Reklama

Nie ma bata na... Zamachowskiego

Jedną z końcowych scen najnowszego filmu Piotra Wereśniaka "Nie ma bata na wariata", rozgrywającą się w stodole, nagrano w czwartek, 24 października, na przedmieściach Warszawy. W zdjęciach wziął udział Zbigniew Zamachowski. Aktor wcielił się w postać Mytnika - pełnomocnika greckiego inwestora. Bohater trafił do stodoły po weselu. Uznał, że jest bankrutem i postanowił targnąć się na swoje życie.

Zamachowski powiedział, że postanowił zagrać w "Nie ma bata na wariata" przede wszystkim ze względu na to, że jest to komedia - "zabawna, mądrze napisana". "Ostatnio trochę nam brak takich" - zaznaczył. Wspomniał, że o jego decyzji przesądziła także osoba Piotra Wereśniaka, z którym już wcześniej pracował.

"Bardzo dobrze współpracowało mi się z nim przy Stacji. Ważna jest też obsada. Spotkaliśmy się w bardzo miłym, sympatycznym gronie aktorów. Mam nadzieję, że atmosfera, która towarzyszy nam poza planem przeniesie się na ekran" - zwrócił uwagę Zamachowski.

Reklama

Jedynym utrudnieniem w pracy - jak zaznaczył - jest dla aktorów jesienna aura. "Wszystkim nam dokucza aura. Powinniśmy tak naprawdę robić ten film latem. Jest bardzo zimno. Mieliśmy bardzo dużo nocnych zdjęć, gdzie udawaliśmy, że jest lato, a temperatura oscylowała w granicach zera. Zwłaszcza panie miały naprawdę trudne zadanie - w cieniutkich sukienkach ślubnych" - wspomniał.

"Nie ma bata na wariata" to komedia obyczajowa z elementami komedii familijnej - jak powiedział reżyser Piotr Wereśniak. "Jest to komedia o chłopie-ogrodniku, który ma swój kawałek ziemi, swoje szklarnie. Pobliskie miasto rozrosło się i podeszło mu pod płot. Nagle ten jego kawałek ziemi zaczął być wart straszne pieniądze. To z kolei zainteresowało jego dzieci - do tej pory żyjące w mieście. Ojciec czywiście ziemi sprzedać nie chce. Chce natomiast - jak to mówi - wyprowadzić dzieci na ludzi i nauczyć je, co jest w życiu ważne" - opowiedział reżyser.

W filmie - jak zaznaczył - jest wiele śmiesznych dialogów. "Nie jest to jednak film robiony wyłącznie dla pustego śmiechu. Jest tutaj morał, bardzo zabawna i zaskakująca puenta" - zwrócił uwagę.

Wereśniak podjął się realizacji "Nie ma bata..." przede wszystkim dlatego, że chciał się zmierzyć z komedią. "Komedia jest zawsze wyzwaniem. Jest to rzecz trudna i przez to interesująca" - powiedział. Zaznaczył, że w Polsce nie kręci się teraz komedii obyczajowych. "Kręci się komedie kryminalne lub z elementami kryminału. To jest czysta komedia obyczajowa" - podkreślił. "Zainteresowało mnie także to, że jest to film pozytywny. Z nikogo złośliwie się nie śmiejemy, wszyscy bohaterowie dają się lubić. Grają tu także lubiani aktorzy, którzy gwarantują, że będzie śmiesznie, niegłupio, sympatycznie" - zaznaczył.

W postać ogrodnika, Mańka Koseli, wcielił się Andrzej Grabowski, w postać jego żony, Gieńki - Joanna Żółkowska. W rolach dzieci występują Małgorzata Kożuchowska - Zośka i Paweł Deląg - Janek. Grają także Katarzyna Bujakiewicz i Bartłomiej Topa.

Operatorem obrazu jest Arkadiusz Tomiak, operatorem dźwięku - Andrzej Słomkowski. Scenografię zaprojektowała Anna Wunderlich, kostiumy - Elżbieta Radke.

Film powstaje za prywatne pieniądze. "Nie ma tutaj żadnego wkładu Komitetu Kinematografii, który jak wiadomo przestał istnieć. Zresztą w ogóle polska kinematografia, w sensie instytucjonalnym, w sensie mecenatu państwowego filmu, nie istnieje. Robienie filmu za prywatne pieniądze jest teraz jedyną drogą" - uznał Wereśniak.

Budżet filmu wynosi około 3 mln zł. Producentem jest Tadeusz Lampka (MTL Maxfilm), dystrybutorem Włodzimierz Otulak (Vision). Zakończenie zdjęć jest planowane na sobotę, 26 październiak. Premiera filmu - na wiosnę 2003 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zamachowski Zbigniew | Monika Richardson | Ziemia | komedia | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy