Reklama

Ludzie kultury o Marku Bargiełowskim

Bardzo dobry aktor, który nie silił się na śmieszność i z którym dobrze się czuliśmy - tak Marka Bargiełowskiego wspominają Tadeusz Lubelski i Janusz Majewski. Aktor zmarł w środę, 23 marca, w Skolimowie. Miał 73 lata.

Bardzo dobry aktor, który nie silił się na śmieszność i z którym dobrze się czuliśmy - tak Marka Bargiełowskiego wspominają Tadeusz Lubelski i Janusz Majewski. Aktor zmarł w środę, 23 marca, w Skolimowie. Miał 73 lata.
Wyglądał jak naturszczyk, normalny człowiek - wspomina Marka Bargiełowskiego Tadeusz Lubelski /AKPA

"Poznaliśmy się przy filmie 'CK Dezerterzy', gdzie Bargiełowski zagrał niewielką, ale ważną rolę. Zaprzyjaźnił się wtedy z aktorami, z którymi pracowałem już wcześniej, i został w tej naszej paczce przyjaciół. Potem obsadziłem go w spektaklu Teatru Telewizji 'Upiór w kuchni'. Tę rolę właściwie dla niego dopisano" - wspominał w rozmowie z PAP reżyser Lech Majewski.

"Zapamiętałem go jako bardzo sympatycznego, miłego i rozsądnego człowieka. Bardzo dobrze się z nim pracowało, dobrze się ze sobą czuliśmy w zespole" - powiedział. Jak zauważył Majewski, Bargiełowski choć był aktorem komediowym, to nigdy "nie starał się być śmieszny". "Nie musiał udawać, że to, co robi, jest śmieszne. Swoją postać brał na poważnie, co jeszcze podkreślało ten wymiar komiczny" - wyjaśnił.

Reklama

Krytyk i historyk filmu Tadeusz Lubelski w rozmowie z PAP podał natomiast kilka angaży Bargiełowskiego, które zapadły mu w pamięć. Wspomniał m.in. jego kreację w spektaklu telewizyjnym "Epizod z roku 1942" w reż. Kazimierza Karabasza (1983) według dziennika Janusza Korczaka i - "bardzo przejmującą" rolę jednego z dwóch braci w filmie "Dolina Issy" (1982) w reż. Tadeusza Konwickiego na podstawie utworu Czesława Miłosza.

O postaci szmalcownika, w którego aktor wcielił się w filmie Jana Łomnickiego "Jeszcze tylko ten las", Lubelski powiedział, że "choć zagrał nieprzyjemną postać, to zrobił to bardzo prawdziwie". "On miał tę sympatyczną umiejętność, że nawet negatywne role wzmacniał ludzkim akcentem" - zauważył. "Był mało artystowski w rolach filmowych i telewizyjnych. Wyglądał jak naturszczyk, normalny człowiek. W kontakt z postacią graną przez niego wchodziło się natychmiast, jak w relację z nowopoznanym znajomym" - podkreślił.

Marek Bargiełowski był aktorem teatralnym, filmowym, telewizyjnym, radiowym i dubbingowym. Nazywano go "mistrzem aktorskiej powściągliwości". Ukończył Wydział Aktorski na warszawskiej PWST. Zadebiutował w 1967 r. rolą Pyladesa w spektaklu "Ifigenia w Taurydzie" Goethego w reż. Romana Kordzińskiego w toruńskim Teatrze im. Wilama Horzycy.

Występował na deskach Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi i warszawskich teatrów Dramatycznego, Powszechnego i Współczesnego. Zagrał m.in. główną rolę w "Hamlecie" Szekspira w reż. Jana Maciejowskiego, Kreona w "Antygonie" Sofoklesa wg Jerzego Grzegorzewskiego, Horacja w "Hamlecie" w reż. Gustawa Holoubka, Flawiusza w "Kaliguli" Camusa w reż. Andrzeja Chrzanowskiego.

Współpracował także np. z Maciejem Englertem (role Mistrza w "Mistrzu i Małgorzacie" i Maniłowa w "Martwych duszach"), Zygmuntem Hubnerem ( "Kim był ten człowiek"), Zbigniewem Zapasiewiczem ("Adwokat i róże") oraz Agnieszką Glińską ("Balbini di Praga", "Nieznajomy z Sekwany").

Na dużym ekranie debiutował w 1966 roku rolą w "Małżeństwie z rozsądku" Stanisława Barei. Wystąpił także w jego komedii "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (1978). Filmy tworzył także m.in. z Januszem Zaorskim ("Pokój z widokiem na morze", "Panny i wdowy"), Ryszardem Bugajskim ("Zajęcia dydaktyczne"), Krzysztofem Zanussim ("Rok spokojnego słońca"), Barbarą Sass ("Rajska jabłoń)", Tadeuszem Konwickim ("Lawa"), Robertem Glińskim ("Wszystko co najważniejsze") i Andrzejem Wajdą ("Korczak").

Stworzył także kilkadziesiąt kreacji spektakli teatru telewizji, np. Lekarza w "Lordzie Jimie" Conrada (reż. Laco Adamik), Wodzińskiego w "Lecie w Nohant" Iwaszkiewicza (reż. Olga Lipińska), Wariata w "Kordianie" Słowackiego (reż. Gustaw Holoubek), Lenina w "Miłości na Krymie" (reż. Erwin Axer), Pastora Shepparda w "Upiorze w kuchni" (reż. Janusz Majewski) i Settembriniego w "Czarodziejskiej górze" (reż. Jerzy Markuszewski).

W 1987 r. Bargiełowski został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Pełnił funkcję prezesa Związku Zawodowego Aktorów Polskich.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy