Reklama

Phillip Noyce z nagrodą za całokształt twórczości na Camerimage

Australijski filmowiec Phillip Noyce będzie tegorocznym laureatem Nagrody Camerimage za Całokształt Twórczości dla Reżysera. Artysta przyjedzie do Bydgoszczy, by osobiście odebrać wyróżnienie. Spotka się też z festiwalową publicznością po pokazie jednego ze swych filmów.

Australijski filmowiec Phillip Noyce będzie tegorocznym laureatem Nagrody Camerimage za Całokształt Twórczości dla Reżysera. Artysta przyjedzie do Bydgoszczy, by osobiście odebrać wyróżnienie. Spotka się też z festiwalową publicznością po pokazie jednego ze swych filmów.
Phillip Noyce /Dimitrios Kambouris /Getty Images

Znacznej części publiczności Phillip Noyce kojarzy się z amerykańskimi dreszczowcami typu "Czas patriotów" czy "Salt", w których wartka akcja oraz zwroty fabularne trzymają widza na krawędzi fotela, ale zdecydowanie warto również przyjrzeć się jego australijskim dokonaniom.

Noyce urodził się i wychował w Australii pozbawionej własnego filmowego głosu, wchodził więc w dorosłość z przeświadczeniem, że chciałby aktywnie brać udział w zmianie takiego stanu rzeczy. Nie tylko kręcił krótkie filmy na taśmie 16mm, stając się częścią rosnącego ruchu kontrkulturowego, ale także organizował pokazy filmowe, pisał artykuły do gazet, angażował się w działalność kin w Sydney. Studiował z początku prawo, ale z każdym kolejnym rokiem uświadamiał sobie, że powinien związać się z filmem. Gdy nadarzyła się okazja, wszedł w skład pierwszego rocznika nowo utworzonej Australian Film, Television and Radio School.

Reklama

Przełomem w karierze młodego, zaangażowanego politycznie i społecznie filmowca była 49-minutowa docudrama "God Knows Why, But It Works" o opiece medycznej wśród społeczności aborygeńskiej. Był rok 1975. Dwa lata później Noyce zadebiutował wraz z "Backroads" w pełnometrażowym kinie fabularnym, po raz kolejny podejmując tematykę relacji pomiędzy białymi a natywnymi mieszkańcami Australii.

Kolejnym przełomem był "Front nowin" z 1978 roku. Łącząc materiały archiwalne ze scenami aktorskimi, Noyce złożył hołd filmowcom, którzy po II wojnie światowej stali się kronikarzami kształtującego się wówczas nowego oblicza Australii. "Front nowin" jest uznawany za arcydzieło australijskiego kina i sprawił, że Noyce uzyskał reputację bezkompromisowego filmowca, którą wykorzystał w kolejnych dekadach do opowiadania o różnych obliczach świata. Od przejmujących losów Aborygenów, asymilowanych na siłę przez społeczeństwo australijskie ("Polowanie na króliki" z 2002), po historie bojowników o wolność w złamanym Apartheidem RPA ("Rozpalić ogień" z 2006).

Kolejne sukcesy filmowe - "Heatwave" z 1982 roku był wyświetlany na festiwalu w Cannes w sekcji La Quinzaine des Réalisateurs - oraz angażowanie się w rozwój ciekawych projektów telewizyjnych doprowadziły Noyce’a do pierwszego międzynarodowego sukcesu. "Martwa cisza", rozegrana na trzy postaci psychodrama przemieszana z dreszczowcem, otworzyła drogę do Hollywood nie tylko reżyserowi, ale także grającej główną rolę kobiecą młodziutkiej Nicole Kidman.

Był rok 1988, cztery lata później o Australijczyku mówił już cały świat - a to za sprawą "Czasu patriotów", doskonale skonstruowanego kina akcji, którego stylem realizacyjnym Noyce naznaczył całe lata 90. Szczególnie w kontekście relacji człowieka z nowoczesną technologią, która pozwala przekraczać wiele niewidocznych niegdyś granic. Tematyką szpiegowską Noyce interesował się od dziecka, gdy ojciec, służący na II wojnie światowej w oddziale australijskich komandosów, opowiadał mu historie z frontu, nic więc dziwnego, że w filmografii reżysera można znaleźć takie tytuły jak "Stan zagrożenia", "Święty" czy "Spokojny Amerykanin".

Ten ostatni, rozgrywającą się w trakcie I wojny indochińskiej opowieść o nietypowym trójkącie miłosnym, Noyce nakręcił jednocześnie z "Polowaniem na króliki", powróciwszy po ponad dekadzie hollywoodzkich wojaży do rodzimej Australii. I odniósł podwójny sukces, którego echa były przez wiele lat wyczuwalne w ramach debaty publicznej w Australii. Był rok 2002. Niestety, w ciągu kolejnych piętnastu lat reżyser nakręcił tylko trzy pełnometrażowe filmy fabularne, dramat "Rozpalić ogień", dreszczowiec "Salt" oraz alegoryczne fantasy "Dawca pamięci". Nie znajdując bowiem oparcia w kinowej rzeczywistości, w której coraz mniej było miejsca na gatunkowe eksperymenty i osobiste projekty z odpowiednio wysokim budżetem, Phillip Noyce zwrócił się w kierunku telewizji.

Tam reżyserował odcinki takich seriali jak "Prawdziwe powołanie", "Braterstwo", "Luck" czy "Korzenie", ale także dokumenty i pełnometrażowe fabuły, pracując w odpowiadającym mu tempie i poszukując nowych wyzwań. W jednym z wywiadów wyznał, że chciałby zawsze pozostawać reżyserskim kameleonem, nie dającym się nigdy skategoryzować, nie tylko stylistycznie. Jak dotychczas, sztuka ta mu się udaje.

25. edycja festiwalu Camerimage odbędzie się w Bydgoszczy w dniach od 11-18 listopada.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Phillip Noyce | Camerimage
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy