Reklama

​Luc Besson: Muzycy na planie filmowym

Reżyser Luc Besson przyznał, że w trakcie pracy nad filmem "Piąty element" musiał zrezygnować z wyboru Prince’a do jednej z ról, ponieważ muzyk był "niemożliwy" we współpracy.

Reżyser Luc Besson przyznał, że w trakcie pracy nad filmem "Piąty element" musiał zrezygnować z wyboru Prince’a do jednej z ról, ponieważ muzyk był "niemożliwy" we współpracy.
​Luc Besson nie nakręcił filmu z Princem, ale udało mu się z Rihanną /Neilson Barnard /Getty Images

Besson pierwotnie widział autora "Purple Rain" w roli Rubiego Rhoda - ekscentrycznego gospodarza popularnego show - ale ostatecznie oddał ten angaż Chrisowi Tuckerowi. Stało się to przez napięty i nieobliczalny grafik Prince'a.

"Uwielbiałem go, ale to było niemożliwe. Zgodził się na rolę. Umawiasz się więc na spotkanie na poniedziałek, w południe. On zjawia się we wtorek o 18:00. Albo odwołuje spotkanie trzy razy pod rząd. Zawsze był uroczy i słodki, ale jego życie muzyka nie wpasowało się w robienie filmu. Kilka razy go ostrzegłem, a on rzucił: 'Ale takie jest moje tempo'. Ostatecznie więc musiałem mu podziękować. Powiedziałem: '‘Nie masz nic przeciwko, żebyśmy zrobili coś mniejszego innym razem?'".

Reklama

Reżyser nie zraził się jednak do muzyków. Besson zachwycony jest wspólną pracą z Rihanną. Artystka zagrała w nowym filmie Francuza - "Valerian i Miasto Tysiąca Planet" zmiennokształtną tancerkę. Besson dumny jest z faktu, że przekonał piosenkarkę do wyrecytowania tekstów z szekspirowskiego dzieła "Antoniusz i Kleopatra".

"Dla mnie to jest przyjemność ostateczna - Rihanna, królowa muzyki, jako Kleopatra. To jest ten rodzaj połączenia, który uwielbiam. Możemy słuchać reggae na Grenlandii, jedząc sushi. Możemy robić wszystko, czego zapragniemy" - powiedział w wywiadzie.

Besson jest również wdzięczny losowi za to, że udało mu się "zaangażować" do nowej produkcji innego światowej klasy muzyka - zmarłego w styczniu 2016 roku Davida Bowiego. Jeden z jego najbardziej znanych utworów - "Space Oddity" - poleci w trakcie sekwencji otwierającej filmu.

"Chciałem znaleźć dobry moment, by pokazać mu, jak jego muzyka wpasowała się do obrazu, ale niestety - umarł nim miałem taką okazję" - przyznał Besson.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Luc Besson | Rihanna | Valerian i Miasto Tysiąca Planet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy