Reklama

Oscarowa wieża Babel

Tworząc "W ciemności" Agnieszka Holland chciała nakręcić obraz zdecydowanie inny niż hollywoodzkie produkcje, naznaczone sztucznością i zmieniające rzeczywistość.

Kluczem do sukcesu i wiarygodności filmu miała być m.in. mowa jego bohaterów, oddająca koloryt wielokulturowego Lwowa. Użyte języki - polski, jidysz, niemiecki, ukraiński i lwowski bałak sprawiły, że krajowy kandydat do Oscara to prawdziwa, filmowa wieża Babel.

"Agnieszka za wszelką cenę chciała zrobić film realistyczny i uparła się, że nie może być on grany po angielsku. Chciała uniknąć sytuacji, w której Niemiec mierzący z broni do Żyda mówi: 'Hand's up!, a ten odpowiada 'Why, why, why'?" - wspomina Robert Więckiewicz, który na potrzeby filmu pobierał lekcje gwary lwowskiej, jaką posługuje się jego bohater Leopold Socha.

Reklama

Nauczycielem aktora i partnerujących mu na planie Kingi Preis i Krzysztofa Skoniecznego został Ryszard Mosingiewicz, członek istniejącego od blisko 20 lat, lwowskiego kabaretu "Pacałuchy". To właśnie on przez miesiąc, po kilka godzin dziennie, zapoznawał aktorów z śpiewną mową Królewskiego Miasta.

Okazało się, że ze wspomnianej trójki, to Kinga Preis odnalazła w sobie najlepsze predyspozycje do władania lwowską gwarą - bałakiem. W bardzo krótkim czasie, nie tylko potrafiła wygłaszać swoje kwestie z "W ciemności", ale i spontanicznie improwizować w tej mowie.

Inaczej sprawa wyglądała w przypadku Skoniecznego. Młody aktor wszedł w etap przygotowań do filmu z pieczołowitością, która cechuje amerykańską szkołę "method acting". Na długo przed rozpoczęciem zdjęć udał się w samotną podróż do Lwowa oraz dogłębnie studiował książki i filmy poświęcone historii miasta. Jak żartuje Holland - przed pierwszym klapsem znał na pamięć wszystkie teksty z lwowskich komedii Szczepcia i Tońcia, a imię Szczepek, które wybrał dla swojej postaci, miało upamiętnić wspaniałe kreacje Kazimierza Jana Wajdy z obrazów - "Będzie lepiej" (1936), "Włóczęgi" (1939) i niedokończonego "Serca batiara".


Zadanie bałakających aktorów było jednak - jak sami przyznają - łatwiejsze od tego, któremu musieli sprostać m.in. Marcin Bosak i Julia Kijowska. Ci w filmie Holland wcielili się w uciekinierów z lwowskiego getta i na potrzeby swych ról musieli opanować podstawy języka jidysz. Przed równie trudnym, a może jeszcze trudniejszym, wyzwaniem stanął niemiecki aktor Benno Fürmann, który zagrał polskiego Żyda - Mundka Marguliesa!

Wzniesiona przez Holland filmowa wieża Babel chociaż przemawia mnogością języków, nie ma najmniejszych problemów z dotarciem do serc publiczności. Na przestrzeni ostatnich miesięcy film stał się sensacją międzynarodowych festiwali, jest znakomicie przyjmowany przez widzów i zbiera świetne recenzje, gdzie tylko jest prezentowany.


Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy