Reklama

Młodzi i Film: W poszukiwaniu prawdy

Ostatnie dwa dni 37. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film upłynęły pod znakiem filmowych premier. Tuż przed sobotnim rozdaniem nagród z widzami skonfrontowali się twórcy dramatu "53 wojny", filmu familijnego "Dzień czekolady" i thrillera "Odnajdę cię". W międzyczasie jurorzy festiwalu podzielili się swoimi przeczuciami względem finałowej gali, a burzliwe dyskusje wywołało spotkanie widzów z dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - Radosławem Śmigulskim.

Ostatnie dwa dni 37. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów Filmowych Młodzi i Film upłynęły pod znakiem filmowych premier. Tuż przed sobotnim rozdaniem nagród z widzami skonfrontowali się twórcy dramatu "53 wojny", filmu familijnego "Dzień czekolady" i thrillera "Odnajdę cię". W międzyczasie jurorzy festiwalu podzielili się swoimi przeczuciami względem finałowej gali, a burzliwe dyskusje wywołało spotkanie widzów z dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej - Radosławem Śmigulskim.
Magdalena Popławska w filmie "53 wojny" /Robert Jaworski /materiały dystrybutora

Kto usłyszy twój krzyk? 

Zaprezentowane w czwartek i piątek filmy konkursowe łączyła pochmurna aura i poważna tematyka. Począwszy od filmów krótkometrażowych, przez dokumenty, aż do fabularnych pełnych metraży - dominowało skupienie na mrocznej stronie ludzkiej osobowości i wewnętrznej walce bohatera ze słabościami. Czołowym reprezentantem tego trendu była najgłośniejsza premiera tegorocznego festiwalu - "53 wojny".

Pełnometrażowy debiut Ewy Bukowskiej, twórczyni 30-minutowego "Powrotu" z Agatą Buzek, okazał się najbardziej depresyjnym tytułem w konkursie. Opowieść o Annie, żonie korespondenta wojennego, która ze strachu o męża popada w obłęd, inspirowana historią Grażyny Jagielskiej, stała się wyczekiwanym momentem wstrząsu dla koszalińskiej widowni. Film Bukowskiej, choć ze względu na stylistyczne zawirowania trudno nazwać w pełni udanym, dzięki fenomenalnej kreacji Magdaleny Popławskiej i z uporem budowanemu napięciu wywołał wśród zgromadzonych w Centrum Kultury 105 gości skrajne emocje. - Zawsze, pisząc cokolwiek, człowiek korzysta z siebie, nawet jeżeli jest to historia opowiadająca o odległych realiach. I tak też było w tym przypadku - wyznała po projekcji reżyserka Ewa Bukowska. 

Reklama

Nieco mniej entuzjastycznie koszalińska publiczność przyjęła "Dzień czekolady" Jacka Piotra Bławuta, który dotąd pokazywany był publicznie zaledwie raz. Film familijny z elementami baśni opowiadający o parze uczniów: Monice (Julia Odzimek) i Dawidzie (Leo Stubbs) odkrywających magiczny świat w starym zegarze, choć mógł się pochwalić ciekawymi efektami specjalnymi i plejadą gwiazd na drugim planie (Ogrodnik, Cielecka, Kot), fabularnie rozczarował. - Co prawda znakomicie pokazał świat widziany z perspektywy dziecka, ale sama historia pozostawiała wiele do życzenia - komentowali po projekcji dziennikarze.

Ostatnią znaczącą premierą Koszalina był film "Odnajdę cię" Beaty Dzianowicz z nominowaną do Orła Ewą Kaim, Mirosławem Haniszewskim, Michałem Żurawskim i Piotrem Stramowskim. Opowieść o doświadczonej policjantce, która rusza w pogoń za groźnym przestępcą reprezentowała w konkursie polskie kino sensacyjne.

Największą burzę wywołał z kolei konkursowy pokaz filmu "Zgoda" Macieja Sobieszczańskiego. Film o obozie w Świętochłowicach na Śląsku, w którym Polacy przetrzymywali Niemców i Ślązaków, dał początek emocjonującej wymianie zdań w dyskusyjnym cyklu "Szczerość za szczerość". - Razem z reżyserem Maćkiem Sobieszczańskim rozmawialiśmy na początku o tym, że "Zgoda" nie ma być dennym wkładaniem kija w mrowisko, które ma budzić kontrowersje. To film o tej przemilczanej części historii, która też jest prawdziwa. To film, który może otworzyć nowy dialog - wyjaśniał podczas spotkania z widzami odtwórca głównej roli - Jakub Gierszał. 

W konkursie filmów krótkometrażowych również królowały trudne tematy. Największe emocje budziły produkcje opowiadające o aktualnych problemach, jak fabularny film "Users" Jakuba Piątka o uwikłaniu młodych ludzi w wirtualną rzeczywistość i szukaniu bliskości na internetowym czacie, oraz dokument "Wycinka" Zuzanny Grajcewicz - o zwolnionych aktorach Teatru Polskiego we Wrocławiu. Negatywnie wyróżnił się natomiast debiut Gawła Dykasa "Le Monde", którego bohaterami są wychowankowie ośrodka dla nastoletnich recydywistów.

Poszukiwania nowego języka 

Wraz ze zbliżającym się zakończeniem festiwalu, coraz więcej w kuluarach mówi się o potencjalnych zwycięzcach. Na nagrodę Wielkiego Jantara 2018 dla najlepszego pełnometrażowego debiutu fabularnego największe szanse daje się filmom, które w tej samej kategorii rywalizowały już na zeszłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni: "Wieży. Jasny dzień" Jagody Szelc oraz "Atakowi paniki" Pawła Maślony. Czarnym koniem wyścigu może się jednak okazać "Serce miłości" Łukasza Rondudy na podstawie scenariusza Roberta Bolesto - kameralny dramat o parze artystów - Zuzannie Bartoszek i Wojciechu Bąkowskim, który zachwycił koszalińskich widzów swoją intymnością.

Odtwórcy głównych ról w fabularnym debiucie Rondudy - Justyna Wasilewska i Jacek Poniedziałek wydają się faworytami do aktorskich nagród festiwalu. Ich największymi rywalami są Jakub Gierszał za rolę w filmie "Zgoda" oraz Magdalena Popławska - w Koszalinie prezentująca dwie doskonałe kreacje w filmach: "Atak paniki" i "53 wojny". Szczególnie druga z gwiazd może się pochwalić wybitną festiwalową formą i brak wyróżnienia dla niej będzie rozpatrywany w kategoriach wielkiego zaskoczenia. 

W konkursie krótkiego metrażu najczęściej padają takie tytuły, jak fabularny debiut Macieja Kawalskiego "Atlas", thriller "Kobieta budzi się rano" Olgi Chajdas oraz nagrodzone w Clermont-Ferrand "Drżenia" Dawida Bodzaka. Wśród dokumentów faworytami są "Jak zostać papieżem?" Justyny Mytnik o 10-letnim ministrancie, który chce zostać papieżem oraz "Tort" Małgorzaty Goździk o niewidomych siostrach, które mimo zaawansowanego wieku nie rezygnują z aktywności, decydując się na wspólne pieczenie tortu czekoladowego.

Jurorzy konkursu nie chcą wciąż zdradzać swoich faworytów, ale chwalą poziom festiwalu. - Większość prezentowanych tu filmów jest naprawdę bardzo interesująca i mieliśmy duży problem z rozdzieleniem nagród. Ja jestem pod szczególnym wrażeniem kina kobiecego - o którym się często mówi, że w Polsce nie istnieje, że jest to mniejszość. Koszalin udowadnia, że to nieprawda - przyznaje przewodniczący jury konkursu głównego, reżyser Xawery Żuławski. 

Pisarka Grażyna Plebanek docenia z kolei festiwalową różnorodność. - Jest dużo filmów z różnych zakresów: mieliśmy komedię romantyczną, mieliśmy thriller, mieliśmy komedie i dramaty. Filmy, które pokazują swój własny świat i działają różnie - czasem wręcz psychoterapeutycznie - tłumaczy Plebanek. - Podoba mi się też różnorodność w jury. Jesteśmy w nim zebrani tak, że jest dwóch reżyserów: Xawery Żuławski i Bartosz M. Kowalski, aktor Wojciech Pszoniak, operatorka Weronika Bilska i ja - pisarka. Dzięki temu widzimy różne rzeczy i gdy spotykamy się po projekcjach, każdy z nas ma inne uwagi - dodaje.

Różnorodność docenia także przewodnicząca jury konkursu krótkometrażowych debiutów filmowych - reżyserka Anna Jadowska. - Mamy bardzo dużo filmów, bo aż 52. Filmy są bardzo różne, bo są to zarówno animacje, dokumenty, jak i fabuły, różnej treści i różnej formy. Na szczęście codziennie z pozostałymi członkami jury - Martą Prus, Aleksandrą Terpińską, Natalią Fiedorczuk-Cieślak i Wojciechem Leszczyńskim - te filmy omawiamy, bo chcemy uczciwie podejść do rozdawania nagród - przyznaje Jadowska. - Nikogo nie skreślam i nikogo nie wyróżniam - dodaje. 

Młodość, energia, bezpretensjonalność

Oprócz poziomu festiwalu, jurorzy i goście chwalą także koszalińską atmosferę. - Wrażenia są wspaniałe. Jestem trzeci raz na tym festiwalu - najpierw jako uczestnik, później w jury krótkiego metrażu, teraz jako przewodniczący - i uważam, że to jeden z najlepszych festiwali, na których gościłem. Jest młodość, energia, bezpretensjonalność - komentuje Xawery Żuławski. Poza jednodniowym załamaniem pogody festiwalowi towarzyszy słoneczna aura, która w przerwach od pracy pozwala uczestnikom na relaks. - Mamy dużo pracy, ale w międzyczasie możemy spędzać czas w towarzystwie, blisko morza. Atmosfera jest świetna - przyznaje Grażyna Plebanek. 

Festiwal Młodzi i Film szczególnie wyróżnia możliwość bliskiego obcowania z młodymi twórcami. Każdy z widzów ma bowiem szansę osobiście porozmawiać z gośćmi festiwalu podczas przerw pomiędzy pokazami. Często daje to początek burzliwym dyskusjom - a jak przyznaje Anna Jadowska - jest o czym dyskutować. - Jest dużo dobrej energii w tych filmach, dużo poszukiwań nowego języka, jest sięganie po tematy, po które się rzadko sięga. Filmy dokumentalne wyróżnia natomiast skupienie na intymności, coś nowego w kinie dokumentalnym - chwali reżyserka.

Szanse dla młodych 

Za emocje na festiwalu odpowiadają nie tylko prezentowane filmy, ale także towarzyszące mu wydarzenia. Podczas piątego dnia 37. edycji Młodzi i Film takim wydarzeniem było spotkanie z dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosławem Śmigulskim oraz kierownikiem Działu Produkcji Filmowej i Rozwoju Projektów Filmowych Małgorzatą Szczepkowską-Kalembą, które do Centrum Kultury 105 przyciągnęło tłumy. Dyrektora PISF powitał Prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, nazywając go częścią "młodej ekipy" Instytutu.

Dyrektor PISF na panelu pod nazwą "Szanse dla młodych twórców" przedstawił założenia nowego programu operacyjnego pod nazwą "Pierwszy film". W jego ramach każdego roku Instytut będzie dofinansowywał siedem projektów debiutujących filmowców o maksymalnym budżecie 700 tysięcy złotych. - PISF będzie skupiał się w kolejnych latach na ułatwieniu debiutu młodych twórców i producentów - nie tylko po szkołach filmowych. Chcę wspierać otwartość na świat i koprodukcje debiutantów i skrócić maksymalnie okres pomiędzy ukończeniem szkoły, a premierą pierwszego filmu - przekonywał Śmigulski. 

Największe kontrowersje wzbudził fakt, że medium partnerującym projektowi będzie TVP, której wkład finansowy ma wynosić 10 procent. - Po dystrybucji zrealizowanych dzieł na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w specjalnej, nowej sekcji "Pierwszy film", trafią one na antenę telewizyjną. Filmy będą na pewno pokazywane w bardzo dobrych godzinach antenowych w TVP Kultura i być może również w TVP 2. Będą też promowane na antenie TVP 1 i TVP 2 w porannych programach. Decyzje będą podejmowane w ramach pitchingu przed 9-osobową komisją - tłumaczył Śmigulski. Pierwsze filmy zrealizowane w ramach nowego programu mają być gotowe w lutym 2020 roku.

W odpowiedzi na pytania dziennikarzy i filmowców dyrektor PISF wyraził też otwartość na wsparcie dla początkujących scenarzystów i twórców filmów zrealizowanych przy użyciu technologii VR - wirtualnej rzeczywistości. - W ministerstwie kultury już przygotowywany jest program wspierający twórczość VR i gry komputerowe - zdradził. Zaprzeczył natomiast pogłoskom, że filmów produkowanych w Polsce ma być mniej. - Będzie ich więcej. Chciałbym, żeby filmy dostawały większe procentowo dotacje - minimum 70% z wnioskowanych kwot, i dlatego mniej z nich otrzyma dofinansowanie, ale realna produkcja wzrośnie. 

Oprócz spotkania ze Śmigulskim organizatorzy Młodzi i Film przygotowali dla gości dyskusje z aktorami: Szymonem Piotrem Warszawskim, Aleksandrą Domańską i Michałem Żurawskim, a o muzyczne tło festiwalu zadbali zespoły: Łona, Webber & The Pimps oraz Hańba! W sobotę w oczekiwaniu na finałową galę odbędzie się także spotkanie z gościem specjalnym festiwalu - Markiem Koterskim. Wyniki konkursu poznamy w sobotni wieczór podczas uroczystej gali zakończenia.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy