Reklama

Mariusz Bonaszewski: Mężczyzna bardzo długodystansowy

Lubi, gdy coś się dzieje, ale lubi też pomilczeć. Pod warunkiem, że jest to milczenie we dwoje...

Najczęściej gra intelektualistów i ponuraków, ludzi niełatwych we współpracy i obyciu, despotów, mistrzów konfliktu. Tak obsadzają go reżyserzy, taki jest też w roli Jerzego w popularnym polsatowskim serialu "Przyjaciółki".

Mariusz Bonaszewski nie ma nic przeciwko temu wizerunkowi. Nigdy nie należał do tych, co uśmiechają się na zawołanie, a kiedy wali się świat udają, że nic się nie dzieje. Jego żywiołem jest ogień - energiczny, głośno mówi, dużo gestykuluje, lubi być w nieustannym ruchu. Wszędzie go pełno, wzbudza żywe zainteresowanie w towarzystwie.

- Niebywała energia Mariusza wciąż mnie zadziwia, czasem trochę przytłacza. Jest wysportowany, to maratończyk, biega na długie dystanse, nigdy się nie męczy. Mówi tak głośno, że czasami wydaje mi się, że krzyczy - mówi o nim żona, aktorka Dorota Landowska.

Pan Mariusz mówi o niej, że to wyjątkowa kobieta. Oaza spokoju. Uzdrawia, wycisza, równoważy... Są razem od dwudziestu lat. Dwa lata temu stanęli na ślubnym kobiercu. "Mariusz oświadczał mi się kilkanaście razy. Ale rok temu to ja zaproponowałam: 'Może w końcu to ja ciebie poproszę o rękę. I będziemy kwita'. Nie stały za tym powody finansowe, wspólne kredyty czy sprawy formalne. Chcemy być razem, dlaczego więc nie jako mąż i żona? Na ślubie były nasze dzieci, Marysia (13 l.) i Staś (7 l.), świadkowie oraz muzyk grający na pile. Nie nosimy obrączek, mamy je w sercu" - wyznała rok temu aktorka w wywiadzie dla "Twojego Stylu" .

Reklama

Na początku nic nie wskazywało, że stworzą rodzinę. Pan Mariusz leczył rany po trudnym, wieloletnim związku i nie zamierzał się z nikim wiązać na stałe. Pani Dorota właśnie zakończyła związek, pragnęła spokoju i samotności.
Kiedy spotkali się na nagraniu poetyckiej audycji z wierszami Mirona Białoszewskiego, nie zaiskrzyło. Zbliżali się do siebie bardzo powoli, czasem robiąc parę kroków w tył.

"Po latach powiedział mi: 'Zobaczyłem twoje krzywe nogi i nie mogłem od nich oderwać wzroku'. Zakochać się w prostych nogach to nie sztuka" - wyjawia rodzinne sekrety jego żona.

Oboje uważają się za szczęśliwców, że trafili na siebie. Choć w ciągu tych dwudziestu wspólnych lat nie wszystko było proste. Musieli stawić czoło wielu problemom, jakby sprawdzając, ile mogą wytrzymać. Momentem próby był czas rozłąki, kiedy pan Mariusz dostał pracę we Wrocławiu. Bardzo zajęty, rzadko odwiedzał żonę w stolicy. Zaczęli się od siebie oddalać. Ostatecznie ich wielkie uczucie zwyciężyło.

- Pokonaliśmy wiele przeszkód, a największą byliśmy my sami. Gdy zrozumieliśmy, że wszystko jest kwestią podjęcia decyzji i zgodą na ryzyko, zaczęły się między nami dziać cudowne rzeczy - opowiada pani Dorota.

W ich związku, oczywiście, najważniejsze są dzieci. Aktor jest fantastycznym ojcem, dwójką swoich pociech zajmuje się z wielką troską. Potrafi również być świetnym kompanem w zabawie, wejść w rolę wodzireja na placu zabaw. "Ja też chcę mieć takiego tatę" - usłyszał kiedyś prośbę małego kolegi swego synka Stasia. I to chyba największy komplement, jaki pan Mariusz kiedykolwiek usłyszał pod swoim adresem.

EE

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Mariusz Bonaszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy