Reklama

Oscary dla czarnoskórych aktorów?

Sześćdziesiąt lat po historycznym uhonorowaniu Oscarem dla najlepszej aktorki w roli drugoplanowej czarnoskórej Hattie McDaniel i długim okresie niedoceniania Afro-Amerykańskich twórców w oscarowym wyścigu, szanse na nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej ma w tym roku aż trzech czarnoskórych aktorów.

To pierwszy przypadek od 1973 roku, kiedy w walce o aktorskie Oscary bierze udział aż trzech czarnoskórych wykonawców i pierwszy, kiedy o statuetkę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską zmierzy się w tym samym roku aż dwóch kandydatów o ciemnym kolorze skóry.

W tym roku o najważniejsze nagrody światowego kina walczą Denzel Washington ("Dzień próby"), Will Smith ("Ali") i Halle Berry ("Monster's Ball").

Reklama

"Nie wiem, jak te nominacje wpłyną na przemysł filmowy, ale mam nadzieję, iż decyzja Amerykańskiej Akademii Filmowej wzbudzi wśród ludzi respekt dla czarnoskórych aktorów" - mówiła Halle Berry podczas oscarowego lunchu, który odbył się 11 marca w Los Angeles.

Obserwatorzy amerykańskiego przemysłu filmowego uważają, że aż troje nominowanych do Oscara Afro-Amerykanów może zdecydowanie wpłynąć na sytuację czarnoskórych aktorów w Hollywood.

"Washington, Smith i Berry to gwiazdy pierwszej wielkości i ich sytuacja na pewno nie ulegnie zmianie. Jednak docenienie ich może otworzyć drzwi do wielkich wytwórni całej rzeszy młodych, utalentowanych aktorów, których jedynym minusem był dotychczas kolor skóry" - twierdzą komentatorzy.

W 74-letniej historii Amerykańskiej Akademii Filmowej tylko dwudziestu sześciu Afro-Amerykańskich aktorów było nominowanych za kreacje aktorskie. Złotą statuetkę odebrało tylko sześciu... Po Oscarze dla Hattie McDaniel na kolejną nominację dla czarnoskórego wykonawcy trzeba było czekać prawie 10 lat - w 1950 roku za rolę w filmie "Pinky" Amerykańska Akademia Filmowa nominowała do Oscara Ethel Waters.

Jednak dopiero w 1963 roku kolejny czarnoskóry twórca odebrał złotą statuetkę - Sidney Poitier został uhonorowany za główną rolę męską w filmie "Lilies of the Field". Wśród czarnoskórych aktorów nagrodzonych najważniejszą nagrodą światowego kina są jeszcze Louis Gossett Jr. ("Oficer i dżentelmen"), Denzel Washington ("Chwała"), Whoopi Goldberg ("Uwierz w ducha") i Cuba Gooding Jr. ("Jerry Maguire").

W oscarowym wyścigu nie najlepiej wiodło się również artystom stojącym po drugiej stronie kamery. W kategorii "Najlepszy reżyser" o Oscara walczył tylko jeden czarnoskóry twórca - John Singleton, nominowany za "Chłopaków z sąsiedztwa". Spike Lee, jeden z najsłynniejszych czarnoskórych reżyserów, nominowany był tylko w kategoriach dokumentalnych i scenariuszowych.

Wszyscy mają więc nadzieję, iż tegoroczny precedens zmieni tę sytuację.

"Czuję, że wszystko zaczyna zmierzać we właściwym kierunku" - mówi Halle Berry, która jest siódmą czarnoskórą aktorką nominowaną za pierwszoplanową rolę kobiecą. Żadna z jej poprzedniczek nie otrzymała złotej statuetki.

"Praca nas wszystkich była naprawdę dobra. Ja, Denzel i Halle odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Ale fajnie byłoby gdyby oceniano to w kategoriach ogólnoludzkich, a nie ze względu na kolor naszej skóry" - mówi Will Smith.

Podobnie uważa Denzel Washington, który twierdzi, iż dobra rola nie zależy od kolory skóry.

"Myślę, że członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej nominując do tegorocznych Oscarów nagrodzili dobre role. I okazało się, że trzy z nich stworzyli Afro-Amerykanie" - mówi Denzel Washington.

W 1973 roku o Oscara walczyły dwie aktorki i jeden aktor - Diana Ross i Cicely Tyson oraz Paul Windfield. Żadne z nich nie otrzymało Oscara.

Tegoroczna ceremonia wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej odbędzie się 24 marca w Hollywood & Highland's Kodak Theatre w Los Angeles.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nagrody | aktorka | Oscary | Halle Berry | Amerykańska Akademia Filmowa | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy