Reklama

Nowy film Tomasza Bagińskiego

Jak informuje "Rzeczpospolita", Tomasz Bagiński, którego debiutancki animowany film "Katedra" otrzymał w ubiegłym roku nominację do Oscara, tworzy teraz "Sztukę spadania". Producentem, podobnie jak w przypadku "Katedry", jest firma Platige Image.

"Film, poza tym, że również krótkometrażowy, w niczym nie będzie przypominał Katedry" - powiedział "Rzeczpospolitej" Bagiński.

"Chciałem odetchnąć od tematów patetycznych, dlatego nowa opowieść będzie ironiczno-satyryczna, inspirowana humorem Monthy Pythona i Stanley'a Kubricka, zaprezentowanym w filmie Dr Strangelove..." - dodaje twórca.

Bohaterami czterominutowej "Sztuki spadania" są zasłużeni oficerowie, dziwacy, którzy stracili kontakt z rzeczywistością. W zapomnianej bazie wojskowej gdzieś na Pacyfiku pielęgnują swoje dziwactwa. Sierżant Al - miłość do młodych, dzielnych żołnierzy, doktor Heinrich - swój talent fotograficzny, a stary, zagubiony Generał tworzy sztukę, ale nie na papierze i nie na płótnie...

Reklama

Autorem scenariusza jest Bagiński. Tym razem nie pracuje sam, lecz z dziewięcioosobowym zespołem, z którego większość stanowią graficy. Projekt plastyczny tworzy Rafał Wojtunik. Film ma być ukończony wiosną.

"Ze Sztuką spadania będziemy postępować podobnie jak z Katedrą. Pokażemy ją na liczących się festiwalach, zaproponujemy, by któryś z dystrybutorów włączył obraz do jednej kopii wraz z filmem pełnometrażowym. Zabawne filmy łatwiej trafiają do publiczności" - mówi Bagiński.

"Jeśli Sztuka spadania przyjmie się, to powstaną kolejne części" - zapowiada twórca.

Nazwisko Tomasza Bagińskiego stało się z dnia na dzień znane, gdy w lutym ubiegłego roku ogłoszono nominacje do Oscara. Bagiński ma 28 lat, pochodzi z Białegostoku. "Katedra" - siedmiominutowa animacja, znalazła się wśród pięciu najlepszych z całego świata. Teraz autor pracuje nad "Sztuką spadania".

Jest samoukiem. Nie dostał się na warszawską ASP, rozpoczął więc naukę na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Po trzech latach rzucił studia, bo bardziej pociągała go animacja.

"Katedrę" tworzył w sposób chałupniczy, w firmie Platige Image, w chwilach wolnych od pracy. Policzył, że poświęcił jej 3 tysiące godzin.

"Cierpliwość jest w tym zawodzie niezbędna" - uważa Bagiński.

Film, od premiery latem 2002 roku, zebrał wiele nagród. Przez fachowców od grafiki komputerowej został uznany za perłę w dziedzinie animacji. Amerykańskie Studio Walta Disney'a zwróciło się do Bagińskiegoz prośbą o możliwość prezentowania "Katedry" na seminariach dla grafików jako filmu instruktażowego. Na statuetkę nie liczył: "konkurencyjne obrazy realizowały wyspecjalizowane technicznie firmy, już samo znalezienie się w gronie nominowanych było zwycięstwem Dawida nad Goliatami" - mówił.

Teraz już nie sam, lecz z zespołem, realizuje krótkometrażowy obraz satyryczny "Sztuka spadania". Znowu tworzy "po godzinach". Po ubiegłorocznym sukcesie proponowano mu pracę m.in. w Industrial Light & Magic (firma George'a Lucasa, lider na rynku efektów specjalnych). Odmówił. Do dziś nie żałuje.

"Lepiej być jednym z najlepszych w Polsce niż jednym z wielu w Ameryce" - powiedział Bagiński "Rzeczpospolitej".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firma | Tomasz Bagiński | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy