Reklama

Patrick Stewart we łzach

Patrick Stewart wyjawił ostatnio, iż podczas prac nad ostatnimi scenami filmu "Star Trek: Nemesis", dziesiątej kinowej opowieści o dzielnej załodze statku "Enterprise", nie mógł opanować łez. 62-letni aktor powiedział, iż wszyscy na planie zdawali sobie sprawę, iż "Star Trek: Nemesis" może być ostatnią odsłoną słynnej serii i w związku z tym atmosfera była bardzo wzruszająca.

"Skończyliśmy właśnie pracę nad ujęciem, w którym drogi członków załogi statku Enterprise, po szesnastu wspólnie spędzonych latach, rozchodzą się. Filmowy William Riker, grany przez Jonathana Frakesa, mówi do kapitana Jean-Luc Picarda: Służba pod pańskim dowództwem była zaszczytem. Słysząc te słowa, nie wytrzymałem i rozpłakałem się" - wyjawił Patrick Stewart.

"Poczułem się jak głupiec, jednak w tym momencie emocje po prostu obezwładniły mnie" - tłumaczył się aktor.

"Jeśli film Star Trek: Nemesis rzeczywiście ma być ostatnim spotkaniem z naszymi bohaterami i ich historią, to wydaje mi się, że jest to godne pożegnanie. Ten obraz to dramatyczna i głęboka opowieść" - powiedział Patrick Stewart.

Reklama

Aktor przyznał jednak, że bardzo będzie tęsknić za serią "Star Trek".

"Najbardziej brak mi będzie mojej załogi. W ciągu wielu lat wspólnej pracy staliśmy się prawdziwą rodziną" - wyjawił aktor.

Patricka Stewarta w najbliższym czasie oglądać będzie można także w kontynuacji przeboju "X-MEN", filmie "X-Men 2", w którym aktor wciela się w profesora Charlesa Xaviera.

"Byłem niebywale szczęśliwy mając przez tyle lat świadomość udziału w serii Star Trek. A dopiero niedługo okaże się, jak potoczą się losy X-MENÓW" - zamyśla się Patrick Stewart.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Patrick Stewart | film | aktor | star | W.E. | Patrick | Patrick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy