Reklama

NATO przekonuje filmowców, by nie przenosili premier do internetu

Zamknięcie kin z powodu pandemii koronawirusa sprawiło, że coraz więcej nowych filmów trafia bezpośrednio do internetu. Dzieje się tak zarówno w przypadku premier, które nie doszły do skutku, jak i filmów, które premiery miały tuż przed wprowadzeniem restrykcji. Skracanie okresu pomiędzy premierą kinową, a internetową nie podoba się NATO (National Association of Theater Owners). Jej członkowie, posługując się najświeższymi badaniami, próbują przekonać dystrybutorów, że taka praktyka pozbawia ich zysków.

Zamknięcie kin z powodu pandemii koronawirusa sprawiło, że coraz więcej nowych filmów trafia bezpośrednio do internetu. Dzieje się tak zarówno w przypadku premier, które nie doszły do skutku, jak i filmów, które premiery miały tuż przed wprowadzeniem restrykcji. Skracanie okresu pomiędzy premierą kinową, a internetową nie podoba się NATO (National Association of Theater Owners). Jej członkowie, posługując się najświeższymi badaniami, próbują przekonać dystrybutorów, że taka praktyka pozbawia ich zysków.
Horror "W lesie dziś nie zaśnie nikt" zadebiutował w internecie tydzień po planowanej, ale z powodu koronawirusa odwołanej, premierze kinowej /fot. Michał Chojnacki/Akson Studio /materiały dystrybutora

Zrobione przez firmę Ernst & Young na zlecenie NATO wskazują, że im dłużej studio zwleka z premierą filmu w obiegu domowym, tym większe zyski przynosi to wszystkim. Według tych danych znacząco zwiększa się zarówno zysk z kin, jak i później z obiegu na VOD i innych nośnikach. Badania dowodzą też, że film, który trafia do obiegu domowego 108 dni po premierze kinowej, przynosi blisko dwa miliony dolarów zysku więcej niż w sytuacji, gdyby trafił na VOD dziesięć dni wcześniej. Zyski z premiery kinowej stanowią według tych danych aż 67 proc. wszystkich zysków, jakie generuje film.

To dlatego NATO z niepokojem patrzy na skracający się czas upływający pomiędzy premierą kinową, a pojawieniem się filmu na innych nośnikach. Działo się tak już przed pandemią koronawirusa. "W 2012 roku filmy pokazywane były w kinach średnio przez 102 dni, a do obiegu domowego trafiały po 112 dniach od premiery. W 2017 roku filmy były grane w kinach średnio przez 94 dni, a w obiegu domowym pojawiały się już po 85 dniach" - czytamy w raporcie opublikowanym przez portal "Variety".

Reklama

Jednocześnie NATO zapewnia, ze wypracowany przez lata model dystrybucji nie powinien zmienić się z powodu pandemii koronawirusa i zamknięcia kin. Wskazuje, że większość filmów, których premiery zostały zaplanowane na okres od marca do czerwca tego roku, zamiast trafić na VOD czeka na premiery kinowe, których terminy zostały przeniesione w czasie.

Szacuje się, że amerykańskie kina pozostaną zamknięte przynajmniej do czerwca. Daje to dużo czasu producentom i dystrybutorom filmowym na to, by zastanowić się nad tym, jaki sposób dystrybucji filmów będzie najlepszy, by zapewnić jak największe zyski. Oczywistym jest, że badania zlecone przez związek właścicieli kin optować będą za utrzymaniem dotychczasowego modelu.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: NATO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy