Reklama

Najgorsze filmy roku

"Tylko" cztery polskie, jeden czeski i aż sześć produkcji z Hollywood - a wśród nich filmy akcji, science-fiction i horrory. Oto najgorsze filmy roku!

Jak co roku, robimy zestawienie produkcji, które należało omijać szerokim łukiem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Podsumowując oceny naszych recenzentów, wytypowaliśmy 11 filmów, które nie wzbudziły w nich żadnych pozytywnych odczuć. Oto parszywa jedenastka 2013!


"Polski film" - 2

Nie cierpię malkontentów, którym na dźwięk słów "polski film" z ust zaczyna płynąć potok inwektyw. W tym przypadku jednak należałoby ich wysłuchać i, na domiar złego, przyznać rację - tak zaczyna swój tekst o czeskim "Polskim filmie" Artur Zaborski.

Reklama

Reżyser Marek Najbrt "Polaków próbuje przekonać, że Czesi najzabawniejsi są w swoim rozmemłaniu i niedorobieniu, zaś Czechów, że Polacy najśmieszniejsi są wtedy, kiedy próbują rozkręcić biznesik, na przykład, robiąc film. Efekt jest taki, że nie śmieją się widzowie ani po jednej, ani po drugiej strony granicy. Nie pomaga nawet, zdawałoby się, dobra na wszystkie smutki i bolączki przyjaciółka - czysta, lejąca się z ekranu w ilościach hurtowych" - podsumowuje recenzent. Przeczytaj całą recenzję!


"Noc oczyszczenia" - 2

Nihilizm, darwinizm, nierówna walka klas - parafrazując stary dowcip, mocne słowa jak na horror klasy C. "Noc Oczyszczenia" sięga po tematy, których nie potrafi unieść. Kiedy powtórzone zostają kilka razy tezy o konieczności wyładowania agresji, kiedy zapada zmrok i w powietrzu rozbrzmiewa ostrzegawcza syrena, rozpoczyna się gatunkowe karaoke, i to takie wykonywane przy akompaniamencie zdartej płyty - opisuje swoje wrażenie z seansu horroru Jamesa DeMonaco Piotr Mirski. Przeczytaj całą recenzję!


"Intruz" - 2

"Intruz" miał wprowadzać nową jakość w filmach science-fiction. Jeśli jednak udaje mu się cokolwiek osiągnąć w kinie gatunkowym, to tylko - i w dodatku niezamierzenie - na płaszczyźnie komedii - po raz kolejny nie ma litości dla recenzowanego filmu Zaborski - Po projekcji tego filmu naturalną reakcją wydaje się minuta ciszy, kiedy w pełni rozgrzeszona jest nostalgia za serią "Zmierzch". Przeczytaj całą recenzję!


"Bejbi blues" - 2

Nie ma sensu pisać nic o realizmie, bo choć twórcy pieją, że to kino społeczne, które mówi o polskich nastolatkach, samotnych matkach, współczesnym egoizmie i samotności w tłumie (sic!), to tak naprawdę chyba łatwiej zidentyfikować się z nawet najbardziej zamkniętą grupą społeczną (mormoni, amisze, scjentolodzy?), niż z tą europejską młodzieżą - tak Joanna Ostrowska opisuje "Bejbi blues". - Rosłaniec próbuje szokować głupotą i niedojrzałością swoich bohaterów, ale nie ma żadnego dystansu do swoich zapędów. (...) Nie, ręce same nie składają się do oklasków - ręce zwyczajnie opadają z bezsilności. Chciałabym o tym filmie jak najszybciej zapomnieć. Przeczytaj całą recenzję!


"Dzień kobiet" - 2

Reżyserski debiut znanej piosenkarki Marii Sadowskiej jest - według artystki - filmem o kobietach i dla kobiet. Warto dodać, że zwłaszcza dla tych, które namiętnie oglądają telewizyjne tasiemce - zaczyna swój tekst "Supermarket ludzkich spraw" Tomasz Bielenia. - Nic nie jest tu pokazane zbyt dosadnie, ostrze socjologicznej krytyki stępione jest obowiązkową domieszką mało wyrafinowanego poczucia humoru, a katalizatorem ekranowych wydarzeń są kolejne tragedie, które spotykają drugoplanowe protagonistki filmu - dodaje recenzent. Przeczytaj całą recenzję!


"Podejrzani zakochani" - 2

Po raz kolejny plastikowy, absurdalny, momentami żenujący światek skarlałej wyobraźni niektórych twórców został odtworzony. W tym przytulnym, sztucznym, polskim piekiełku nic już nie zaskakuje. Można byłoby biczować "Podejrzanych zakochanych" godzinami. Pisać o gejowskich dowcipasach z łazienki, czepiać się niezbyt umiejętnej próby naśladowania "Bridget Jones", czy "Masz wiadomość". Chyba nie warto. Taki mamy Manhattan, na jaki sobie zasłużyliśmy - Joanna Ostrowska po raz kolejny udowadnia, że nazwisko pasuje do niej jak ulał. Przeczytaj całą recenzję!


"Olimp w ogniu" - 1

Myślałam, że jako widz kinowy jestem w stanie znieść sporą dozę absurdu. Są jednak granice. Bo czy można podejść do "Olimpu w ogniu" jako typowego kina akcji? Nie da się. Gdyby Antoine Fuqua miał choćby gram dystansu do siebie, historii i swojej pracy, pewnie całość uratowałaby się jako dodatek do popcornu i kolejna popkulturowa historia o dzielnym bohaterze ratującym świat. Wszystko jest jednak tak "seriozne", że wywołuje jedynie zażenowanie - nie ma litości dla filmu akcji z Aaronem Eckhartem i Gerardem Butlerem w rolach głównych Martyna Olszowska. Przeczytaj całą recenzję!


"One Direction" - 1

Sportretowani dwudziestolatkowie zachowują się tak, jakby nie byli ludźmi, tylko śpiewającymi robotami, wiecznie szczerzącymi się do kamery. Nikt nie odczuwa tu popędu seksualnego, nikogo nie boli brzuch, nikt nie ma złego humoru, doła, pryszcza, problemów, stresów ani zmartwień. Nikt nikomu przykrości nie sprawi, głosu nie podniesie, języka nie wystawi. Do tej lukrowanej krainy wiecznego szczęścia zło nigdy nie dotarło. Klasowy awans bohaterów z proletariatu Wielkiej Brytanii i Irlandii zaprowadził ich wprost do idealnego świata Barbie i Kena. Świata przepełnionego kiczem, lukrem i plastikiem - podsumowuje swoją recenzję filmu dokumentalnego Morgana Spurlocka Artur Zaborski. Przeczytaj całą recenzję!


"1000 lat po ziemi" - 1

"1000 lat po Ziemi" pokazuje, że z talentu M. Nighta Shyamalana zostały tylko zimne zgliszcza, jałowy grunt, z którego nic już chyba nie wyrośnie - to jedno ze spostrzeżeń Piotra Mirskiego. - Można rozkładać na czynniki pierwsze poszczególne sceny, szukać w nich błędów, można próbować uchwycić za pomocą fachowych terminów specyfikę porażki Shyamalana, ale i tak najlepszym słowem na opisanie "1000 lat po Ziemi" będzie: "pustka". To film opróżniony z jakichkolwiek zalet, zapadający się w sobie z każdą minutą, tak martwy, że bardziej już się nie da. Przeczytaj całą recenzję!


Straszny film 5 - 1

Ten film naprawdę jest straszny - nie pozostawia złudzeń Artur Zaborski. - Ubolewanie nad jakością poczucia humoru w tego typu produkcjach ma taki sens, jak utyskiwanie na daltonistę, że nie docenia kolorystycznej kompozycji naszego pokoju. Wydawałoby się więc, że idąc do kina na kolejną odsłonę strasznej serii, spodziewać można się poczucia humoru niskich lotów i bezwzględnego obśmiania parodiowanych filmów. Problem polega jednak na tym, że te - zdawałoby się proste - oczekiwania nie zostają zaspokojone nawet w najmniejszym stopniu. Przeczytaj całą recenzję!


"Ostra randka 3D" - 0

To w tym roku jedyny w naszym zestawieniu obraz, który otrzymał ocenę "0". Za powód tak niskiej noty niech wystarczy poniższy fragment recenzji Joanny Ostrowskiej: W przypadku najnowszego filmu Macieja Odolińskiego w pełni świadomie można podarować sobie wysiłek stworzenia jakiegokolwiek tekstu krytycznego. Wypada chyba tylko ograniczyć się do stanowczego "nie" i postawieniu zera. Prawdopodobnie wystarczyłoby napisać po prostu "brak komentarza", bo rzeczywiście trudno zebrać myśli i sklecić te kilka zdań po seansie "Ostrej randki 3D". Na wspomnienie tego "piekielnego" seansu do głowy przychodzą tylko mordercze myśli. Przeczytaj całą recenzję!


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy