Reklama

Marilyn Monroe: Chcę być tylko doskonała!

"Nie przeszkadza mi to, że muszę być olśniewająca i pełna erotyzmu, ale wszystko, co się z tym wiąże, może stać się ciężarem" - wyznała przed laty Marilyn Monroe. Była symbolem seksu, choć marzyła, żeby ludzie widzieli w niej coś więcej. W środę, 1 czerwca, obchodzimy 90. rocznicę urodzin gwiazdy kina.

"Nie przeszkadza mi to, że muszę być olśniewająca i pełna erotyzmu, ale wszystko, co się z tym wiąże, może stać się ciężarem" - wyznała przed laty Marilyn Monroe. Była symbolem seksu, choć marzyła, żeby ludzie widzieli w niej coś więcej. W środę, 1 czerwca, obchodzimy 90. rocznicę urodzin gwiazdy kina.
Marilyn Monroe (1926–1962) /Getty Images

"Czerpała z życia pełnymi garściami, brała je w ramiona, przyciskała do piersi, lecz w tak chorobliwy i zachłanny sposób, jakby obejmowała śmierć" - pisał o aktorce Michel Schneider w książce "Marilyn, ostatnie seanse".

Sama o sobie mówiła tak: "Nie zależy mi na pieniądzach i na sławie, chcę być tylko doskonała. Uważam, że szczerość, prostota i bezpośredniość, do których prawdopodobnie dążę, są często brane za czystą głupotę. Jako że nie żyjemy w szczerym świecie, bardzo możliwe, że bycie szczerym to głupota".

Podbiła serce Ameryki

Marilyn Monroe urodziła się 1 czerwca 1926 roku jako Norma Jeane Baker. Jej rodzice rozeszli się jeszcze przed jej narodzeniem, a ona wychowywana była w rodzinach zastępczych i sierocińcu. W historiach, które przedstawiała rówieśnikom, jej ojcem bywali Abraham Lincoln i Clark Gable...

Reklama

"Sierota nie może zaznać w życiu szczęścia, a właściwie nie tyle sierota, co dziecko, któremu odebrano matkę" - opowiadała w jednym z wywiadów.

Karierę zaczęła jako modelka. Pozowała w fabryce samolotów Radioplane, w której pracowała. I tak podbiła serce Ameryki. Natychmiast zaproponowano jej pracę dla wytwórni filmowej. W 1947 roku podpisała kontrakt z 20th Century Fox i przyjęła pseudonim artystyczny Marilyn Monroe.

Jednak na samym początku w niczym nie przypominała ikony stylu - była przeciętną szatynką o niezgrabnym nosie. Za radą swojego agenta przefarbowała włosy na platynowy blond, poddała się korekcji nosa i podbródka. 1952 rok to był przełom. W filmie "Małpia kuracja" Marilyn po raz pierwszy wystąpiła jako platynowa blondynka. To był strzał w dziesiątkę.

Najseksowniejsza kobieta Ameryki na punkcie wyglądu miała obsesję i mnóstwo kompleksów, z którymi walczyła przy pomocy makijażu. By uwydatnić usta, aktorka stosowała jednorazowo kilka odcieni szminki. Najbardziej szokujący specyfik z kosmetyczki gwiazdy to krem hormonalny, który miał rozświetlać jej skórę. Efektem ubocznym był rosnący na twarzy jasny meszek. Nie usuwała go, uważała, że dzięki niemu cera wygląda delikatniej w obiektywie kamery.

Pragnęła, by ktoś ją kochał

W 1953 roku Marilyn zagrała w filmie "Mężczyźni wolą blondynki", który wyniósł ją na hollywoodzki szczyt. Rok później wystąpiła w "Słomianym wdowcu". To z tego filmu pochodzi słynna scena z uniesioną podmuchem z kanału wentylacyjnego metra białą sukienką. Ta kreacja stała się jej znakiem rozpoznawalnym, a sukienka jedną z najbardziej znanych w historii kina. W 1959 roku odbyła się premiera jej najgłośniejszej produkcji, komedii "Pół żartem, pół serio". Uwielbiał ją cały świat.

Kariera Marilyn nabierała tempa. Gorzej układało się jej w życiu prywatnym. Całe życie pragnęła, by ktoś ją kochał. "Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną noc" - przyznawała seksbomba, która była trzy razy zamężna.

Pierwszy raz wyszła za mąż jako zaledwie 16-latka. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu. W 1952 roku, już jako znana aktorka, poznała Joego DiMaggio, słynnego baseballistę. Po 274 dniach burzliwego małżeństwa rozwiedli się. 29 czerwca 1956 roku po raz trzeci wyszła za mąż za słynnego dramaturga i pisarza Arthura Millera. W trakcie najdłuższego swego małżeństwa dwukrotnie poroniła. Podobno kilka lat wcześniej przeszła też kilka aborcji. Po przeszło czterech latach małżeństwa, para rozwiodła się. Rozstanie przypieczętował znakomity film Johna Hustona "Skłóceni z życiem" (1961), do którego scenariusz napisał Miller, a wystąpiła w nim Monroe.

To wtedy zaczęły się problemy Marilyn. Pisano, że miała romanse miedzy innymi z Frankiem Sinatrą, Marlonem Brando, Charlie Chaplinem juniorem (synem znanego aktora) oraz wpływowymi politykami - Johnem F. Kennedym i jego bratem Robertem. Nadużywała alkoholu i środków nasennych, popadała w coraz częstsze i dłuższe depresje oraz stany lękowe. W końcu, wyczerpana aktorka znalazła się w szpitalu psychiatrycznym.

Jej śmierć była szokiem

Rankiem 5 sierpnia 1962 roku znaleziono ją martwą, w jej własnym domu. Śmierć gwiazdy uznano za samobójstwo. Wielu ludzi uważało jednak, że została zamordowana. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo, co stało się tamtej nocy z 4 na 5 sierpnia. Pogrzeb gwiazdy odbył się 8 sierpnia 1962 roku. W chwili śmierci miała zaledwie 36 lat.

"Czasem zakładam chustę, narzucam płaszcz i bez makijażu wychodzę z domu. Starając się nie rzucać nikomu w oczy, idę na zakupy albo po prostu przyglądam się życiu zwykłych ludzi" - powiedziała Marilyn Monroe w ostatnim wywiadzie, który przeprowadzony został przez Richarda Merymana i opublikowany w magazynie "Life" 3 sierpnia 1962 roku, pod tytułem "Marilyn ujawnia tajemnice sławy".

"Hollywood to takie miejsce, w którym płacą ci tysiąc dolarów za twoje ciało, a jedynie 50 centów za duszę" - mawiała aktorka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marilyn Monroe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy