Reklama

Off Plus Camera: Deja vu

Dwa filmy walczące o Krakowską Nagrodę Filmową: "My Queen Karo" w reżyserii Dorothée Van Den Berghe oraz "Dust" Maksa Jacoby'ego ugruntowują coraz poważniejszą rangę konkursu "Wytyczanie drogi" festiwalu Off Plus Camera. Tylko dlaczego podczas seansu tych obrazów nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już te filmy gdzieś widziałem?

W konkursie "Wytyczanie drogi", w ramach którego 12 tytułów ubiega się Krakowską Nagrodę Filmową, znajdowały się w minionych edycjach imprezy pozycje kuriozalne. Dość wspomnieć ubiegłoroczne "Splinterheads" czy "Good Dick", który znalazł się w programie inauguracyjnej odsłony festiwalu. Mający być wizytówką Off Plus Camery konkurs wydawał się dość przypadkową zbieraniną dostrzeżonych na zagranicznych festiwalach tytułów młodych ale obiecujących twórców.

Środowe seansy dwóch tegorocznych kandydatur do Krakowskiej Nagrody Filmowej były jednak miłym zaskoczeniem. Zarówno "My Queen Karo" belgijskiej reżyserki Dorothée Van Den Berghe, jak i "Dust" Maksa Jacoby'ego to interesujące, świetnie zrealizowane kino niezależne.

Reklama

"My Queen Karo" to drugi film w dorobku belgijskiej reżyserki, którego premiera odbyła się podczas festiwalu w Rotterdamie. Jest to utrzymana w ciepłej tonacji opowieść o tytułowej dziewczynce, która na początku lat 70. wspólnie z rodzicami zamieszkuje jeden z amsterdamskich squatów. Rodzice bohaterki są wojującymi lewicowymi aktywistami, wiodą życie zgodne z hippisowskimi ideałami a ich nielegalne zajęte mieszkanie w opuszczonej kamienicy przypomina jedną wielką komunę.

Prawdziwym odkryciem tego filmu jest odtwórczyni tytułowej roli - Anna Franziska Jaeger, dla której jest to aktorski debiut. Dziewczynka ma w sobie wdzięk i charyzmę Audrey Tautou z niezapomnianej "Amelii", jej bohaterka przypomina też w swym łobuzerstwie Zazie z filmu Louisa Malle'a, zrealizowanego na podstawie "Zazie w metrze" Raymonda Queneau. W ten sposób oglądałem właśnie "My Queen Karo" - jako połączenie wdzięcznego, nie roszczącego sobie pretensji do jakichkolwiek pokoleniowych osądów obyczajowego obrazka i zwariowanej, podszytej odrobiną surrealistycznego humoru komedii.

Jedna rzecz nie dawała mi jednak podczas seansu filmu Van Den Berghe spokoju. Chodzi o podobieństwo "My Queen Karo" do filmu, który znalazł się w ubiegłorocznym programie festiwalu (a potem trafił na ekrany kin) - "Niezasłane łóżka" Alexisa dos Santosa. Nie chodzi nawet o osobę aktorskiej łączniczki - Déborah François, która w "My Queen Karo" gra mamę głównej bohaterki, w filmie dos Santosa też wcielała się jedną z pierwszoplanowych postaci. Mimo że akcja "Niezasłanych łóżek" rozgrywała się w środowisku squattersów we współczesnym Londynie, to właściwie temat obydwu filmów był ten sam. Podobna była też ich ciepła, muzyczna kolorystyka i niezobowiązujący erotyzm.

Podobnie rzecz ma się z kolejnym konkursowym filmem tegorocznego konkursu - "Dust" Maksa Jacoby'ego. Od pierwszych ujęć nie mogłem pozbyć się natrętnego deja vu. Przecież to jest ocierająca się o plagiat wariacja na temat "Jeziora" ("Un lac") Philippe'a Grandrieux, pokazywanego na ubiegłorocznych Nowych Horyzontach. Fabuła jest właściwie ta sama - do mieszkającego w odosobnieniu rodzeństwa bliźniaków: Elodie i Eliasa przypadkowo trafia "ten trzeci". Szybko okaże się, że intensywne, erotyczne przywiązanie rodzeństwa wystawione zostaje na ciężką próbę.

Jacoby, dla którego jest to fabularny debiut, opowiadając historię kazirodczego związku idzie śladami Grandrieux: do całkowitego minimum ogranicza w "Dust" dialogi, każąc widzowi podążać za fabułą na podstawie interpretacji aktorskich gestów. Te są niejednokrotnie uchwytne tylko intuicyjnie - Jacoby pogrąża niektóre ujęcia w mroku, uniemożliwiającym rozpoznanie ekranowych zdarzeń.

Ta reżyserska strategia idealnie współgra z wiedzionym zgodnie z naturą życiem głównych bohaterów filmu. Ingerencja w ich spokojne, harmonijne życie obcego przybysza, sprawi, że będą zmuszeni do opuszczenia swego domu. Tym obcym jesteśmy trochę my - widzowie, tak samo jak ów przybysz wkraczający w ich pełne tajemnic życie.

Z coraz większym apetytem czekam więc na kolejne propozycje konkursu "Wytyczanie drogi", pamiętając wszakże o wydeptanych już wcześniej przez niezależnych twórców ścieżkach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: filmy | off plus camera | Queen | Plus | Off
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy