Reklama

Najgorsze filmy 2014 roku!

Znów chodzimy do kina na polskie filmy, kolejne rodzime produkcje plasują się w czołówce zestawień box office, jednak krytycy pozostają niewzruszeni. Na liście najgorszych filmów 2014 roku - według recenzentów INTERIA.PL - znalazło się aż... sześć polskich tytułów!

Niespełna pół roku nasi recenzenci wytrzymali i dzielnie oceniali obejrzane filmy w skali 1-10. Dopiero końcówka maja przyniosła zmianę.

Nie wytrzymała Joanna Ostrowska, która jako pierwsza w tym roku ( i jedyna) przyznała filmowi 0 punktów. O jaki film chodzi? Oczywiście polski... W filmie "Dżej Dżej" Macieja Pisarka (premiera 30 maja) Borys Szyc zagrał mężczyznę, który zakochał się w swoim GPS-ie, mającym piękny, kobiecy i zmysłowy głos... (czyżby inspiracje filmem "Her" / Ona"?).

Na seansie filmu "Dżej Dżej" nasza recenzentka poczuła się "bezbronna". "Nie wiadomo, czy wyjść z kina już po pierwszym kwadransie, czy zaryzykować mocno destrukcyjną przyjemność pozostania w kinie trochę dłużej" - napisała Ostrowska. "Trudno zdecydować, co w filmie Pisarka jest najbardziej żenujące. Mizoginiczny i ewidentnie seksistowski scenariusz, czy może momentami rasistowskie i ksenofobiczne dowcipy z fantazji seksualnych bohaterów. Co ciekawe, jest tylko jeden ewidentnie homofobiczny dialog, co można uznać za element zaskoczenia" - dodała.

Reklama


Recenzentom do gustu nie przypadła również najnowsza komedia romantyczna Ryszarda Zatorskiego "Dzień dobry, kocham cię" (premiera 7 listopada). I pomógł jej nawet rozbrajający uśmiech bohaterki serii reklam pewnej telefonii komórkowej, aktorki Barbary Kurdej-Szatan...

"Kimkolwiek, Drogi Czytelniku, byś nie był, trzymaj się od tego filmu z daleka. W przeciwnym razie czeka cię półtoragodzinna jazda bez trzymanki z dowcipami w rodzaju: 'Lekarz mnie przejechał', 'Chyba: przeleciał'!' i jednym z najnudniejszych scenariuszów dekady, w którym bohaterowie błądzą po omacku, udając, że znaleźć się nie potrafią" - stwierdził w swej recenzji Artur Zaborski. "Cóż, to nie pierwszy i nie ostatni żenujący obraz rodzimej produkcji, ale tego, że w ogóle powstał, należy żałować podwójnie" - dodał autor. Ocena filmu? 1/10 punktów.


Czy wypada filmowi o Janie Pawle II przyznać niską notę? Bardzo niską notę? Nie ma wyjścia, jeśli produkcja jest aż tak nieudana...

W związku z kanonizacją Ojca Świętego Jana Pawła II 2 maja do kin trafił dokument "Jan Paweł II - Santo Subito. Świadectwa świętości", w którym twórcy zadają pytanie: w jaki sposób Jan Paweł II jest wciąż obecny wśród ludzi? Odpowiedzi szukają w różnych częściach świata, docierając do osób, których życie, w rozmaity sposób, naznaczone jest obecnością Papieża.

"Wiara czyni cuda, ale nawet ta najgłębsza nie uczyni tego filmu lepszym. 'Jan Paweł II - Santo Subito. Świadectwa świętości' to zbiór naiwnych wypowiedzi ludzi, którzy za sprawą papieża-Polaka przeszli metamorfozę. (...) Kiepska selekcja materiału i niejasna granica między naiwnością a wiarą powodują ryzyko, że film Piotra Dziubaka może stać się bronią w rękach właśnie przeciwników kanonizacji. Fenomen Jana Pawła II - świętego czy człowieka - zdaje się sięgać o wiele głębiej" - dodał Artur Zaborski, a film ocenił na 1/10 punktów.


Do filmów, które zostały bardzo surowo ocenione i otrzymały zaledwie 1 punkt na 10 możliwych, dołączył amerykański horror "Diabelska plansza Ouija" (premiera 24 października). Film opowiada o grupie nastolatków, która bawi się tablicą do wywoływania duchów i sprowadza na siebie nadprzyrodzone siły.

"Horror, rzecz jasna, jest gatunkiem, który od wielu dekad z apetytem zjada swój ogon. Jednak nawet ze znanych elementów można zbudować coś ciekawego i fajnego, co udowodnił ostatnio chociażby James Wan w bardzo dobrym 'Naznaczonym', świetnym 'Naznaczonym: rozdział 2' i przyzwoitej 'Obecności', filmach, które bronią się pastiszem, żywymi i sympatycznymi bohaterami, perfekcyjnym rzemiosłem. Żadnej z tych zalet nie ma w 'Diabelskiej planszy Ouija'. Stiles White kręci kolejne sceny tak beznamiętnie, że gdyby nawet miał dystans do materiału, to nie dałoby się go zauważyć" - napisał bezlitośnie w swej recenzji Piotr Mirski.


Teraz pora na filmy, które otrzymały zaledwie 2 punkty. Takich tytułów w tym roku było kilka, w tym trzy to produkcje polskie.

"Zabić bobra" (premiera 21 marca) to "histeryczna i niezgrabna opowieść o traumie i szaleństwie, w jakie popada żołnierz wracający do domu z afgańskiego frontu" - pisze Anna Bielak. "Jan Jakub Kolski popadł niestety w artystowski bełkot i pretensjonalizm. Co więcej, udało mu się zrealizować film nudny i wulgarny. 'Zabić bobra' charakteryzuje niezgrabność typowa dla amatorskiego (sic!) kina. Brak tu reżyserii aktorów, ewidentnie przemyślana strategia narracyjna niestety pruje się na szwach, a Złota Żaba przyznana Michałowi Pakulskiemu za najlepsze zdjęcia wydaje się być okrutnym żartem" - dodaje autorka recenzji.


"Obce ciało" (premiera 5 grudnia) Krzysztofa Zanussiego jest filmem "kiepsko napisanym i zrealizowanym po najmniejszej linii oporu - bez pomysłu, stylu, wyrazu" - pisze bezwzględnie w swej recenzji Anna Bielak. "Nie wybaczam mistrzom" - dodaje. "Łatwiej mi przymknąć oko na błędy popełniane przez młodych filmowców. Polski widz dojrzewa i wyczuwa, kiedy reżyser odnosi się do niego bez szacunku. A Krzysztof Zanussi, który na rozmaitych spotkaniach autorskich utyskuje na poziom współczesnej kultury i konsumujący ją motłoch, nakręcił film, w którym szacunku do widza nie ma za grosz".

"Zbliżenia" (premiera 24 października) Magdaleny Piekorz - historia toksycznej relacji matki i córki - to "film histeryczny, źle napisany, kiepsko zagrany, fatalnie wyreżyserowany, pełen sztuczności i pretensjonalnych gestów. Fabuła, pretendująca do miana eleganckiego psychologicznego dramatu, odpycha nieznośnym emocjonalnym kiczem" - informuje w swym tekście Anna Bielak. "Fałsz, który bije z niemal każdego dialogu i gestu, nie pozwala zidentyfikować się z bohaterami kłócić z nimi, ani tym bardziej im kibicować. Dramat zamienia się w farsę. Szkoda...".


"Transformers: Wiek zagłady" (premiera 27 czerwca) - ten film wprawił w zdumienie naszego recenzenta. "Niespodzianka! Kolejna część 'Transformersów', reżyserowanej przez Michaela Baya serii o robotach z kosmosu, ma wszystkie wady swoich poprzedniczek: to ekstremalnie głupia i siermiężna namiastka filmu, hamburger, który gwarantuje widzom tylko niestrawności i gąbczenie mózgu. Obejrzenie 'Wieku zagłady' będzie stratą czasu. Wydanie pieniędzy na bilet będzie grzechem śmiertelnym" - napisał w swej recenzji Piotr Mirski.


Na koniec komedia "Nauka spadania" (premiera 21 marca), która - zdaniem naszej autorki - jest po prostu... nieudana. "Na pierwszy rzut oka miało być prawdopodobnie zabawnie; o ważnych sprawach i podnoszące na duchu. (...) Z płonnych nadziei pozostały bardzo czerstwe i mało śmieszne dowcipy plus monotonne, górnolotne i niezwykle infantylne przesłanie o tym, że bez względu na wszystko samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem" - napisała w swej recenzji Joanna Ostrowska.


Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy