Reklama

Mesjasz, buntownik, łowca wampirów

Życie Jezusa Chrystusa od wieków inspirowało artystów. I choć powstały wspaniałe obrazy czy rzeźby przedstawiające Syna Bożego, to dopiero w filmach postać Zbawiciela nabrała pełnego wymiaru. Kino sprawiło, że Mesjasz stał się bardziej... "ludzki".

Kinematografia wielokrotnie upominała się o Jezusa, a zaprezentowanie jego życia, śmierci czy zmartwychwstania stawało się życiowym wyzwaniem dla reżyserów, których temat ten fascynował z diametralnie różnych nieraz powodów. Chęć zaistnienia poprzez stworzenie filmu o najbardziej fascynującej postaci naszej ery, przyciągnięcie do kin milionów katolików i w efekcie zarobienie dzięki temu dużej ilości pieniędzy, oddanie fascynacji wyznawanej przez siebie religii - to ich najczęstsze motywacje.

Nieważne jednak, czy powstający film miał być hołdem, zmuszeniem do głębszych przemyśleń, czy jedynie atakiem wymierzonym w religię i jej najważniejszego "przedstawiciela", zawsze wzbudzał kontrowersje z tych czy innych powodów. Ciężko się zresztą temu dziwić - Syn Boży jest dla każdego człowieka kimś innym, stąd taka, a nie inna wizja twórcy - niemal musi rodzić wewnętrzny sprzeciw przeciwko prezentowanemu nam wizerunkowi Mesjasza.

Reklama

Filmem o Jezusie, który wzbudził największe emocje w ostatnich latach jest bez wątpienia "Pasja" (2004) w reżyserii Mela Gibsona. W swoim obrazie ten amerykański reżyser i aktor zaprezentował wstrząsającą wizję ostatnich 12 godzin z życia Zbawiciela.

Jednocześnie Gibson starał się, aby jego dzieło było możliwie najwierniejsze przekazom historycznym, biblijnym oraz teologicznym. Aby podkreślić autentyczność opowiadanej historii, aktorzy posługują się w produkcji dwoma wymarłymi językami: aramejskim i łaciną.

W roli Jezusa obsadzony został James Caviezel, znany wcześniej z udziału w takich obrazach, jak: "Cienka czerwona linia" czy "Hrabia Monte Christo". Gibson tłumaczył tę decyzję faktem, że jego uwagę "przykuł przenikliwy wzrok aktora i jego szczery wyraz twarzy, które w sposób wyjątkowy, bez słów, mogły oddać istotę miłości i miłosierdzia". Caviezelowi towarzyszą na ekranie m.in. Maia Morgenstern (Maria) i Monica Bellucci (Maria Magdalena).

"Pasja" zasłynęła przede wszystkim z niezwykle naturalistycznych scen przemocy, którymi poddawany jest Jezus. Ich brutalizm powodował, że widzowie tracili przytomność na seansach - męka Chrystusa stawała się dla odbiorców przeżyciem traumatycznym.

Co ciekawe, krytycy zarzucali amerykańskiemu twórcy, że nie tylko jest rozmiłowanym w sadystycznej przemocy antysemitą, ale także to, że się powtarza. Estetyczne i dramaturgiczne upodobania zwróciły ich uwagę na jaskrawe podobieństwa "Pasji" z... "Braveheart - Waleczne Serce". Jezus u Gibsona, podobnie jak William Wallace, podejmuje nierówną walkę, daje ludowi nadzieję, początkowo odnosi małe zwycięstwa. Tak samo zostaje zdradzony, podobnie cierpi, a jego śmierć prowadzi do ostatecznego zwycięstwa.

Mimo wszystkich zarzutów, obraz twórcy "Apocalypto" był jak dotąd zdecydowanie najmocniejszym przedstawieniem Pasji, z jakim można się było spotkać w kinie.

Zobacz zwiastun filmu Mela Gibsona:


Kilkanaście lat przed "Pasją" powstał film, który także wzbudził krańcowe emocje, ale z diametralnie różnych powodów. "Ostatnie kuszenie Chrystusa" (1988) Martina Scorsese prezentowało alternatywne życie Jezusa, czym wzbudziło opór milionów katolików.

Obraz nakręcono w oparciu o książkę Nikosa Kazantzakisa (autora także m.in. "Greka Zorby") pod tym samym tytułem. W tym filmie Jezus zostaje przedstawiony jako postać wątpiąca, która na krzyżu, kuszona przez diabła, marzy normalnym życiu u boku Marii Magdaleny. Zamiast ciężkiego losu Mesjasza i Zbawiciela, Chrystus pragnie spokojnej egzystencji z ukochaną kobietą.

Takie podejście do sprawy dla większości osób wierzących, a w szczególności wychowanych w wierze rzymskokatolickiej, wydało się szokujące, a wręcz bluźniercze.

Już pierwsze doniesienia o planowanej produkcji wywołały falę protestów. Minęło pięć lat zanim, po długotrwałych poszukiwaniach funduszy i studia gotowego pomóc w realizacji, dzieło w końcu ujrzało światło dzienne. Oczywiście nie było to koniec jego burzliwych perypetii. W kilku krajach film został zakazany, w wielu innych - m.in. w Polsce - nie doczekał się kinowej premiery.

W roli Jezusa Scorsese obsadził Willema Defoe. Inne ważne w produkcji role zagrali: Harvey Keitel (Judasz), Harry Dean Stanton (Paweł), Barbara Hershey (Maria Magdalena), a także David Bowie (Poncjusz Piłat).

Zobacz fragment "Ostatniego kuszenia Chrystusa":


Zanim Scorsese przeczytał powieść Kazantzakisa, z pewnością zapoznał się z dziełem Franco Zefirelliego "Jezus z Nazaretu" (1977).

Wielu widzów uważa ten obraz za najlepszy i najbardziej szczegółowy opis życia Jezusa. Film nie ogranicza się bowiem tylko do męczeństwa i śmierci Chrystusa, ale prezentuje także jego wcześniejsze losy. Skupia się również na historii osób z nim związanych.

Jest to możliwe dlatego, że "Jezus z Nazaretu" trwa aż 382 minuty (niemal 6 i pół godziny), w wyniku czego najczęściej bywa wyświetlany jako mini-serial.

W momencie, gdy powstawał, film Zefirelliego był ogromnym przedsięwzięciem, z wystawną scenografią i kostiumami. Jego największą zaletą była jednak obsada.

W roli Jezusa wystąpił znany brytyjski aktor Robert Powell, choć początkowo chciano zatrudnić Ala Pacino lub Dustina Hoffmana. Plotka głosi zresztą, że Powell początkowo miał zagrać Judasza, ale jego "przenikliwe spojrzenie" spowodowało, że otrzymał główną rolę.

Na ekranie pojawiają się także tak wybitni aktorzy jak: Anne Bancroft (Maria Magdalena), Michael York (Jan Chrzciciel), Anthony Quinn (Kajfasz), Laurence Olivier (Nikodem), Peter Ustinov (Herod Wielki), Ian Holm (Zerah), Claudia Cardinale (kusicielka), Ernest Borgnine (Centurion), Christopher Plummer (Herod Antypas), Donald Pleasence (Melchior), Rod Steiger (Poncjusz Piłat), Fernardo Rey (Kasper) czy James Mason (Józef).

Zobacz zwiastun dzieła Zefirelliego:


Ponad dziesięć lat przed Zefirellim losy Chrystusa przeniósł na duży ekran inny wybitny włoski reżyser - Pier Paolo Pasolini.

"On pokazał historię Jezusa, jakby to była jego własna: jako apostołowie wystąpili najlepsi przyjaciele, Matką Boską była uwielbiana matka. Uważał bowiem, że jedynym sposobem wytłumaczenia owej niezwykłej opowieści jest przeniesienie jej na poziom osobisty" - tak reżyser "Jezusa z Nazaretu" mówił o "Ewangelii wg św. Mateusza" (1964).

Pasolini zanim zrealizował swoje dzieło, był dwa razy aresztowany za bluźnierstwo i miał kilka procesów za obrazę moralności. Po jego filmie spodziewano się kontrowersji i skandali, tym bardziej, że Włoch był zadeklarowanym marksistą, a także przez jakiś okres członkiem partii komunistycznej (wykluczono go z przyczyn politycznych i obyczajowych - homoseksualizm). Mimo że wiadomo było, że jest zafascynowany chrześcijaństwem, to jednocześnie artysta deklarował swój antyklerykalizm.

Tymczasem "Ewangelia wg św. Mateusza" wzbudziła u większości odbiorców podziw. Film otrzymał nawet dwie nagrody katolickie, a na oficjalnym pokazie oglądał go sam papież z kardynałami.

Chrystus jest w tym dziele stanowczy, zdecydowany, a nawet ostry, przypominając miejscami rewolucjonistę, który realizuje swoistą wizję społeczną. Chwalono zwłaszcza rolę grającego Jezusa baskijskiego studenta, Enrique Irazoqui, amatora, który przedstawiał zupełnie odmienny typ postaci, niż występujący w nakręconych do tej pory produkcjach aktorzy.

Co ciekawe, wybitna rola nie uchroniła go od szykan w kraju, włącznie z zabraniem paszportu i 15-miesięczną służbą w oddziałach wojskowych.

Zobacz fragmenty "Ewangelii wg św. Mateusza":


Wymienione utwory to tylko kilka dzieł z przebogatej filmografii obrazów o Jezusie.

Wśród pozostałych dominują obrazy realistyczne, skupiające się na postaci Syna Bożego i przedstawiające jego pełne poświęceń życie. Tak jest m.in. w "Królu królów" (1961) Nicolasa Ray'a, "Opowieści wszech czasów" (1965) Davida Leana, George'a Stevensa i Jeana Negulesco czy "Mesjaszu" (1975) Roberto Rosselliniego.

Czasem Jezus pojawia się w filmach, których celem nie jest prezentacja jego losów, a jedynie wykorzystanie jego osoby. Taka sytuacja ma miejsce np. w obrazie Andrzeja Wajdy "Piłat i inni" (1972).

Innym jeszcze razem jego "życiorys" zostaje wpisany w losy fikcyjnego bohatera. Przykładowo w dziele Denysa Arcanda "Jezus z Montrealu" (1989) Chrystusem jest awangardowy reżyser teatralny Daniel Coulombe (Lothaire Bluteau).

Są wreszcie takie obrazy, które wykorzystują historię Jezusa w celach prześmiewczych. W szalonym połączeniu filmu karate, musicalu, komedii i horroru "Jezus Chrystus - Łowca Wampirów" (2001) Lee Demarbre'a, Zbawiciel musi zakasać rękawy i rozprawić się z armią krwiożerczych upiorów. Natomiast w "Żywocie Briana" (1979) Terry'ego Jonesa historia tytułowego bohatera jest przewrotną paralelą losów Chrystusa.

Niemal 45 lat temu John Lennon powiedział, że Beatlesi są popularniejsi od Jezusa. Jego wypowiedź wzbudziła wówczas w USA prawdziwą burzę - doprowadziła między innymi do fali ostentacyjnego palenia ich płyt i zainteresowania zespołem przez Ku Klux Klan.

Co jednak istotniejsze, artysta zupełnie nie miał racji. W ciągu ponad dwóch tysiącleci nikt nie wzbudził takiego zainteresowania jak Jezus, którego "dorobek filmowy" najlepiej świadczy o tym, że obecnie może być uważany niemal za gwiazdę show-biznesu.

Fragment filmu "Żywot Briana":


Nie wiesz, jakie filmy będą emitowane w telewizji w Wielkanoc? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wampir
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy