Reklama

"Niewygodna prawda": Anatomia skandalu

"Niewygodna prawda" to mocniejszy niż "Spotlight" i "Big Short" film demaskujący szokujące fakty z przeszłości jednej z najważniejszych osób w historii USA. Czy za fasadą amerykańskiej demokracji stoi kłamstwo? Czy media są wolne i stoją na straży prawdy?

"Niewygodna prawda" to mocniejszy niż "Spotlight" i "Big Short" film demaskujący szokujące fakty z przeszłości jednej z najważniejszych osób w historii USA. Czy za fasadą amerykańskiej demokracji stoi kłamstwo? Czy media są wolne i stoją na straży prawdy?
Dziennikarze na tropie afery. Kadr z filmu "Niewygodna prawda" /materiały dystrybutora

W 2004 r. Amerykanie wybierają nowego prezydenta. W trakcie kampanii producentka telewizyjna Mary Mapes (Cate Blanchett) pracuje nad materiałem, który może wstrząsnąć posadami polityki. Wspólnie ze swoim ambitnym zespołem oraz jednym z najsłynniejszych prezenterów telewizyjnych Danem Ratherem (Robert Redford) emituje przełomowy reportaż o szokującej przeszłości prezydenta Georga W. Busha. Tajemniczy ludzie, którzy zatuszowali kompromitujące fakty, nie poddają się jednak bez walki. Materiał zostaje wykorzystany przeciwko dziennikarzom, którzy stają w świetle jupiterów. Wczoraj bohaterowie, dziś uznani za zdrajców, będą musieli bronić nie tylko swojej reputacji, ale i podstaw amerykańskiego ustroju. Czy uda im się wygrać walkę z siłami potężniejszymi niż wolność i demokracja?

Reklama

Dziennikarze na tropie

W okresie od czerwca do września 2004 roku ceniona dziennikarka telewizyjna Mary Mapes pracowała nad nowym tematem, dotyczącym służby wojskowej George'a W. Busha w latach 1968-1974. Bush ukończył historię na uniwersytecie Yale jesienią 1968 roku, kiedy to konflikt wietnamski wkroczył w apogeum i trwał  masowy pobór. George senior był wówczas kongresmanem z Teksasu i w końcu sam przyznał, że użył wpływów, by skierować syna do "właściwej" jednostki.

George Jr. trafił na służbę do eskadry Gwardii Narodowej Teksasu, jednostki, w której służyło kilkunastu synów notabli. Pentagon nie planował wysyłać jej do Wietnamu. Przyjaciel Busha ojca złożył w tej sprawie zeznanie przed sądem, a Bush senior w końcu niechętnie potwierdził, że "ktoś zaaranżował mu spotkanie z dowódcą Gwardii Narodowej Teksasu". W 1973 roku, po czterech latach służby, junior uzyskał zwolnienie. Zaraz potem rozpoczął studia, tym razem na Harvardzie. Ta historia była już częściowo znana, ale Mapes miała coś więcej.

Mapes była uznaną dziennikarką. Zdobyła prestiżową Peabody Award za materiał ujawniający tortury w Abu Ghraib. Materiał znalazł się w słynnym programie "60 Minutes" prowadzonym przez Dana Rathera, z którym współpracowała od lat. Ta dwójka darzyła się wzajemnym respektem i zaufaniem.

Josh Howard, producent programu, oraz główna producentka sieci CBS byli zaintrygowani nowym tematem zaproponowanym przez Mapes: dokumenty i świadkowie twierdzili, że odbywając służbę wojskową, George W. Bush rzadko bywał w rodzimej jednostce. W skład zespołu śledczego Mapes wchodzili: były pułkownik Roger Charles, ekspert wojskowy, który odegrał wielką rolę w powstawaniu materiału o Abu Ghraib; Lucy Scott, wykładająca dziennikarstwo w Dallas; niestrudzona researcherka, oraz pochodzący z Teksasu niezależny dziennikarz o silnie lewicowych poglądach, Mike Smith. Mapes podejrzewała, że oficjalne dokumenty dotyczące przebiegu służby Busha są nie bez powodu niekompletne, a ich część podrasowano i podmieniono.

Znikający gwardzista

Jeśli chodzi o okres od maja 1968 do lata 1972 - trudno było coś Bushowi zarzucić. Przeszedł szkolenie bojowe i odbywał loty ćwiczebne w bazach w Georgii i Houston. Potem został przeniesiony do Alabamy. Ale brak było nie tylko dokumentów dotyczących jego służby w okresie maj 1972 - maj 1973, ale także jej świadków. We wrześniu 1973 Bush Jr. wyszedł z wojska, by studiować w Harvard Business School. Nasuwał się wniosek, że po pierwsze, wykorzystał rodzinne koligacje, by uniknąć udziału w walkach w Wietnamie, a po drugie, unikał służby w miejscu, gdzie powinien był służyć.

Ponieważ trwała kampania wyborcza, w której Bush ubiegał się o reelekcję, temat był wyjątkowo "gorący", zwłaszcza że prezydent chętnie posługiwał się wojowniczą, patriotyczno-wojskową retoryką. Mapes próbowała nakłonić Bena Barnesa, byłego gubernatora Teksasu, by opowiedział przed kamerami to, co mówił wielokrotnie prywatnie - iż zaciąg do Gwardii Narodowej Teksasu Bush zawdzięczał kilku telefonom, lecz ten ostatecznie odmówił. Koledzy ze służby też nie byli skłonni do występów. W tej sytuacji Mapes zleciła Mike'owi poszukiwania ponoć istniejących dokumentów na temat przebiegu służby Busha.

Znaleziono je u Billa Burketta, ranczera z Teksasu, a dawniej porucznika w Gwardii Narodowej Teksasu. Smith i Mapes spotkali się z nim, ale Burkett nalegał na zachowanie anonimowości. Mapes przekonywała go, że ujawnienie materiałów w prestiżowym programie, jakim było "60 minut", zapewni mu bezpieczeństwo. Były to dokumenty sygnowane przez pułkownika Gwardii Narodowej Teksasu, Jerry'ego B. Killiana, byłego, nieżyjącego już dowódcy 111th Fighter Intercept Squadron, gdzie służył Bush. Nie były to jednak oryginały, lecz kopie.

Z niektórych z nich wynikało, że Killian potwierdzał obecność Busha w bazie jednostki, gdy w istocie go tam nie było. Miały być one sporządzone pod naciskiem przełożonych, kryjących fakt, że w rzeczywistości Bush nie wykonywał swych obowiązków. Czterech niezależnych ekspertów badało autentyczność tych zapisków. Ponieważ mieli do czynienia z kopiami, nie byli w stanie w pełni potwierdzić autentyczności dokumentów poprzez analizę wieku papieru i użytego atramentu. Ekspert Marcel Matley był jednak zdania, że konstrukcja dokumentów wskazuje na ich autentyczność, podobnie jak podpis Killiana, bardzo zbliżony do składanego pod oficjalnymi pismami.

Gdzie leży prawda?

Dan Rather nalegał na dalszą weryfikację materiałów. Smith odnalazł zapis wideo ze spotkania podczas zbierania funduszy na kampanię Partii Demokratycznej, gdzie jeden z uczestników opowiadał anegdoty o nepotyzmie w sprawie przyjęcia młodego Busha w szeregi Gwardii. Zainteresowany nie wiedział o rejestracji materiału i zgodził się potwierdzić jego prawdziwość. Wybory miały się odbyć w październiku, a stacja planowała programy z dużym wyprzedzeniem. Zdecydowano o emisji odcinka 8 września, obawiając się, że inne media mogą wyprzedzić CBS w publikacji tych rewelacji. Dwa dni przed emisją Mapes odbyła rozmowę telefoniczną z generałem Robertem Hodgesem, zwierzchnikiem Killiana w latach 1972-1973, który wyraził przekonanie, że zapiski Killiana zgadzają się z tym, co twierdził on sam o sprawie Busha w tym okresie. To wydawało się dodatkowym dowodem na prawdziwość materiałów.

Program wyemitowano zgodnie z planem. Zawierał wywiady Rathera z Marcelem Matleyem, Benem Barnesem i Robertem Strongiem, byłym administratorem Gwardii Narodowej Teksasu. Ich wypowiedzi wzmacniały zarzuty na temat korupcji w jednostce. Z powodu ograniczeń czasowych skoncentrowano się na wspomnianych wywiadach. Wkrótce po emisji, w blogosferze, zwłaszcza tej związanej z prawicą, pojawiły się oskarżenia o "liberalne kłamstwa" i manipulacje. Zwracano uwagę zwłaszcza na to, że przedstawione dokumenty powstały na komputerze. Inne media podchwyciły temat.

Szefowie CBS podnieśli alarm. Mapes i Rather jeszcze raz przedstawili uściślone dowody w "CBS Evening News". Nie zażegnało to jednak kryzysu. W tej sytuacji szefowie CBS zażądali rozmowy z informatorem Mapes, by ocenić jego wiarygodność. Wówczas Andrew Heyward, Mapes i Rather usłyszeli od Burketta całkiem inną opowieść niż do tej pory. Teraz mówił, że skontaktowali się z nim anonimowi sygnaliści, a oryginały dokumentów zostały zniszczone. Burkett zgodził się z sugestią Rathera, by zarejestrować te wyznania. Okazało się potem, że wielokrotnie zmieniał wersje.

Zwierzchnicy nakłonili Rathera do przeprosin na wizji, co też uczynił, a CBS powołało niezależny zespół, by zbadać przyczyny medialnej katastrofy. W rezultacie w styczniu Mapes została zwolniona z CBS, Rather wkrótce odszedł na emeryturę, a program "60 minutes" po kilku miesiącach zlikwidowano. Mapes do dziś nie pracuje w telewizji. Napisała książkę opisującą sprawę, która stała się podstawą scenariusza filmu. Sugerowała w niej, że być może cała historia była intrygą ludzi Busha, chcących odwrócić uwagę od kwestii irackich. Mapes i Rather znaleźli wielu obrońców, ale i wielu przeciwników, czasem nie tyle zarzucających im złą wolę, co niedostateczną weryfikację materiału. CBS ciągle prezentuje takie stanowisko.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niewygodna prawda 2016
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama