Reklama

​Nie żyje Stuart Gordon, twórca legendarnych horrorów

Wieczorem 24 marca zmarł Stuart Gordon, twórca legendarnych horrorów "Reanimator" oraz "Zza światów". Miał 72 lata. Informację o śmierci artysty potwierdziła magazynowi "Variety" jego rodzina.

Wieczorem 24 marca zmarł Stuart Gordon, twórca legendarnych horrorów "Reanimator" oraz "Zza światów". Miał 72 lata. Informację o śmierci artysty potwierdziła magazynowi "Variety" jego rodzina.
Stuart Gordon (11.08.1947 - 24.03.2020) /Pool DEMANGE/MARCHI/Gamma-Rapho /Getty Images

W ostatnich latach Stuart Gordon pracował głównie w teatrze. Sukces odniosła reżyserowana przez niego sztuka "Nevermore... An Evening with Edgar Allen Poe", w której wystąpił Jeffrey Combs. Obaj współpracowali razem przy najsłynniejszym filmie Gordona, czyli "Reanimatorze". Gordon był także jednym z twórców chwalonego przez krytyków przedstawienia "Re-Animator: The Musical". Ostatnim poważnym filmem, jaki wyreżyserował, był "Stuck" z 2007 roku. Rok później zrealizował też jeden z odcinków serialu "Oblicza strachu".

Zasługi Gordona dla horroru jako gatunku filmowego zostały docenione m.in. poprzez zaproszenie go do wyreżyserowania dwóch odcinków serialu telewizyjnego "Mistrzowie horroru". Znalazł się w ekipie tej produkcji obok takich postaci kina grozy jak Dario Argento, John Carpenter, Joe Dante, Tobe Hooper, John Landis, Larry Cohen, Takashi Miike czy Tom Holland.

Reklama

Stuart Gordon poświęcił się nie tylko horrorowi. Był jednym ze współtwórców serii "Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki". Wyreżyserował też adaptację sztuki Davida Mameta "Pechowy poker". Nie była to jego jedyna przygoda artystyczna związana ze słynnym dramaturgiem. To na deskach założonego przez Gordona i jego żonę Carolyn chicagowskiego Organic Theater Company swoją premierę miały takie sztuki Mameta, jak "Sexual Perversity in Chicago" oraz "Bleacher Bums" z Dennisem Franzem i Joem Mantegną.

Reżysera za pośrednictwem Twittera żegnają koledzy z branży. Jednym z nich jest Simon Barrett, scenarzysta filmu "Następny jesteś ty". "Stuart Gordon był nie tylko wspaniałym filmowcem, ale niewiarygodnie łaskawym człowiekiem. Pojawił się na jednym z pierwszych pokazów napisanego przeze mnie filmu 'Naprawdę straszna śmierć' i bardzo życzliwie się o nim wypowiedział. Tylko dzięki temu nabraliśmy razem z Adamem (Wingardem, reżyserem filmu - przyp. red.) odwagi, aby spróbować obsadzić Barbarę Crampton w naszym następnym projekcie" - wspomina Barrett.

***Zobacz także***

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy