Reklama

Najsłynniejsza kobieta świata

20 września na ekrany kin trafi filmowa biografia księżnej Diany, z tytułową rolą Naomi Watts ("Niemożliwe"). W internecie pojawił się właśnie polski zwiastun produkcji Olivera Hirschbiegela ("Upadek").

"Diana" to fascynujący i niejednoznaczny filmowy portret księżnej Walii - światowego symbolu dobroci i współczucia - a dokładniej rzecz ujmując, dwóch ostatnich lat jej życia, wypełnionych miłością i działalnością charytatywną, przerwanych tragiczną śmiercią 31 sierpnia 1997 roku.

W tytułową rolę ikonicznej księżnej wcieliła się dwukrotnie nominowana do Oscara brytyjska aktorka Naomi Watts. W pozostałych rolach wystąpili: znany z serialu "Zagubieni" Naveen Andrews, który zagrał dr Hasnata Khana, skrytego ukochanego Diany, a także śmietanka brytyjskich aktorów - Douglas Hodge, Geraldine James, Charles Edwards oraz Juliet Stevenson.

Reklama

Za kamerą "Diany" stanął Oliver Hirschbiegel, nominowany do Oscara za przełomowy "Upadek" - obraz opowiadający o ostatnich dniach życia Adolfa Hitlera. Scenariusz do filmu napisał z kolei światowej klasy dramaturg Stephen Jeffreys, tworząc poruszającą i wielowymiarową historię miłosną, w której opowiedział o tym, w jaki sposób szczęście osobiste pozwoliło Dianie osiągnąć humanistyczną wielkość.

Aby opowiedzieć szczerą oraz wierną faktom historię o ostatnich latach księżnej Diany, na planie zgromadziła się ekipa wybitnych specjalistów, wliczając w to autora zdjęć Rainera Klaussmana, scenografkę Kave Quinn, kostiumografa Juliana Daya, charakteryzatorkę Noriko Watanabe, montażystę Hansa Funcka oraz nagrodzoną Oscarem kompozytorkę Rachel Portman.

Metamorfoza księżnej Diany

Film opowiada o przemianie Diany z lekko depresyjnej, samotnej kobiety w osobę, która w życiu osobistym znalazła spełnienie, na czym zyskało jej życie zawodowe. Wewnątrz tej opowieści rozgrywa się historia miłosna Diany i Khana.

"To ważne, by ludzie ją poznali, bowiem w ich miłości było coś prawdziwego i szczerego. Jednocześnie jest to niby baśniowa przypowieść - przeciętny mężczyzna, pochodzący z innej kultury, zakochuje się w najbardziej znanej kobiecie świata" - wyjaśnia reżyser Oliver Hirschbiegel, który chciał pokazać w filmie jak najwięcej oblicz księżnej.

"Kiedy poznajemy Dianę na początku filmu, jej życie tkwi niejako w letargu. W Kensington Palace żyje w izolacji, nie jest jeszcze rozwiedziona, szuka jakiegoś celu" - dodaje reżyser, który aby podkreślić narastającą samotność księżnej, zdecydował się nakręcić kilka scen ukazujących Dianę w trakcie wykonywania codziennych czynności w swoim apartamencie. Zostają one potem skontrastowane ze scenami z życia publicznego.


"Kiedy Diana poznaje Khana, doskonale rozumie wagę nie tylko dawania miłości, co zawsze potrafiła wspaniale czynić, ale także jej otrzymywania od innych" - wyjaśnia Hirschbiegel.

Reżyser podąża za ich związkiem do momentu, gdy kochankowie zdają sobie sprawę ze smutnej prawdy, że choć pod względem duchowym i emocjonalnym są dla siebie stworzeni, ich losy nigdy nie będą mogły zostać złączone. "Oboje potrafili rozpoznawać ludzkie potrzeby i uzdrawiać tych, którzy potrzebowali pomocy. Choć to on był doktorem, ona również posiadała tego typu kojącą energię. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, potwierdzają, że gdy wzięła kogoś za rękę, ta osoba od razu trochę ożywała" - wyjaśnia reżyser.

To ich w pewnym sensie połączyło, dało celowość życiu. Kto wie, co by się stało, gdyby Diana dzisiaj żyła?".

Całkiem niedawno Hasnat, otwierając szpital w Pakistanie, powiedział, że gdyby nie jej tragiczna śmierć, Diana byłaby tam, u jego boku, albo jako jego żona, albo żona kogoś innego. "To pozwala zrozumieć, że z jego punktu widzenia ich związek się nie zakończył, choć druga szansa nigdy nie była mu dana" - kontynuuje Hirschbiegel.

Brytyjskość wpisana w DNA

W roli Diany filmowcy od razu widzieli Naomi Watts. "Nie znam innej aktorki, która byłaby w stanie poradzić sobie z takim wyzwaniem" - wyznaje szczerze reżyser. "Naomi jest niczym kameleon - wiadomo, że to ona, ale jednocześnie staje się graną przez siebie postacią do tego stopnia, że ciężko je od siebie odróżnić" - dodaje producent Robert Bernstein. "To brawurowa aktorka, która w większości swoich ról mierzy się z intensywnymi emocjami. Wniosła do tej postaci świeżość i wiarygodność".

Dla filmowców ważne było również, iż Watts jest rodowitą Brytyjką. "Naomi ma brytyjskość wpisaną w swój kod DNA. Dokładnie pamięta, gdzie była w dniu, kiedy ogłoszono śmierć Diany, w jaki sposób to na nią wpłynęło i jak zareagował cały świat. Ona po prostu weszła w tę rolę. Sama tylko jej umiejętność naśladowania głosu Diany sprawia, że chce się płakać" - kontynuuje producent. Niemniej jednak decyzja o przyjęciu tego aktorskiego wyzwania nie przyszła Watts łatwo. "Długo o tym myślałam, ponieważ to była jedna z najbardziej znanych kobiet naszych czasów, a to wiąże się z dużą presją oczekiwań. Wszystkim wydawało się, że ją znają, więc zastanawiałam się, czy będę potrafiła uczynić ją swoją bohaterką, którą potrafię zrozumieć" - zwierza się aktorka.

Filmowcy nie dawali jednak za wygraną, więc Watts zgodziła się przeczytać scenariusz pióra Jeffreysa. I jednocześnie zaczęła sama poszukiwać informacji o Dianie, uświadamiając sobie, że nie wiedziała o niej tak naprawdę wielu rzeczy. To okazało się decydującym aspektem. "Zafascynowała mnie koncepcja opowiedzenia o niej za pomocą historii miłosnej, o której niewielu miało pojęcie. Zdałam sobie sprawę, że nie wiedziałam zbyt wiele o jej życiu, dzięki czemu mogłam spróbować stworzyć ciekawą i wiarygodną postać" - informuje Watts, która ostatecznie stwierdziła, że rola Diany zawiera w sobie wszystko, czego poszukuje jako aktorka.

"Uwielbiam wcielać się w kobiety skomplikowane, pełne sprzeczności, a Diana miała tego w nadmiarze. Czasami była silna i buntownicza, ale potrafiła być także filuterna, psotna, a także niezwykle mądra. Interesuje mnie oglądanie takich kobiet w kinie".

Tak się również złożyło, że aktorka była zafascynowana "Upadkiem", określając go mianem arcydzieła. "Kiedy spotkałam się z Oliverem, zrozumiałam, że on popadł w obsesję na punkcie zrozumienia Diany. Usiedliśmy razem i porównaliśmy nasze interpretacje różnych aspektów jej życia. Wiedziałam, że tworzenie tej roli będzie w dużej mierze wynikało z zaufania do niego oraz scenariusza" - ujawniła Watts.

Kilka tygodni później aktorka przeniosła się do Londynu, gdzie niedługo później stała się na planie filmowym księżną Dianą.

Kontrowersyjny wywiad

"Do tej roli przygotowywałam się o wiele dłużej i mocniej niż zazwyczaj"- przyznaje aktorka. Dla Watts najważniejszym aspektem roli był głos księżnej. "Przez sześć długich tygodni pracowałam z Penny Dyer i Williamem Conacherem, którzy uczyli mnie odpowiedniego akcentu. Byłam świadoma faktu, że w tym przypadku nie mogłam choćby na sekundę odpuścić" - mówi aktorka. "Wszyscy dobrze pamiętamy głos Diany. Była arystokratką, ale nie mówiła tym sztywnym, formalnym językiem, lecz ciepłym i współczesnym, który był o wiele atrakcyjniejszy dla słuchających".

Aktorka skupiła się przede wszystkim na słynnym, kontrowersyjnym wywiadzie Martina Bashira z Dianą, czerpiąc z tej rozmowy najwięcej informacji na temat stylu wysławiania się księżnej. "Oglądałam go na okrągło przed rozpoczęciem zdjęć, słuchałam także samego nagrania dźwiękowego" - wspomina aktorka, która studiowała wywiad również pod kątem manieryzmów i mimiki Diany.

Im dłużej Watts wsłuchiwała się w rozmowę, tym bardziej podziwiała księżną. "Wiem, że ludzie różnie reagowali na ten wywiad, ale uważam, że Diana odpowiadała błyskotliwie. Myślę, że ja bym zrobiła dokładnie tak samo. Jeśli starczyłoby mi odwagi... Ta kobieta miała 19 lat, kiedy trafiła do świata rodziny królewskiej, nie będąc w ogóle na to przygotowana. Podziwiam ją za to, że walczyła z wszelkimi przeciwnościami losu, by uzyskać choć odrobinę szczęścia".

Peruka, nos i brwi

Kiedy rozpoczęła się faza pre-produkcyjna, Watts zaczęło blisko współpracować z Noriko Watanabe, która odpowiadała za jej charakteryzację oraz styl uczesania, korzystając z setek zdjęć Diany z 1995, 1996 i 1997 roku. Filmowcy informują, że choć było dla nich ważne, by Watts wyglądała wiarygodnie w oczach publiczności, nie chcieli, by stała się karykaturą. "Naomi nie jest idealnie podobna do Diany, nie tego zresztą chcieliśmy" - wyjaśnia Bernstein. "To nasza interpretacja jej osoby, a wygląd jest częścią tej interpretacji".

Styl uczesania Diany był jednym z najbardziej znanych i fotografowanych na całym świecie, w pewnym sensie dokumentując kolejne etapy jej życia. Dla Watts transformacja rozpoczęła się więc wraz z peruką. "Mieliśmy cztery różne peruki, bowiem pomiędzy 1995 a 1997 rokiem Diana miała cztery style uczesania różniące się długością włosów oraz ich kolorem. W trakcie zdjęć była to pewna trudność, bowiem zdarzało się, że musieliśmy zmieniać peruki cztery razy w ciągu jednego dnia" - wspomina aktorka.

Kolejną niezwykle ważną cechą wyglądu Diany był jej nos. "Mamy zupełnie inne nosy, więc chciałam, by mój stał się nieco ostrzejszy, ale żeby też nie przykuwał zbytnio uwagi" - kontynuuje Watts. Aktorka i filmowcy wypróbowali kilka różnych opcji, by ostatecznie zdecydować się na małą protetyczną końcówkę na czubku nosa. Hirschbiegel z kolei twierdził, że najważniejsze są oczy. Ta przemiana wymagała użycia sporych pokładów mascary, a w przypadku wywiadu z Bashirem także dodatkowej kredki do oczu.

Żeby jeszcze bardziej przypominać Dianę, Watts zgoliła również swoje brwi. "Charakteryzacja była tak naprawdę dość prosta, bo wszystko opierało się na jej oczach. Było w nich coś niesamowitego. Potrafiły zmieniać się z nieśmiałych i kruchych w silne, pewne siebie, dzięki którym kontakt wzrokowy wydawał się niemalże konfrontacyjny. Ze względu na jej oczy niektóre sceny mogliśmy ograć jednym tylko spojrzeniem" - wyjaśnia aktorka.

Niebieska suknia wieczorowa

Kolejnym atrybutem fizycznym było ćwiczenie obracania twarzy w odpowiednim kierunku. "Moja twarz z natury zwraca się w prawo, podczas gdy Diany w lewo. Nauczenie własnej twarzy tak prostej rzeczy okazało się niezwykle trudne" - kontynuuje aktorka. Wielką rolę w transformacji Watts odegrały również kostiumy. Na szczęście garderoba Diany została bardzo starannie udokumentowana przez fotografów.

Kostiumograf Julian Day skupił się na prostocie kolorów - niebieskiego, czarnego, beżowego oraz kremowego. "W ciągu ostatnich lat życia Diana znacznie uprościła swój styl ubierania, stawiała na elegancję oraz klasyczność. Nie nosiła zbyt wielu wzorów" - mówi Day. "Rozmawialiśmy z Naomi długimi godzinami o tym, w czym się najlepiej czuje. Ważne było, by pożenić to, co pasowało do Diany oraz to, co pasuje do Naomi".

Day zwrócił się także do kilku projektantów. Versace, jeden z ulubieńców Diany, stworzył na potrzeby filmu idealną replikę niebieskiej sukni wieczorowej, którą księżna miała na sobie na przyjęciu charytatywnym Victora Changa w Sydney. A Jacques Azaguary, kolejny z projektantów, których Diana uwielbiała, pożyczył na potrzeby produkcji filmu dwie suknie noszone niegdyś przez księżną.

Nie wszystkie kostiumy noszone na planie przez Watts były natomiast idealnymi replikami. "Chcieliśmy naśladować jej styl, a nie idealnie go skopiować. Niektórym może to przeszkadzać, ale nie kręcimy tu dokumentu" - opowiada Day. "Ludzie nie wiedzą, co miała na sobie podczas wielu wydarzeń, więc postanowiłem dopasować się do preferowanego przez nią stylu, a nie tylko małpować".

Diana trafi na ekrany polskich kin 20 września. Dystrybutorem obrazu jest Monolith Films.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Diana [film] | Naomi Watts | księżna Diana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy