Reklama

Najbardziej zaskakujące momenty oscarowych ceremonii

Woody Allen pojawia się na ceremonii

74. ceremonia rozdania nagród Akademii odbyła się niewiele ponad pół roku po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Chcąc oddać hołd mieszkańcom Nowego Jorku, zaprezentowano sekwencję montażową, złożoną z najsłynniejszych filmowych scen ukazujących miasto. Większą sensację wzbudził jednak Woody Allen, który zapowiadał prezentację. Reżyser nigdy wcześniej nie pojawił się na ceremonii, mimo że był wielokrotnie nominowany i trzykrotnie nagrodzony. Allen z właściwym dla siebie humorem opowiedział moment, w którym poproszono go u występ na gali. "Mówię im: ‘Boże, są lepsi ode mnie. Może spróbujcie z Martinem Scorsese albo Mike'em Nicholsem, albo Spike'em Lee, albo Sydneyem Lumetem...’ Wymieniam kolejne nazwiska i w końcu mówię: ‘Słuchajcie, podałem wam 15 nazwisk facetów, którzy są bardziej utalentowani ode mnie i mądrzejsi, i mają więcej klasy...’ A oni na to: ‘Tak, ale oni nie są dostępni’".

Reklama

Pocałunek Adriena Brody'ego i Halle Berry

W 2003 roku o tytuł najlepszego aktora walczyli czterej uznani i nagrodzeni już Oscarem aktorzy: Nicolas Cage za "Adaptację", Michael Caine za "Spokojnego Amerykanina", Daniel Day-Lewis za "Gangi Nowego Jorku" oraz uchodzący za faworyta Jack Nicholson za "Schmidta". Piąty z nominowanych, Adrien Brody za "Pianistę", był od pozostałych młodszy i o wiele mniej znany. Przed ceremonią nie otrzymał także żadnego ważniejszego wyróżnienia. Gdy Halle Berry wyczytała jego nazwisko, przez kilkanaście sekund siedział w swym fotelu, zupełnie zaskoczony. Następnie pobiegł na scenę i pocałował aktorkę, tworząc tym samym jeden z najczęściej przytaczanych momentów wieczoru. Berry nie ukrywała, że nie była zadowolona z całej sytuacji.

Przemówienie Michaela Moore'a

Odbierając nagrodę za najlepszy dokument w 2003 roku, Michael Moore zaprosił na scenę pozostałych nominowanych w tej kategorii. Następnie w ostrych słowach skrytykował prezydenta George'a W. Busha i jego decyzję sprzed czterech dni o rozpoczęciu działań wojskowych w Iraku. "Żyjemy w czasach fikcyjnych wyborów, w których wygrywają fikcyjni prezydenci. W czasach, gdy idziemy na wojnę z fikcyjnych powodów" - mówił ze sceny. Jego przemowa spolaryzowała zgromadzonych na gali. Podczas gdy niektórzy nagrodzili go owacja na stojąco, inni wygwizdali reżysera.

"Miasto gniewu" wygrywa z "Tajemnicą Brokeback Moutain"

W 2006 roku za faworyta do najważniejszego wyróżnienia uchodziła "Tajemnica Brokeback Moutain" Anga Lee - melodramat opowiadający o homoseksualnej miłości dwójki kowbojów otrzymał Oscary za reżyserię, scenariusz adaptowany i muzykę. Przed ceremonią wielu członków Akademii wyrażało swoje niezadowolenie z powodu nominowania filmu do Oscara za najlepszy film. "Nie widziałem go i nie zamierzam oglądać... John Wayne przewraca się w grobie" - mówił aktor Ernest Borgnine, nawiązując do niefortunnej kampanii reklamowej, która przedstawiała film Lee jako gejowski western.

Przyznający główną nagrodę Jack Nicholson nie krył swego zdziwienia, gdy ogłosił, że najlepszym filmem obwołano "Miasto gniewu". Po ceremonii Akademię posądzono o homofobię. Warto jednak zaznaczyć, że producenci "Miasta gniewu", jako jedni z pierwszych, zdecydowali się wysłać wszystkim głosującym po kopii filmu - proceder ten jest dziś podstawą kampanii oscarowej.

Przemówienie Melissy Leo

Podczas 83. ceremonii rozdania Oscarów Melissa Leo uchodziła za faworytkę w kategorii najlepsza aktorka drugoplanowa za swoją rolę w dramacie bokserskim "Fighter". Mimo to nie udało jej się opanować emocji, gdy Kirk Douglas wyczytał jej imię. W swym emocjonalnym przemówieniu Leo nie potrafiła znaleźć słów dla swej radości, by w końcu w dosadnych słowach dać im upust. Chwilę później podczas schodzenia ze sceny zabrała laskę Douglasowi, tym samym na moment odwracając uwagę widzów od niedobranej pary prowadzących - znudzonego Jamesa Franco i załamanej nim Anne Hathaway.

"Jak zostać królem" pokonuje "The Social Network"

Kolejny po triumfie "Miasta gniewu" wynik, który podzielił komentatorów. Chociaż za faworyta uchodziło "The Social Network", brawurowa biografia twórcy portalu Facebook Marka Zuckerberga, za najlepszy film uznano dramat "Jak zostać królem", o walce angielskiego króla Jerzego VI z jąkaniem. Z wyniku mógł zdawać sobie sprawę ogłaszający zwycięzców Steven Spielberg, który przypomniał, że chociaż wygrany dołączy do grona, w którym są "Na nabrzeżach", "Nocny kowboj", "Ojciec chrzestny" i Łowca jeleni", to pozostali nominowani staną obok "Gron gniewu", "Obywatela Kane'a", "Absolwenta" i "Wściekłego byka". Przywołanie w drugiej liście kilku z najbardziej niedocenionych przez Akademię dzieł była aż nazbyt sugestywne.

Piosenka "Widzieliśmy wasze cycki"

Gdy ogłoszono, że galę rozdania Oscarów w 2013 roku poprowadzi Seth MacFarlane, wszyscy wiedzieli, że będzie ostro. Twórca serialu animowanego "Family Guy" i filmu "Ted" słynie z dowcipów, często przekraczających granicę dobrego smaku. Nikt nie spodziewał się jednak, że MacFarlane przywita przybyłych na galę piosenką "Widzieliśmy wasze cycki". Zaznaczał w niej, w którym filmie obecne na sali aktorki występowały w rozbieranych scenach. Po wymienieniu między innymi Meryl Streep, Charlize Theron i Anne Hathaway, MacFarlane wyśpiewał prawie całą filmografię Kate Winslet. Później żartował jeszcze między innymi z wagi Adele. Widzowie nie byli zachwyceni, podobnie jak szefowie Akademii - nie wydaje się więc, by MacFarlane powrócił kiedykolwiek jako mistrz ceremonii.

Oscarowe Selfie

Po kilku źle przyjętych prowadzących, producenci gali zdecydowali się zwrócić do Ellen DeGeneres, która sprawowała już funkcję mistrza ceremonii w 2007 roku. Popularna aktorka komediowa zdecydowała się postawić na interakcje ze zgromadzonymi gwiazdami. Podczas gali zamówiła pizzę, by następnie zbierać wśród celebrytów napiwki dla dostawcy. Nic jednak nie przebiło jej spontanicznego selfie, na którym znaleźli się miedzy innymi Angelina Jolie, Jennifer Lawrence, Maryl Streep, Bradley Cooper, Brad Pitt i Kevin Spacey. Zdjęcie umieszczono następnie na portalu Twitter, gdzie szybko ustanowiło rekord - retweetowano je ponad 3 miliony razy.

John Travolta przekręca imię Idiny Menzel

Bohaterem jednego z najbardziej niezręcznych momentów w historii gali okazał się John Travolata. Aktor miał zapowiedzieć występ Idiny Menzel, nominowanej za najlepszą piosenkę do filmu "Kraina lodu". Przekręcił je jednak w wyjątkowy sposób - tak oto narodziła się "Adele Dazeem" i miliony mniej lub bardziej wyszukanych memów. Sama Menzel zaznaczyła, że nie jest urażona z powodu pomyłki Travolty. Z kolei kilka dni po uroczystości aktor publicznie przeprosił piosenkarkę. Oboje pojawili się na gali rok później, gdzie wzięli udział w skeczu, nawiązującym do tej pomyłki.

Białe Oscary

Tegoroczna ceremonia odbędzie się w cieniu kontrowersji, związanych z brakiem czarnoskórych aktorów wśród nominowanych (drugi raz z rzędu). Wielu aktorów i twórców - między innymi Will Smith i Spike Lee - zapowiedziało, że nie pojawi się w tym roku na ceremonii. Swe niezadowolenie sytuacją wyraziło także kilku nominowanych, miedzy innymi Mark Ruffalo i Sylvester Stallone. Z kolei inni, jak Charlotte Rampling i Michael Caine, zaznaczali, ze nie będą głosować na danego aktora tylko z powodu jego koloru skóry. Narastające kontrowersje zmusiły Akademię do zmiany przepisów, które w przyszłości mają zróżnicować płeć i rasę oscarowego grona. Pozostaje poczekać jak do "białych Oscarów" odniesie się prowadzący galę afroamerykański komik Chris Rock.

Jakub Izdebski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama