Reklama

Nie wierzy w bajki

Klnie jak szewc, nosi trampki do sukni wieczorowej, ale w ankietach popularnością ustępuje tylko księżnej Kate.

Kristen Stewart to dziś najlepiej opłacana aktorka w Hollywood - od maja 2011 r. przez rok zarobiła prawie 35 mln dolarów (ponad 110 mln zł)! Fortunę i sławę przyniosła jej rola Belli Swan, ukochanej wampira Edwarda Cullena (Robert Pattinson) w "Sadze: 'Zmierzch'".

Po pięciu częściach kinowego przeboju w świadomości wielu widzów prawdziwe życie 22-letniej gwiazdy tak stopiło się z filmową fikcją, że wielu nie odróżnia już Kristen od Belli. Miliony miłośników tej serii od lat zastanawiają się, czy aktorka naprawdę jest związana z Pattinsonem.

Reklama

Jednak tego lata brukowce opublikowały zdjęcie Kristen w objęciach dwa razy od niej starszego Ruperta Sandersa, żonatego reżysera filmu "Królewna Śnieżka i Łowca" (Stewart zagrała tam główną rolę). Wielbiciele Kristen poczuli się zdradzeni bodaj bardziej niż jej domniemany chłopak.

Aktorka dostawała tysiące listów z pogróżkami, a na jej stronie na Facebooku pojawiały się obelżywe wpisy. W telewizji wygłosiła więc do fanów dramatyczne przeprosiny zakończone gorącym wyznaniem miłości do Roberta.

- Hollywood daje młodym ludziom niebo, a potem wdeptuje ich w ziemię. Życie Kristen to jakiś chory reality show - broniła prywatności aktorki Jodie Foster, której córkę Stewart zagrała 10 lat temu w thrillerze "Azyl".

Niewiele to jednak pomogło: ci, którzy jeszcze niedawno podziwiali tę niepokorną dziewczynę, po skandalu widzieli w niej tylko niewierną Edwardowi Bellę. Jak się okazało, pechowy romans nie tylko zrujnował związek dwojga idoli nastolatków, ale też poważnie wpłynął na zawodowe życie Stewart.

Producenci thrillera "Cali", w którym Kristen miała zagrać, postanowili zastąpić gwiazdę "Zmierzchu" inną aktorką. A twórcy kontynuacji "Królewny Śnieżki i Łowcy" zerwali z artystką kontrakt opiewający na 10 mln dolarów, bo według nich z tak zszarganą reputacją nie pasuje już do roli bajkowej księżniczki.

Zresztą Stewart sama stworzyła sobie wizerunek buntowniczki. Na czerwonym dywanie do wieczorowej sukni nosi trampki. Podczas wywiadów tak klnie, że w telewizji duża część jej wypowiedzi jest zagłuszana elektronicznym piskiem. Nie rozstaje się z papierosem i nie stroni od alkoholu. Na sesji zdjęciowej dla magazynu "Vogue" już o godz. 9:00 rano zażądała szklanki wódki, ale widząc zgorszenie pracowników studia, zmieniła zamówienie na... butelkę białego wina.

- Robię, co chcę. Media wrzuciły mnie do szufladki z napisem: arogantka, ale jednocześnie oczekują ode mnie, że będę idolką słodkich dziewczynek. Uwielbiam kręcić filmy, ale chrzanię status gwiazdy. Nie umiem uśmiechać się na zamówienie, nie wiem, co mówić, kiedy gospodarz talk-show zasypuje mnie głupimi żartami. I nie będę sprzedawać własnego życia. Cholera, to nie towar! - zżyma się aktorka i polujących na nią paparazzich nazywa karaluchami.

- Myślę, że kiedyś przez tę popularność zabije mnie jakiś wariat, który śledzi mnie na Twitterze - dodaje z goryczą. Nie jest jednak tylko obrażoną na świat skandalistką, ale też odpowiedzialną i hojną osobą.

Kiedy przygotowywała się do roli striptizerki w filmie "Witamy u Rileyów", poznała kilka kobiet z półświatka. Poruszona ich opowieściami stworzyła i finansuje sieć domów pomocy dla tych, które chcą zerwać z prostytucją.

Wspiera Czerwony Krzyż i ofiary kataklizmów. I dba o ekologię: niedawno za 2,2 mln dolarów kupiła w Los Angeles energooszczędny dom zasilany przez baterie słoneczne. Poważnie myśli też o swojej karierze: marzy, że kiedyś będzie reżyserować filmy, i to nie rozrywkowe.

- Chcę opowiadać o rozpaczy, konfliktach i tragediach. Sama jestem raczej nieszczęśliwa i nie wiem, czy kiedykolwiek czułam się całkiem spełniona i zadowolona. Na ekranie byłam królewną, ale nie wierzę w baśnie ani w księcia z bajki. Kawałki o szczęśliwych bohaterach to nuda i fałsz - uważa.

A postaci, które grała, także częściej cierpią, niż cieszą się życiem. Tak, jak rozdarta między światami ludzi i wampirów Bella - rola, która towarzyszy aktorce od czterech lat.

- Wolałam, kiedy ludzie myśleli, że Bella to ja, bo chowałam się za nią jak za maską. Teraz widzą we mnie Kristen i znają każdy szczegół z mojego życia. Czuję się naga. Dlatego ulżyło mi, że kończymy pracę nad tym filmem - mówiła Stewart na planie "Sagi 'Zmierzch': Przed świtem. Część 2".

Chyba za wcześnie się ucieszyła: producenci serii, która zarobiła już 2,5 miliarda dolarów, zapowiedzieli, że nakręcą następny jej "odcinek". A Kristen i Robert tuż przed premierą piątej części wampirzej sagi podobno znów się zeszli, wywołując kolejną falę plotek i domysłów, czy ich związek nie jest tylko marketingowym trikiem.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

To i Owo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama