Reklama

Nominowany do Oscara Riz Ahmed chciał rzucić aktorstwo

Riz Ahmed w tym roku zapisał się w historii kina - jest pierwszym muzułmaninem, który otrzymał nominację do Oscara dla aktora. Tej nominacji mogło jednak nie być, bo - jak wyznał w najnowszym wywiadzie gwiazdor, kilka lat temu był bliski porzucenia aktorstwa z powodu trudnej sytuacji finansowej.

Riz Ahmed w tym roku zapisał się w historii kina - jest pierwszym muzułmaninem, który otrzymał nominację do Oscara dla aktora. Tej nominacji mogło jednak nie być, bo - jak wyznał w najnowszym wywiadzie gwiazdor, kilka lat temu był bliski porzucenia aktorstwa z powodu trudnej sytuacji finansowej.
Riz Ahmed w filmie "Sound of Metal" /materiały prasowe

Gdy Riz Ahmed został zaproszony na przesłuchanie do, jak się później okazało, przełomowego dla jego kariery filmu "Wolny strzelec", był bliski odrzucenia tej szansy. "Poproszono mnie, żebym przyleciał na casting do Los Angeles, a ja pomyślałem: 'Nie mogę, przecież jestem bankrutem'" - wyznał szczerze Ahmed.

Dzięki występowi w dramacie "Sound of Metal" Riz Ahmed znalazł się w zaszczytnym gronie aktorów docenionych przez Amerykańską Akademię Filmową. Dla Brytyjczyka o pakistańskich korzeniach wyróżnienie to jest nad wyraz szczególne - otrzymał on bowiem nominację do Oscara jako pierwszy w historii muzułmanin.

Reklama

Choć pierwszoplanowa rola tracącego słuch perkusisty z całą pewnością jest najbardziej znaczącą pozycją w aktorskim portfolio Ahmeda, filmem, który przyniósł mu rozpoznawalność i otworzył drzwi do ciekawych ról, był "Wolny strzelec".

Obraz z 2014 roku opowiadał o bezrobotnym mężczyźnie, który postanawia filmować nocne wypadki i zbrodnie, a następnie sprzedawać owe nagrania lokalnej stacji telewizyjnej. Ahmed wystąpił wówczas u boku Jake'a Gyllenhaala, wcielając się w asystenta głównego bohatera. Okazuje się, że mało wówczas znany aktor był bliski rezygnacji z udziału w rywalizacji o angaż do tego głośnego filmu. Powodem była jego trudna sytuacja finansowa. Z tego powodu chciał on nawet porzucić aktorstwo i swoje marzenia o karierze w Hollywood.

"Poproszono mnie, żebym przyleciał na casting do Los Angeles, a ja pomyślałem: 'Nie mogę, przecież jestem bankrutem'. Nie było mnie stać nawet na bilet na samolot. Ale musiałem to zrobić, musiałem wtedy postawić na siebie. Przez cały lot powtarzałem kwestie do przesłuchania. Pamiętam, jak wylądowałem, udałem się na casting i zobaczyłem Jake'a Gyllenhaala. Pomyślałem wtedy tylko: 'Wow!'. To się wydarzyło w momencie, kiedy byłem pewien, że dotarłem do ściany. Zarabiałem wtedy śmieszne pieniądze i stwierdziłem, że nie dam rady tak dłużej żyć. Występ w 'Wolnym strzelcu' był spełnieniem marzeń. Otworzył mi wtedy wiele drzwi" - wyznał aktor w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Daily Mirror".

Film "Sound of Metal", który na ekrany polskich kin trafił 12 lutego, jest dla Ahmeda niewątpliwie szansą na wkroczenie do pierwszej ligi Hollywood. Zarówno sama produkcja, jak i kreacja aktorska Brytyjczyka zebrały entuzjastyczne recenzje krytyków i spotkały się z pozytywnym odbiorem widzów. Aby ową szansę jak najlepiej wykorzystać, Ahmed skrupulatnie przygotowywał się do tej roli.

"Cały okres przygotowań spędziłem na ćwiczeniu na perkusji, na której grałem dzień w dzień. Uczyłem się też języka migowego. To było wciągające. To było też niesamowicie trudne. I chwilami zniechęcające. Poczułem, że to doświadczenie otworzyło mnie na wiele nieznanych mi dotąd sposobów" - zaznaczył gwiazdor.

I podkreślił, że historyczna nominacji do Oscara jest dla niego symbolem dokonujących się w amerykańskim przemyśle filmowym zmian.

"W Hollywood nastąpiła wyraźna zmiana, jeśli chodzi o kwestie związane ze świadomością rasową. Przez bardzo długi czas byłem pewien, że niewielu muzułmańskich aktorów zdoła zaistnieć w tej branży po 11 września, kiedy wybuchła prawdziwa epidemia strachu. Ale mam wrażenie, że ludzie wreszcie się przebudzili" - dodał Ahmed.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Riz Ahmed
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy