Reklama

"Niesamowity Spider-Man 2" w polskich kinach

"Niesamowity Spider-Man 2" to znakomita, trzymająca w napięciu opowieść o przygodach Człowieka Pająka, który musi pokonać aż trzech wrogów. Andrew Garfield znowu przekonuje nas, że bycie Spider-Manem to świetna zabawa. Film trafi na ekrany polskich kin w najbliższy piątek, 25 kwietnia.

Człowiek Pająk po raz pierwszy wkradł się na szklany ekran w roku 1977 (był nim Nicholas Hammond w serii "The Amazing Spider-Man"). Długo miał twarz Tobeya Maguire'a z trylogii Sama Raimiego, teraz zaś już po raz drugi przychodzi do nas z sympatyczną twarzą Andrew Garfielda - chłopca, który zaistniał dzięki roli przegranego w sporze o Facebook w obrazie "The Social Network" Davida Finchera.

Czy tak sympatycznie, niewinnie i delikatnie wyglądający chłopak może być superbohaterem? Otóż może!

- Ta rola otworzyła mnie na przygodę, jaką jest czysta fantastyka - mówi całkiem poważnie Garfield.

Reklama

Sam Peter Parker (bez lateksowego kombinezonu zwykły nastolatek) był przecież przez wiele lat obiektem drwin rówieśników! Jaka misja tym razem czeka młodego człowieka o dwóch twarzach: jednej sekretnej, dla wtajemniczonych, drugiej dla całej reszty?

Pewne jest jedno - pająk zachłystuje się życiem stróża sprawiedliwości, miasto go podziwia, ludzie ubóstwiają, nic nie sprawia takiej radości, jak skakanie między drapaczami chmur i... spotykanie się ze śliczną Gwen (Emma Stone). Jej umierającemu ojcu (Denis Leary) obiecał wprawdzie, że w ramach dbania o bezpieczeństwo ukochanej będzie się trzymał od niej z daleka, kto by jednak wierzył nastolatkowi z głową w chmurach.

Zwykłe życie bez maski to nie jedyne utrapienie. Bycie nadzieją i ostatnią deską ratunku dla mieszkańców miasta też ma ciemne strony.

- Każdego dnia budzę się i wiem, że im więcej ludzi ocalę, tym więcej narobię sobie wrogów. I że w końcu nadejdzie czas, gdy zmierzę się z silniejszymi ode mnie, których nie zdołam pokonać - mówi do nas z ekranu Spider-Man.

My zaś powoli przekonujemy się, jak bardzo miał rację. Przychodzi mu bowiem stawić czoło nie jednemu, lecz trzem wrogom.

Pierwszym jest niedoceniany pracownik OsCorp Max Dillon (Jamie Foxx), zamieniający się na samym środku Times Square w miotającego iskrami Electro. Możecie być pewni - ma powody nienawidzić Spider-Mana, który zresztą pierwsze starcie z nim wygra, Electro zaś odesłany zostanie do ośrodka badawczego. Drugi to stary kumpel Petera, Harry (Dane DeHaan) - nowy właściciel firmy OsCorp, powołanej do życia przez jego ojca Normana Osborna alias Zielonego Goblina, by pod pozorem badań naukowych pracować nad lekarstwem z pajęczego jadu. On to pomoże odzyskać wolność Electro. Jest jeszcze trzeci złoczyńca, Rhino (Paul Giamatti).

Czy piekielna trójka zjednoczy siły, by pokazać, jak w mieście żyje się bez mocy, bez litości i bez Spider-Mana? Herosi z kart komiksów Marvela sięgnęli po nieśmiertelność, ani na chwilę nie nudząc się szefom wielkich wytwórni. Przeciwnie: żyją nowym, lepszym życiem, wspierani efektami specjalnymi generowanymi w najlepszych studiach grafiki komputerowej na świecie.

Maciej Misiorny

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Andrew Garfield
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy