Reklama

Najgorętsze nazwiska polskiego kina

Joanna Kulig okrzyknięta została przez Amerykanów "najbardziej elektryzującą aktorką". Z kolei Jakub Gierszał, dzięki roli w "Yumie", stał się "nowym Jamesem Deanem". Młode twarze polskiego kina mają wielkie ambicje i żadnych kompleksów. Podbiją Hollywood?

Joanna Kulig i Jakub Gierszał - mówi się o nich "nowe twarze młodego pokolenia aktorów". Zgadza się jedynie metryczka, bo patrząc na ambitny dorobek artystyczny tej dwójki - trudno nazwać ich "nowymi twarzami".

"Kobieta z Piątej Dzielnicy" Pawła Pawlikowskiego, "Sponsoring" Małgorzaty Szumowskiej, "Maraton tańca" Magdaleny Łazarkiewicz, "Milion dolarów" Janusza Kondratiuka - to tylko niektóre role w dorobku Kulig, która niedawno została okrzyknięta przez amerykański portal SFgate najbardziej ponętną i elektryzującą aktorką. Podczas gdy dla jednych gra z największymi aktorami to pobożne życzenie, ta charyzmatyczna góralka z Muszynki do listy swoich "kolegów i koleżanek z planu" dopisuje kolejno: Juliette Binoche, Kristin Scott Thomas i Ethana Hawke'a.

Reklama

"Nie mam nabożnego stosunku do gwiazd. Może przez tę góralskość - uważam, że każdy jest w środku zwykłym człowiekiem i z każdym rozmawiam spontanicznie, 'po ludzku'. A może zadziałało i to, że w Muszynce nie było kina, w domu kablówki - miałam tylko pierwszy i drugi program w telewizji, nie naoglądałam się wielkich aktorów" - przyznała Kulig w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

Jej przepis na sukces? Upór i ambicja. Jak sama wspomina, nic nie było jej dane, a szans na to żeby zaistnieć musiała szukać wszędzie. A jeśli, ktoś jeszcze nie zapoznał się z jej dorobkiem artystycznym, powinien sięgnąć do archiwów programu "Szansa na sukces", który w 1998 roku Joanna wygrała piosenką Grzegorza Turnaua "Między ciszą a ciszą". Jest absolwentką Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie.

"Talent jest ważny, praca jeszcze bardziej. Trzeba czymś zainteresować. Ale szczęście to trzy czwarte sukcesu. W szkole teatralnej wygrałam casting, potem były role w Starym Teatrze i w filmach. Dzieło przypadku, czasami moja odwaga. Pawlikowski zobaczył mnie w Teatrze Telewizji, a Szumowska w filmie 'Środa, czwartek rano' Grzegorza Packa. Nie uważam się za aktorkę zdolniejszą od innych" - przyznała Kulig w jednym z wywiadów.

Kariera za granicą? " Nie wykluczam oczywiście wyjazdów tymczasowych, na miesiąc czy dwa. Będę się cieszyła, jeśli pojawią się kolejne propozycje z zagranicy. Jednak nie chcę wyjeżdżać na stałe. Jest mi tu dobrze, lubię życie w Polsce" - zapewniła Kulig w rozmowie z PAP Life.

Od debiutu Jakuba Gierszała w filmie "Wszystko co kocham" Jacka Borcucha minęły zaledwie trzy lata. On tymczasem ma już na swoim koncie Złotą Kaczkę w kategorii Aktor Sezonu, Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego oraz prestiżowy tytuł Shooting Star European Film Promotion przyznany podczas 62. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Nazwisko aktora kojarzone jest przede wszystkim z brawurowo odegraną rolą Dominika w "Sali samobójców", i pomyśleć, że ten student krakowskiej PWST dopiero nabiera rozpędu.

"Hipnotycznie szczery, upiornie wgryzający się w pamięć, świetny" - tak krytycy opisywali jego kreację w jednym z najgłośniejszych filmów 2011 roku. Za sukcesem przyszła sława, a za sławą, tytuł bożyszcza nastolatek. I jest to jedna z nielicznych ról, w której Gierszał nie czuje się najlepiej. Nie najlepiej reaguje również na huczne porównania do wielkich gwiazd światowego kina.

Kiedy rolą Dominika w "Sali samobójców" Jana Komasy wgryzł się w pamięć widzów, rolą w "Yumie" Piotra Mularuka stał się "nowym Jamesem Deanem".

"Uważam, że to zupełnie niepotrzebne porównanie. Podejrzewam, że to ułatwia przeciętnemu czytelnikowi gazet i widzowi rozeznanie w tym, po jakim rejonie się poruszamy, ale dla mnie jest to zupełnie nieadekwatne porównanie. Poza tym, nie ja pierwszy jestem tak nazywany. Kiedyś Zbigniew Cybulski, Daniel Olbrychski, a ostatnio, z mojego pokolenia, Mateusz Kościukiewicz również byli tak nazywani. Rozumiem to, ale osobiście nigdy bym tak o nikim nie powiedział, ponieważ jednostka jest jednostką. Jestem Kubą, a nie kimś innym" - przyznał aktor w rozmowie z PAP Life.

"Chciałbym wykonywać rzetelnie swoją pracę i jeśli się uda, rozszerzyć swoją działalność na jakieś małe role w zagranicznych produkcjach. Bardzo chciałbym zobaczyć, jakie zasady pracy panują w innych krajach. Poza tym, im więcej ludzi poznajesz, tym jesteś bogatszy wewnętrznie" - dodaje Gierszał.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Gierszał | Joanna Kulig
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy