Reklama

Maja Komorowska o wspominaniu

Aktorka teatralna i filmowa Maja Komorowska przyjęła zaproszenie Festiwalu Nowe Epifanie i podczas wieczoru w Teatrze Lalka podzieliła się z widzami swoimi refleksjami na temat pamięci, pożegnań i osób, które były szczególne ważne w jej życiu.

Aktorka teatralna i filmowa Maja Komorowska przyjęła zaproszenie Festiwalu Nowe Epifanie i podczas wieczoru w Teatrze Lalka podzieliła się z widzami swoimi refleksjami na temat pamięci, pożegnań i osób, które były szczególne ważne w jej życiu.
Kim bylibyśmy bez pamięci? - zastanawia się Maja Komorowska / Mieszko Piętka /AKPA

Podczas wieczoru w Teatrze Lalka, Maja Komorowska czytała też ulubione wiersze Miłosza, Tuwima, Twardowskiego i Pasierba oraz fragmenty książki "Pejzaż". Jest to zapis jej rozmów z Barbarą Osterloff. Nie zabrakło wspomnień, wzruszeń i anegdot.

"Im bardziej posuwamy się w czasie, tym większy jest brak. Trzeba go dopełnić. Czy nie dlatego tworzymy?" - zastanawiała się Komorowska.

"To miejsce spowodowało to, co się działo potem w moim życiu" - opowiadała Maja Komorowska, wspominając początki swojej kariery aktorskiej, którą rozpoczęła od... studiów na Wydziale Lalkarskim i pracę m.in. w Teatrze Groteska.

Reklama

"Spotkałam się z dyrektorem, Janem Wilkowskim, właśnie tutaj. Pracowałam wtedy w szpitalu na Litewskiej, byłam tam kimś miedzy salową a niewykwalifikowaną pielęgniarką, zastanawiałam się, co ze sobą robić. Miałam dyżury w szpitalu, jeździłam do Lasek, do dzieci niewidomych, i tak szukałam. Spotkałam się z Janem Wilkowskim, właśnie tu. I on mi wtedy powiedział, że jest taki oddział lalkarski na Wydziale Aktorskim. Tam zdawałam, potem byłam rok w Grotesce. Te lalki miały wielki wpływ na moje życie. Pamiętam Jaśka, to była kukiełka-jawajka. I tę lalkę przyniosłam do szpitala i zabawiałam nią dzieci przed operacją serca" - wspomina aktorka. Jak się okazało, wiele lat później tę samą lalkę wykorzystała, gdy jej wnuk był chory i leżał w szpitalu. "Takie koła moje życie zataczało" - mówiła.

Aktorka wspominała także, że im człowiek starszy, tym chętniej i częściej sięga do wspomnień z dzieciństwa. "Ważna jest pamięć, ta najdalsza, w głąb dzieciństwa sięgająca. Jak dobrze, że człowiek ma pamięć. Kim bylibyśmy bez pamięci?".

Podczas wieczoru aktorka wspominała osoby, które już odeszły, a które były bardzo ważne w jej życiu, jak Jerzy Grotowski, Andrzej Wajda, Tadeusz Mazowiecki, ale przywołała także wspomnienie Grzegorza Przemyka i jego matki, Barbary Sadowskiej, czytała ich wiersze.

"Trudno się na te odchodzenia przygotować. Co zostało? Pamięć. Nie mogę zapomnieć Danusi Szaflarskiej. Zarażała młodych swą pogodą ducha" - mówiła Komorowska.

Czy jest jakiś sposób na dobre życie, na to żeby znosić trudy dnia codziennego? "Trzeba mówić dzień dobry z uśmiechem, do wielu ludzi, jak najczęściej. Nie wiecie, ile takim uśmiechem można zdziałać. To jest moim sposobem na życie. To uwzniośla i ubogaca, gdy tyle osób odpowiada ci uśmiechem".

Spotkanie z Mają Komorowską odbyło się w ramach Festiwalu Nowe Epifanie. W tym roku odbywa się IX edycja tego interdyscyplinarnego wydarzenia wielkopostnego, podczas którego odbywają się koncerty, spektakle teatralne, spotkania, także kulinarne. Wśród nadchodzących wydarzeń znajdzie się m.in. sobotni spektakl Teatru Pieśń Kozła - oratorium "Return to the Voice" oraz koncert - prawykonanie napisanego na Festiwal Nowe Epifanie utworu "Stabat Mater" Ignacego Zalewskiego, który zabrzmi 4 marca w Studiu im. Lutosławskiego. Utwór został napisany na żeński głos biały, multiperkusję, pięć instrumentów oraz chór.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Maja Komorowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy