem i poczuciem humoru, nasza praca jest inna. Ale rozumiem dlaczego ludzie nas porównują, w końcu jest niewiele kobiet piszących o kobietach" - wyjaśniła w wywiadzie dla "Vice.com".

Reklama

"Fleabag" pierwotnie miał być jedynie 10-minutowym występem. Tymczasem okazał się jednym z najbardziej chwytliwych seriali. Receptą na sukces okazała się... szczerość.

Phoebe Waller-Bridge przyznaje, że autor, który próbuje coś przekazać, musi mieć coś do powiedzenia. Na powodzenie składa się suma doświadczeń, przeżyć, które można przelać na papier, aby później pokazać je na ekranie. Widzów przyciąga prawda o nas samych, ukazana na szklanym ekranie, prawda czasem kłopotliwa, wstydliwa.

W rozmowie z "The Guardian" Waller-Bridge przyznała, że pisząc, zaspokaja swój własny apetyt. "Piszę rzeczy i o rzeczach, które sama chciałabym zobaczyć. Zawsze zaspokajam swój własny apetyt. Dlatego są to postaci, które wykraczają poza konwenanse, czasem ich zachowanie jest poza granicami dobrego smaku, ukazuję przyjaźń i ból" - zdradziła.

"Cały czas seksualizujemy kobiety w telewizji. Są uprzedmiotowiane" - dodała. Podkreśliła też, że pragnie odkryć zarówno jasne, jak i ciemne zakamarki kobiecego umysłu, tym samym zachęcić kobiety do pewnej akceptacji.

Phoebe Waller-Bridge jest drugą kobietą w historii filmowej serii o Bondzie, która ma swój wkład w scenariusz jednej z odsłon przygód agenta 007. "Wiele mówi się o tym, czy Bond jest teraz odpowiedni, aktualny w kontekście tego, kim jest i jak traktuje kobiety" - powiedziała scenarzystka.

I dodała: "Myślę, że to bzdury. Bond musi dojrzewać. Musi ewoluować, ale najważniejsze jest to, żeby film właściwie traktował kobiety".

Waller-Bridge, podkreśliła, że chce się upewnić, aby kobiece bohaterki w nowym "czuły się jak prawdziwi ludzie", były z krwi i kości. "Chcę mieć pewność, że kiedy Lashana Lynch, Lea Seydoux i Ana de Armas otrzymają scenariusze, otworzą je, przeczytają i pomyślą: 'Nie mogę się doczekać, aby to zagrać'. Jako aktorka, na początku kariery bardzo rzadko miałam to uczucie. Wiedza, że daję je innej aktorce, sprawia mi wiele radości i przyjemności" - przyznaje.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Phoebe Waller-Bridge
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy