Reklama

Nie żyje Grażyna Staniszewska

Zmarła Grażyna Staniszewska - poinformował we wtorek, 6 marca, Jarosław Prytycki z Związku Artystów Scen Polskich. Aktorka była znana m.in z filmów "Zamach", "Krzyż walecznych" oraz z roli Danusi Jurandówny w "Krzyżakach" Aleksandra Forda. Miała 81 lat.

Zmarła Grażyna Staniszewska - poinformował we wtorek, 6 marca, Jarosław Prytycki z Związku Artystów Scen Polskich. Aktorka była znana m.in z filmów "Zamach", "Krzyż walecznych" oraz z roli Danusi Jurandówny w "Krzyżakach" Aleksandra Forda. Miała 81 lat.
Grażyna Staniszewska przeszła do historii polskiego kina za sprawą roli w "Krzyżakach" /East News/POLFILM

"Miała zaledwie 24 lata, kiedy przydarzyło jej się to, o czym wiele aktorek na próżno marzy całe życie. Grażyna Staniszewska dostała główną rolę kobiecą w polskiej superprodukcji, której rekordu oglądalności, sięgającego imponującej liczby 33 mln widzów, nie udało się pobić do dziś" - pisało o aktorce w 2015 roku "Życie na Gorąco Retro".

W "Krzyżakach" Aleksandra Forda, pokazanych na ekranach polskich kin w 1960 r., zagrała Danusię Jurandównę, słowiańską piękność o długich włosach w kolorze lnu. Co ciekawe, nie musiała nawet zabiegać o tę rolę, reżyser sam zgłosił się do niej z propozycją.

Reklama

Oczywiście nie była debiutantką. Zdążyła już wcześniej zagrać w znaczących produkcjach. Po raz pierwszy na ekranie pojawiła się w "Szkicach węglem" (1956) Antoniego Bohdziewicza. W "Krzyżu walecznych" (1958) Kazimierza Kutza wcieliła się we wdowę po Joczysie, a w "Popiele i diamencie" (1958) Andrzeja Wajdy jako Hanka Lewicka, piosenkarka z hotelu, przejmująco zaśpiewała "Czerwone maki na Monte Cassino". Z kolei w "Zamachu" (1958) Jerzego Passendorfera, opowiadającym o usunięciu Franza Kutschery - kata Warszawy podczas II wojny światowej, oglądaliśmy ją jako Krysię.

Młodą Jurandównę zagrała niezwykle przekonująco, choć prywatnie znacznie się od niej różniła: miała krótsze i kręcone włosy (do roli nakładała perukę) i była dwukrotnie starsza od granej przez siebie Danusi - ta w chwili poznania Zbyszka z Bogdańca ma zaledwie 12 lat. Scena, w której Danusia ratuje ukochanego Zbyszka przed karą śmierci, narzucając swojemu umiłowanemu na głowę chustę i krzycząc: "Mój ci on", weszła na stałe nie tylko do kanonu scen filmowych, ale też do potocznego języka.

Jednak udział w "Krzyżakach" stał się dla Grażyny Staniszewskiej - jak po latach powie z pewną dozą rozgoryczenia - nie trampoliną do dalszej kariery, lecz przekleństwem. Aktorka była kojarzona z graną przez siebie postacią tak mocno, że reżyserzy bali się obsadzać ją w innych rolach.

Grażyna Staniszewska zagrała jeszcze potem m.in. w "Zazdrości i medycynie" czy "Lawie. Opowieści o Dziadach", gdzie wystąpiła jako Kmitowa. Więcej grała w teatrze, m.in. Dramatycznym i Narodowym w Warszawie, ale na początku lat 90. zrezygnowała z aktorstwa, by zająć się życiem rodzinnym.

Grażyna Staniszewska była żoną znanego chirurga, prof. Wojciecha Noszczyka. Mieczysław Kalenik, filmowy Zbyszko, prywatnie przyjaciel rodziny, twierdził, że łączyło ich dobro i wielka klasa. Początek ich znajomości był bardzo niekonwencjonalny. Wojciech Noszczyk, wtedy jeszcze student medycyny, poszedł ze swoim kuzynem do kina na "Krzyż walecznych". Spodobała mu się bardzo grająca w nim młoda aktorka, więc założył się z krewniakiem, że następnego dnia przyprowadzi ją do hotelu Bristol. Stawką był kilogram kawioru.

Zadanie wydawało się niewykonalne - przyszły medyk nie znał przecież aktorki, nie wiedział nawet, gdzie mieszka. Zapytał o to w szkole teatralnej, której studentką wtedy była. Wysłano go do "Dziekanki", słynnego akademika tej uczelni, ale tam dowiedział się, że Grażyna już się wyprowadziła do koleżanki na Langiewicza. Ostatecznie dopadł wybrankę w kinie Śląsk, gdzie odbywał się festiwal filmowy. Nie zważając na to, że właśnie otacza ją tłum wielbicieli, zwrócił się do niej bezceremonialnie: "Nazywam się Wojciech Noszczyk i przyszedłem po panią". Zupełnie zaskoczona taką, jak to później nazwała, bezczelnością, dziewczyna zgodziła się przyjść do Bristolu.

Kuzyn jej przyszłego męża, który przegrał zakład, ocenił ją surowo: "To ta? - miał powiedzieć na stronie do Wojciecha Noszczyka. - Fatalna!". Ten jednak był innego zdania i cztery lata później ożenił się z aktorką.

Po ślubie zamieszkali w domu na warszawskiej Saskiej Kępie. Tam urodziły się ich dzieci: Maria i Bartłomiej, które po latach poszły w ślady swojego znanego już wtedy nie tylko w środowisku medycznym ojca. Profesor Wojciech Noszczyk operował wielu pacjentów, w tym także ludzi ze świata kultury i sztuki, m.in. aktora Andrzeja Szczepkowskiego, który zwykł mawiać: "Każdy z nas byłby nieboszczyk, gdyby nie profesor Noszczyk".

"Państwo Noszczykowie i ich dzieci to taka rodzina, o której chytrzy Anglicy od razu nakręciliby sagę" - stwierdziła kiedyś Agnieszka Osiecka. Ale Grażyna Staniszewska najbardziej ceniła sobie spokój.

Przypomnijmy, że w 2017 roku zmarł Mieczysław Kalenik, aktor znany najbardziej z roli Zbyszka z Bogdańca w filmie "Krzyżacy" Aleksandra Forda. Aktor odszedł 16 czerwca 2017 roku w rodzinnym Międzyrzecu Podlaskim. Miał 84 lata.

Interia/Retro
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Staniszewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy