Reklama

"Lekarstwo na życie": Nic nie jest takie, jakie się wydaje

"Lekarstwo na życie" to wizjonerski thriller psychologiczny w reżyserii nagrodzonego Oscarem Gore'a Verbinskiego, twórcy "Piratów z Karaibów" i "The Ring". Film wejdzie na ekrany polskich kin w piątek, 17 lutego.

"Lekarstwo na życie" to wizjonerski thriller psychologiczny w reżyserii nagrodzonego Oscarem Gore'a Verbinskiego, twórcy "Piratów z Karaibów" i "The Ring". Film wejdzie na ekrany polskich kin w piątek, 17 lutego.
Mia Goth i Dane DeHaan w scenie z "Lekarstwa na życie" /materiały dystrybutora

Głównym bohaterem "Lekarstwa na życie" jest ambitny pracownik wielkiej amerykańskiej korporacji, który otrzymuje zadanie odebrania swego szefa ze wspaniałego, ale i tajemniczego ośrodka odnowy biologicznej w Europie. Położony w pięknym zakątku w szwajcarskich Alpach przybytek oferuje lekarstwo na wszelkie problemy i bolączki współczesnego świata.

Na miejscu okazuje się jednak, że nic nie jest tym, czym mogłoby się wydawać. Gdy bohater zaczyna odkrywać mroczne sekrety ośrodka, przekonuje się, że zdiagnozowano u niego dziwną chorobę, na którą lekarstwa poszukują wszyscy pozostali goście. Aby przetrwać, musi stawić czoło mrocznym siłom. Jeśli chce powrócić do świata, musi walczyć, by ocalić życie, nie tracąc przy tym rozumu.

Reklama

Gore Verbinski przy okazji swoich poprzednich filmów udowodnił, że świetnie radzi sobie z widowiskowymi superprodukcjami. 52-letni amerykański reżyser nakręcił w przeciągu czterech lat trylogię "Piraci z Karaibów" ("Klątwa Czarnej Perły", "Skrzynia umarlaka", "Na krańcu świata"), której głównym bohaterem był kapitan Jack Sparrow. Artysta udowodnił również, że świetnie czuje się także w kameralnym kinie grozy. W 2002 roku zrealizował "The Ring" - amerykańską wersję kultowego japońskiego horroru, w którym w główną rolę wcieliła się Naomi Watts. Podczas prac nad "Lekarstwem na życie", Verbinski połączył swój talent do stylistycznego rozmachu z kreowaniem niepowtarzalnej atmosfery.

Celem reżysera było stworzenie trzymającego w napięciu thrillera, nawiązującego do takich klasyków gatunku, jak "Dziecko Rosemary" (1968) Romana Polańskiego, "Nie oglądaj się teraz" (1973) Nicolasa Roega i "Lśnienie" (1980) Stanleya Kubricka. Szybko działający lek na wszystko, współczesna obsesja na punkcie zdrowia, równowaga umysłu, ciała i ducha oraz pułapki chciwości i władzy - właśnie te tematy zafascynowały reżysera nagrodzonego w 2012 roku Oscarem za animację "Rango".

"Wymyśliłem ośrodek odnowy biologicznej w Alpach, w którym teoretycznie leczy się ludzi, a tak naprawdę robi im się krzywdę. Koncepcja szybko się rozwinęła i razem z resztą ekipy postanowiliśmy się skupić na nieuchronności życia i próbach powstrzymania albo chociaż spowolnienia tego, co i tak nas spotka" - wyznaje reżyser.

Verbinski w swoich kolejnych produkcjach niezwykle umiejętnie buduje napięcie i kreuje atmosferę. Potrafi sprawić, że widzowie z zapartym tchem śledzą rozwój intrygujących ekranowych zdarzeń. "Jeśli chodzi o thriller, horror czy po prostu historię opartą na tajemnicy, można sobie pozwolić na pewnego rodzaju logikę marzeń sennych - tajemnica wynika z tego, że mamy do czynienia z innym światem albo siłą paranormalną. W tej historii intryguje choroba, która nie mija. Patrzymy na wydarzenia oczami głównego bohatera, który stopniowo doznaje objawienia. Kiedy wciągniemy się w to, co go spotyka, czujemy podskórnie, że na ekranie nic nie dzieje się bez powodu" - wyjaśnia artysta.

Scenariusz do "Lekarstwa na życie" napisał Justin Haythe, z którym Verbinski pracował już przy okazji swojego poprzedniego filmu - westernu "Jeździec znikąd" (2013). "Od dość dawna miałem zalążek pomysłu, który narodził się dzięki różnym inspiracjom, a ogólnie dotyczył podejrzanej medycyny. Do refleksji na ten temat skłoniły mnie między innymi dzieła Tomasza Manna i Carla Junga. To film o obsesji na punkcie zdrowie oraz czystości ciała i umysłu" - przekonuje Haythe, który ma na swoim koncie także scenariusze do "Rozrachunku" (2004)  i "Drogi do szczęścia" (2008).

W główną rolę w "Lekarstwie na życie" wcielił się Dane DeHan, jeden z najzdolniejszych i najbardziej charyzmatycznych amerykańskich aktorów młodego pokolenia. DeHaan zaistniał za sprawą głównej roli w thrillerze "Kronika" (2012), a następnie zagrał niezwykle wyraziste kreacje w takich filmach, jak "Drugie oblicze" (2012), "Gangster" (2012), "Metallica: Through the Never" (2013) czy "Niesamowity Spider-Man 2" (2014). Jeszcze w tym roku - poza "Lekarstwem na życie" - zobaczymy go w kostiumowej "Tulipanowej gorączce" Justina Chadwicka i superprodukcji "Valerian i miasto tysiąca planet" Luca Bessona.

Zobaczyłem go w 'Drugim obliczu' i zaintrygowała mnie jego szczerość i ciekawa uroda. Od początku widziałem go w roli Lockharta. Jest fantastyczny, pracowity i od pierwszego dnia zdjęć wiedziałem, że podjąłem najlepszą z możliwych decyzji. On wręcz hipnotyzuje w tej roli, nie da się oderwać od niego wzroku. Podziwiam go za to, że pięknie przekazuje prawdę. On nigdy niczego nie udaje. Jest szczery do bólu" - zapewnia Verbinski.

"Lockhart to taki everyman - reprezentuje rozterki współczesnego człowieka. To młody ambitny chłopak, który robi karierę na Wall Street. Żyje w ciągłym stresie, stawia czoło ogromnej presji, bo ma szalenie wymagającą i trudną pracę. W tej branży naprawdę wiele się poświęca, by odnieść sukces - praca od rana do nocy, brak życia osobistego. Jedyny cel to zysk. Ludzie z Wall Street zarabiają ogromne pieniądze i zrobią naprawdę dużo, by je mieć. Ta branża jest specyficzna i trzeba być specyficznym, żeby się w niej wybić" - opowiada o swoim bohaterze aktor.

W czarującego i tajemniczego doktora Volmera, którego pacjenci są szczęśliwi, ale nie zdrowieją, wcielił się brytyjski aktor Jason Isaacs, znany z ról w takich filmach, jak: "Patriota", Helikopter w ogniu", "Green Zone" oraz serii "Harry Potter", a także miniserialu "Dziecko Rosemary" Agnieszki Holland. Volmer wciąga Lockharta w swój niebezpieczny świat i przekonuje chłopaka, że ten potrzebuje leczenia.

"Jest nikczemnikiem czy człowiekiem, który posiadł sekret szczęścia? Właśnie tego chce się dowiedzieć Lockhart. Volmer ma obsesję na punkcie barona, do którego należał zamek, gdzie otworzył spa. Po miasteczku krążą plotki o eksperymentach, jakie rzekomo baron wykonywał na swojej rodzinie. Jest też coś niepokojącego w obsesji Volmera na punkcie czystości - wszystko w ośrodku jest białe i sterylne... Film jest tajemniczy, mroczny, makabryczny. Mam nadzieję, że widzowie zareagują tak jak ja, gdy czytałem scenariusz: będą chcieli wiedzieć, co dalej. Aż do końca nie byłem pewien, czy Lockhart to szaleniec czy wojownik o prawdę i czy Volmer prowadzi ośrodek czy sektę"  - zdradza Isaacs.

W filmie oglądamy również młodziutką Mię Goth ("Nimfomanka - Część II", "Surwiwalista"), która wcieliła się w Hannah, pacjentkę, z którą Lockhart zaczyna odkrywać historię instytutu i jego tajemnice, a także doświadczoną brytyjską aktorkę Celię Imrie ("Dziewczyny z kalendarza", "Hotel Marigold") w roli wpływowej i majętnej pani Watkins, której również zależy na dowiedzeniu się prawdy o ośrodku.

A jak wygląda tytułowe "lekarstwo na życie"? Okazuje się być nieopisanie przerażające. Widzowie dowiadują się o tym razem z Lockhartem, który decyduje się na leczenie w związku z chorobą, na którą ponoć zapadł. "Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale powiem tylko, że zobaczycie węgorze, zaciemnioną komnatę i dość nieprzyjemne wizyty u dentysty" - podsumowuje Dane DeHaan. Nie da się ukryć, że brzmi intrygująco...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lekarstwo na życie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy